Nie był pewien, co właściwie powinien zrobić. Przez chwilę w pomieszczeniu panowała nieprzyjemna cisza i naprawdę miał ochotę po prostu odwrócić się, aby stąd wyjść.
Poczuł się jeszcze dziwniej, gdy jeden z dwójki chłopaków wstał i Eirik w końcu przypomniał sobie, dlaczego wyglądał tak znajomo. W końcu widział go już na obrazach Lucci. Ta świadomość była jeszcze bardziej dobijająca – nie znał nawet jego imienia, ale dokładnie pamiętał, jak uwieczniony został nagi w trakcie gorączki. I naprawdę nie chciał tego pamiętać.
– Chodź, pokażę ci, gdzie możesz spać – powiedział i jak gdyby nigdy nic przeszedł obok niego i skierował się na schody.
Eirik odwrócił się za nim, ale zrobienie pierwszego kroku wydało się nagle wręcz niemożliwe trudne. Wziął nieco głębszy wdech, chcąc, by to dziwne uczucie zniknęło.
– Ej, co z tobą? Będziesz tu mdleć? – usłyszał zaraz z tyłu. Przewrócił oczami, czując jednak, że to niekomfortowe uczucie zaczyna znikać i znowu może w miarę normalnie funkcjonować. – Może powinienem iść po pana Luccę?
– A wy tak z wszystkim do niego latacie? – spytał już spokojnie. Nawet jeśli musiał przy Alfie czasami gryźć się w język, tak nie uważał, że wobec tych Omeg powinien jakkolwiek się hamować.
Właściwie to nawet tego nie chciał. Nie podobało mu się to, że mieszkał tutaj ktoś jeszcze, bo mimo dziwnego charakteru, Lucca dalej bardzo mu się podobał. A obecność dwóch innych Omeg działała jedynie na niekorzyść Eirika i z chęcią ich by się pozbył.
– Jeju, chodź po prostu do tego pokoju, mam ciekawsze rzeczy na głowie niż oprowadzenia nowych – mruknął chłopak, który wszedł już na schody.
Eirik po chwili wahania skierował się za nim. Oparł dłoń o zdobioną poręcz i zaczął wspinać się na górę, gdzie przywitał go mały korytarz i cztery pary drzwi. Zaraz też wszedł do jednego z pokojów, dość małego, ale zaskakująco przyjemnego.
Bokiem do okna stało jednoosobowe łóżko, na którym leżało teraz kilka poduszek. Ciemne zasłony mogły pozwolić całkowicie ukryć pokój przed światem zewnętrznym, a stojący po lewej stronie regał po części został już zajęty przez jakieś książki i ozdoby. Przy innej ścianie, tej oddzielającej pokój od korytarza, stała dwudrzwiowa, dość wąska szafa, w której najpewniej Eirik mógłby trzymać jakieś rzeczy, gdyby jakiekolwiek teraz posiadał.
– Dostałeś pokój z najwygodniejszym łóżkiem – stwierdził chłopak, krzyżując ręce. – Zapłacono już za ciebie?
– Taa – potwierdził, rozglądając się jeszcze. Pokój, chociaż nie było tu dużo rzeczy, naprawdę mu się podobał i był powyżej wszelkich standardów, jakie kiedykolwiek sobie wyobrażał.
– Jestem Theoik. Pewnie chcesz odpocząć, ale musimy jeszcze pogadać o kilku zasadach, do których lepiej, żebyś się stosował.
Eirik na chwilę się zawahał. Miał ochotę po prostu wyrzucić chłopaka, zanim zacznie gadać. Chciał sprawdzić, czy to łóżko rzeczywiście było tak wygodne, jak sobie to wyobrażał. Ale może jednak zapoznanie się z zasadami nie było głupie. Nie gwarantował dostosowania się do nich, ale czuł, że Lucca miał pewne granice, a nie chciał przekraczać ich nieświadomie.
Świadomie może już tak, bo miał wrażenie, że gdyby wkurzyć go tak trochę, tak nieprzesadnie, mógłby nawet coś na tym jedynie zyskać.
– No mów – mruknął, siadając na łóżku. Z lekką przyjemnością poczuł, jak materac lekko ugina się pod nim i jeszcze bardziej zapragnął już się położyć.
CZYTASZ
Nadludzie || ABO
FantasyNadludzie - «przedstawiciele wyższej rasy ludzkiej» Lucca pragnął mieć równie wielką władzę i posłuszeństwo, co jego ojciec, kiedy Mikkel po prostu posłusznie złożył swoje papiery w ramach odbycia służby wojskowej. Dalej jednak miał w sobie dużo wię...