– Błagam, zadzwoń już do mnie... – wyszeptał Fredeirik, zerkając na wyświetlacz telefonu. Na tapecie ustawione miał zdjęcie małego, bezdomnego kotka, którego czasami dokarmiał. Zwierzę było dość nieufne, ale na widok chłopaka zaczynało mruczeć i przymilać się, widocznie pamiętając, że akurat od tej osoby mogło dostać coś do jedzenia. Zdjęcie to było też tłem dla pokazującej się na wyświetlaczu godziny, czyli drugiej dwanaście w nocy.
Na dworze było naprawdę zimno. Śnieg już nie padał, ale wiatr co jakiś czas rozwiewał jego włosy, sprawiając, że Fredeirika przechodził nieprzyjemny dreszcz. Starał się stawać w miejscach, gdzie mógł choć na chwilę się schować, ale musiał zmieniać swoją pozycję w mieście, inaczej ktoś mógłby go zauważyć i zadzwonić po służby.
Chciał wrócić do domu, wypić ciepłej herbaty, przykryć się wszystkimi posiadanymi kocami i zasnąć. Był zmęczony, zziębnięty, a do tego czuł zbliżającą się chorobę. Bolało go gardło, bo od dłuższego czasu zmuszony był oddychać przez usta, w końcu jego nos był całkowicie zatkany przez katar. Wiedział, że przez najbliższe kilka dni będzie czuł się tragicznie.
Na domiar całej tej sytuacji, jego telefon był już na wyczerpaniu. Bateria wskazywała niepokojące siedem procent, co oznaczało tyle, że jeśli w ciągu maksymalnie trzydziestu minut Mikkel w końcu do niego nie zadzwoni, później może już nie mieć takiej możliwości.
Rozejrzał się po pustej ulicy i przeszedł na drugą stronę. Starał się być wystarczająco daleko od dzielnicy, w której mieszkał, żeby nie sprowadzić na siebie problemów, ale też na tyle blisko, aby w miarę szybko móc wrócić do swojego mieszkania. Wcześniej słyszał rozmowy ludzi o łapaniu tam Omeg i był naprawdę wdzięczny żołnierzowi, że wcześniej go poinformował, ale...
Ale co, jeśli ten nie zamierzał zadzwonić, a jedynie sprawić, że Fredeirik sam sprowadzi na siebie problemy tym chodzeniem po nocy?
Nie chciał tak myśleć, nie chciał rozważać u niego złych intencji. W końcu ostatnio zaczynał w końcu wierzyć, że Mikkel chciał dla niego dobrze, że naprawdę nie zamierzał go wykorzystywać, a teraz znowu pojawiały się w jego głowie te nieprzyjemne myśli. Zwłaszcza po tej rozmowie z Eirikiem.
Sam nie wiedział, co myśleć o tym wszystkim.
Cieszyło go to, że brat był bezpieczny. Chociaż ktoś go kupił, tak naprawdę Eirik wyglądał na całkiem zadowolonego, a to działo się dość rzadko. Jednak dobre samopoczucie odbijało się w jego oczach, tak jakby mimo wszystko ta sytuacja całkiem mu odpowiadała. Dodatkowo nie był już tak wychudzony, więc ten ktoś, kto go kupił, musiał o niego dbać. I w pewnym stopniu Fredeirik nawet mu zazdrościł, bo być może jego brat znalazł Alfę, przy której czuł się bezpiecznie. To było coś, czego obydwoje zawsze pragnęli.
W tym wszystkim myślał też o rozmowie, jaką przeprowadzili, a tak dokładnie o tym, co Eirik powiedział o Mikkelu. Fredeirik chciał nawet trochę go bronić, w końcu mężczyzna nigdy nie próbował go wykorzystać. Przychodził jedynie co kilka dni na kawę i coś słodkiego, to nie było nic złego. Nic, czego sam Fredeirik by nie chciał. I nawet ten prawie-pocałunek nie był czymś takim, choć od samego myślenia o tym zdarzeniu, dziwne ciepło rozchodziło się po całym ciele chłopaka.
Wstydził się tego, jak bardzo dobrze czuł się w tamtym momencie. Jak bardzo chciał, by słowa Mikkela nie były jedynie żartem w tamtej chwili. Jak bardzo chciał znowu poczuć na sobie obejmującego go dłonie, jak bardzo chciał, by znowu dystans między nimi praktycznie nie istniał. Chciał tylko jednej zmiany – by usta żołnierza tym razem dotknęły jego.
Cicho westchnął, zatrzymując się na chwilę. Wziął głębszy wdech, starając się odgonić od siebie te myśli. Nie chciał tego czuć, nie chciał pragnąć właśnie tego mężczyzny. Musiał znowu patrzeć na niego tak, jak wcześniej, inaczej będzie gotowy ulec mu całkowicie, a na to nie mógł pozwolić. Teraz miał jeszcze jakiś argument na swoje zachowanie i spędzanie z nim czasu, ale jeśli zacznie z nim sypiać, nigdy sobie tego nie wybaczy.
CZYTASZ
Nadludzie || ABO
FantasyNadludzie - «przedstawiciele wyższej rasy ludzkiej» Lucca pragnął mieć równie wielką władzę i posłuszeństwo, co jego ojciec, kiedy Mikkel po prostu posłusznie złożył swoje papiery w ramach odbycia służby wojskowej. Dalej jednak miał w sobie dużo wię...