Rozdział 33

140 11 98
                                    

(Nawet nie chce mi się mówić ile problemów było przy pisaniu tego rozdziału D:)

"Kai"
~*~

  Blisko szesnastej Cole postanowił w końcu wrócić do domu. Chciał wracać jak skończyły piec się ciasta, ale jakoś nam się to przeciągnęło. Napisałem na kartce wiadomość dla Nyi jakby wróciła w międzyczasie, że poszedłem odwiedź szatyna i w lodówce ma ciasto jakby chciała coś słodkiego. Przyczepiłem kartkę na lodówce i poszedłem na korytarz po klucze.

-Ruszaj się Cole. Co jak co nie chce problemów z policją tylko dlatego, że twój ojciec jest zjebem. -powiedziałem, czekając jak chłopak wyjdzie z łazienki.

-Już już. -krzyknął zza drzwi, zanim usłyszałem spuszczanie wody. -Raczej nie jedziemy samochodem więc wolę sikać powietrzem na twoją szaloną jazdę. -dodał, podchodząc do mnie.

-Zabawne, a teraz chodź. -powiedziałem starając się ukryć rozbawienie.

Wyszliśmy, zamknąłem dom i wyciągnąłem motor. Nie chciałem stawać w korkach które w tej godzinie były wręcz magicznie wkurwiające. Podałem mu kask i włączyłem silnik. Gdy Cole usiadł za mną, ruszyłem spokojnie i przemieszczałem się między samochodami w stronę dzielnicy chłopaka. Po paru dłuższych minutach przejazdu przez korki, w końcu dotarłem pod dom szatyna.

-To do jutra stary. -powiedział Cole oddając mi kask. -Jak co, to poślij mojego ojca za kratki jakbym się nie zjawił -dodał.

-Nie ma problemu. -zachichotałem. -Trzymaj się tam. Jak co, dzwoń. -dodałem.

Schowałem kask do bagażnika i odjechałem. Jechałem spokojnie poraz drugi między samochodami by wrócić do domu, ale wciągu tych dwóch minut zdążyło narobić się ich więcej. Westchnąłem ciężko, stojąc w bezpiecznej odległości między pojazdami. Nagle obok mnie podjechał motor, zerknąłem na niego czujnie ale nic nie robiłem. Czekałem jak korek ustąpi. Zerknąłem na motocyklistę słysząc jak zaczął gazować w miejscu. Prychnąłem cicho pod nosem, rozbawiony na tą dziecinną zabawę. Chłopak jednaj nie dawał za wygraną by zwrócić na siebie moją pełną uwagę. Jego motocykl marki Honda podjechał jeszcze bliżej.

-Ładny masz motor. -krzyknął, ku mojemu zaskoczeniu, kobiecy głos.

-Uhm.. dzięki? -odpowiedziałem niepewnie.

-Straszne korki nie? Jeśli chcesz, mogę ci pokazać pewien skrót. -zaproponowała.

-Nie dzięki. -powiedziałem odrazu. Jedyna rzecz która przydała się od rodziców. Gdy obcy coś ci oferuje, odmów. -Poradzę sobie z małym zapychem tutaj.

-Twoja siostra pewnie czeka już w domu. -odezwała się. Zerknąłem na nią zaskoczony.

-Skąd..

-Skąd to wiem? -dokończyła za mnie. -Pewien pomarańczowy ptaszek mi wyćwierkał. -dodała.

Wyczułem pod jej hełmem dość nieprzyjemny uśmiech, zanim włączyła pełny gaz i zaczęła uciekać. Coś się we mnie zapaliło o wspomnieniu tajemniczej osoby w pomarańczowej bluzie. Nie myśląc dużo, włączyłem pełny gaz i przecisnąłem się między samochodami na chodnik. Słyszałem jak dziewczyna dość głośno się z tego śmiała. Starałem się jechać tak by nie powpadać w ludzi co było trudne, dlatego co chwilę krzyczałem by się odsunęli z drogi. Omijając tym sposobem korek spowodowany dość dziwnym wypadkiem, wjechałem z powrotem na ulicę i przyspieszyłem by ją dogonić.

Mimo iż posiadałem lepszy model zdatny do wyścigów i dobijał 160 w cztery sekundy, Honda dziewczyny zdecydowanie była szybsza w jakiś sposób. Nie dając jej jednak szans, jechałem cały czas za nią. Jej motor był wytrzymamy w dość srogim fioletowym kolorze praktycznie w takim jak na liście który dostałem wczoraj..

Young&FreeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz