Rozdział 9

197 14 76
                                    

(dziś wstawiam dwa jutrzejsze rozdziały gdyż nie będę miał czasu jutro na dopilnowanie ich publikacji. Życzę miłego wieczoru!)

"Zane"
~*~

Zamruczałem cicho, czując miękką poduszkę pod głową. Uchyliłem oczy, zdając sobie, że muszę wstać. Wstałem powoli do pozycji siedzącej i przeciągnąłem się. Zerknąłem kątem oka na podłogę, znajdując na niej rudowłosego przyjaciela. Jedną nogę miał zarzuconą na moje łóżko, drugą sprawnie przytulając kołdrę, za to jego ręce przypominały ułożeniem literę Z. Uśmiechnąłem się lekko i starając się nie wybudzić przyjaciela, delikatnie wstałem z łóżka i biorąc świeże ubrania z szafy, poszedłem się w nie przebrać do łazienki.

Wczoraj, gdy mój tata przywiózł nas do domu, poszliśmy grać. Znaczy, Jay poszedł. Ja odrobiłem swoje lekcje po czym się dołączyłem. Graliśmy na tyle długo, że Jay postanowił zostać na noc. Oczywiście powiadomił o tym rodziców, a z racji, że nie raz już u mnie bywał na niezapowiedziane nocki, miał u mnie piżamę a nawet własną szczoteczkę i pastę, nie mówiąc o swojej drugiej ulubionej poduszce. I przyznam, zanic mi to nie przeszkadzało, a nawet cieszyło. Jay jako jeden z niewielu dzieciaków lubił się ze mną trzymać. W przedszkolu jako jedyny siedziałem na uboczu, nie czując nawet potrzeby by poznać osoby, przez co już wtedy byłem oblepiony różnymi plotkami. Dla innych było to dziwne, że zamiast zabawek i zabawy z innymi, wolałem usiąść z boku z jakąś bajką. Rudzielec akurat się przeniósł z innego przedszkola do mojego. Mimo iż było go wszędzie pełno i inne dzieciaki dużo mu o mnie opowiedziały, któregoś dnia po prostu usiadł obok mnie. Można powiedzieć, że byłem wtedy pierwszy raz szczerze zaskoczony. I tak jakoś to poszło. Pytanie po pytaniu, aż staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Gdy poszliśmy do podstawówki, mój tata dostał pracę programisty w dziale gier, przez to też od tego czasu Jay razem ze mną uwielbiał być nieoficjalnym testerem taty.

Westchnąłem z uśmiechem na te wspomnienia, nalewając do małego kubka trochę wody i wracając do pokoju. Widząc, że mój przyjaciel wciąż spał, podszedłem do niego i wylałem zawartość naczynia na niego, co odrazu wybudziło chłopaka z snu.

-Miło, że w końcu się obudziłeś. -powiedziałem z uśmiechem.

-Zaaanee.. mówiłem ci już, że to najgorszy sposób na budzenie ludzi! -powiedział zezłoszczony, ocierając twarz z wody.

-Kiedy nic innego na ciebie nie działa. -powiedziałem wzruszając ramionami i odstawiając kubek na szafkę obok łóżka.

-To nie znaczy, że trzeba odrazu mnie topić.. -jęknął. -I teraz wszystko będzie trzeba suszyć.. -dodał, zerkając na swoją piżamę oraz pościel.

-To tylko woda więc szybko wyschnie.

Chłopak westchnął cicho. Położył się z powrotem na pościeli, po chwili z niej wstając. Zdjął koszulkę i biorąc pościel, przystawił ją do grzejnika z odkręcając go na maksa. Przyglądałem mu się w ciszy jak z swojej półki wziął ubrania i wszedł do łazienki, marudząc coś pod nosem.

-Też cię kocham rudy bracie. -zachichotałem gdy zamknął drzwi.

-Tak się nie mówi do kumpla! -usłyszałem zza drzwi, na co jeszcze bardziej zachichotałem.

Rozbawiony wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni. Była ledwo siódma rano, więc wyjąłem z lodówki mleko i jajka. Biorąc jeszcze parę składników, z uśmiechem zrobiłem masę na naleśniki. Gdy masa była płynna i gotowa, wyjąłem patelnię do naleśników i nalewając łyżkę oleju, zaczekałem jak powierzchnia się nagrzeje i nalałem masy na pierwszy naleśnik. Zerknąłem w stronę korytarza, słysząc jak ktoś nim szedł. Po chwili w kuchni pojawiła się ruda czupryna.

Young&FreeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz