Rozdział 12

164 14 45
                                    

"Kai"
~*~


Jęknąłem głośno w poduszkę, słysząc denerwującą melodię budzika obok ucha. Odwróciłem się na bok, biorąc poduszkę i rzucając nią w wkurzający przedmiot, licząc, że to uciszy budzący sygnał. Jednak zamiast budzika, ucelowałem ścianę z oknem, na co jęknąłem jeszcze głośniej.

-Nienawidzę wstawać. -rzuciłem i wstałem, by wyłączyć sprzęt.

Westchnąłem ciężko, wyjmując odrazu baterie by budzik nawet nie śnił o ponownym włączeniu drzemki. Słysząc w końcu upragniony spokój, odetchnąłem cicho. Jednak zrobienie małego maratonu kinowego nie było dobrym pomysłem w środku tygodnia. Ale mojej siostrze czasem trudno odmówić, zwłaszcza gdy wiem, że takie spędzenie czasu poprawi jej humor. Przeciągnąłem się, ziewając mocno. Przetarłem twarz i przeczesując włosy, wyszedłem z pokoju. Zszedłem po schodach na niższe piętro by zastać moją słodką siostrzyczkę przy kuchence.

-Chyba mówiłem, że dziś ja zrobię śniadanie.. -zamruczałem, podchodząc do niej i opierając się obok by nie przeszkadzać.

-Nie obraź się braciszku, oboje wiemy, że prędzej spaliłbyś kuchnie. -powiedziała z lekkim uśmiechem, co uświadomiło mi, że wczorajszy wieczór zakończył się powodzeniem.

-Trudno mi zaprzeczyć. -zachichotałem i wyprostowałem się. -Idę się ubrać. Nie spal niczego. -powiedziałem z uśmiechem.

Odsunąłem się gdy Nya skierowała pięść w moją stronę. Wytykając jej język, że chybiła, uciekłem z kuchni nim sięgnęła po ścierkę by mnie nią zdzielić. Z rozbawieniem wziąłem obowiązkowe ubranie szkolne i skierowałem się do łazienki. Wziąłem przyjemny prysznic, wysuszyłem się, ubrałem i ustawiłem włosy, ale skrzywiłem się widząc, że tubka praktycznie się skończyła. Westchnąłem cicho i przywdziewając uśmiech, wyszedłem i ponownie zszedłem na parter domku, gdzie Nya przekładała usmażony bekon z patelni na talerz z jajecznicą.

-I jak tu nie kochać młodszej siostry. -powiedziałem z uśmiechem, widząc gotowe śniadanie.

-Patrząc na wszystko, nie byłbyś w stanie mnie znienawidzić. -odpowiedziała czule.

-Poraz kolejny, trudno mi zaprzeczyć. -przytaknąłem jej i usiadłem.

Życząc sobie smacznego, zaczęliśmy jeść. Z zadowoleniem komplementowałem umiejętności kucharskie mojej siostry. Musiała wiedzieć, że jest mistrzem kuchni mimo iż mówię jej to praktycznie codziennie. Zapewne pamiętała na pamięć każdą moją kwestię hah.

-Mmm. Dziś mogę się trochę spóźnić, więc zaczekaj w środku szkoły okej? Nie chcę by znowu ktoś cię zaczepił.. -powiedziałem.

-Jasne. -powiedziała odrazu. -I czemu później?

-Zapomniałem wczoraj kupić kilku rzeczy, a nie chcę cię targać po sklepach. -wyjaśniłem.

-Skończył ci się żel do włosów? -spytała. Spojrzałem na nią lekko spod byka, ale jednak przytaknąłem głową, że zgadła. -Rozumiem. -zachichotała i dokończyła jajecznicę.

-Dziękuję za zrozumienie. -również zachichotałem. -Idź się ubierz i jedziemy. Zaraz znowu się spóźnisz. -dodałem, widząc godzinę na zegarku. Było piętnaście minut po siódmej.

Szatynka przytaknęła i odeszła od stołu. Dokończyłem swoją porcję i umyłem naczynia, odstawiając je na suszarkę. Poszedłem do swojego pokoju po torbę i wróciłem na dół, by poczekać na siostrę. Gdy młodsza w końcu zeszła, założyłem buty i bluzę, i wyszedłem z nią przed dom, zamykając szczelnie dom. Wyjąłem motor i tradycyjnie, wymieniłem miejsce kasków z torbami. Gdy oboje usiedliśmy, odpaliłem silnik i ruszyłem. Droga minęła nam szybko i przyjemnie, przez co chwilę przed ósmą stanąłem na terenie gimnazjum do którego uczęszczała siostra. Wyjąłem jej torbę i podałem.

Young&FreeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz