stylesh, 032
– Jesteś zwykłym...! – Yarisa głośno wciągnęła powietrze do płuc, powstrzymując się przed użyciem jakiegoś nieodpowiedniego słowa. Zacisnęła swoje delikatne dłonie w pięści. – Nie ma takich słów, których mogłabym użyć, aby opisać takiego kretyna jak ty.
– To, czego szukasz to dupek, ale to ci raczej nie przejdzie przez usta – zasugerował z lekką kpiną Mikkel, nawet jeśli z tyłu głowy miał myśl, że milczeniem mógł więcej zdziałać, niż prowokowaniem jej. – Problem jest taki, że ja nawet nie wiem, o co ci właściwie chodzi. Nie powiedziałem nic złego.
W odpowiedzi jego dziewczyna, z którą umawiał się już prawie trzeci miesiąc, cicho prychnęła i odwróciła się zirytowana. Nie próbował jej powstrzymywać, jedynie przyglądał się, jak jej spódniczka porusza się przy wykonywanych tak szybko krokach. Być może mógł wstać i ją zatrzymać, ale to wymagało wysiłku, który jednak wcale mu się nie opłaci.
Bo może i Yarisa całkiem mu się podobała, ale jej ciągłe awantury były trudne do zniesienia. Potrafiła irytować się o tak wiele rzeczy, że w niektórych momentach Mikkel odnosił wrażenie, że nawet swoim oddychaniem działał jej na nerwy.
Poza tym prawie trzy miesiące związku to wystarczająco długo i trochę nawet zaczynał tęsknić za byciem singlem, który mógł flirtować z kim chciał i nie musieć udawać, że nikt inny poza tą jedyną go nie interesował. Może powinien na stałe zrezygnować ze związków, skoro samemu było mu lepiej?
Był pewien, że Yarisa wyjdzie z pokoju i trzaśnie głośno drzwiami tak dla dobrego efektu, dzięki czemu już wszyscy będą wiedzieć, że zerwali, ale dziewczyna go zaskoczyła. Zatrzymała się zaraz po wyjściu i odwróciła do niego, opierając jedną dłoń o klamkę.
– Jak ci tak bardzo brakuje towarzystwa w łóżku, to tutaj czeka na ciebie takie na twoim poziomie – cicho prychnęła i wyszła, zostawiając drzwi otwarte.
Mikkel lekko uniósł brwi, trochę zaskoczony tym komentarzem. O ile rozumiał, że aktualnie dla Yarisy był nikim, tak nie był pewien, o kim jeszcze mogła się tak wypowiadać. Co prawda znał ją już na tyle, by wiedzieć, że była tą idealną, rozpieszczoną córeczką swoich rodziców, która patrzyła na wszystkich z góry, ale nigdy wprost nie mówiła w ten sposób o otaczających ją ludziach.
Ciekawość wygrała z lenistwem i sprawiła, że jednak podniósł się z łóżka, na którym do tej pory siedział i przeszedł przez hotelowy pokój, który zajmował z Mitteo, aby wyjrzeć na korytarz. Tyle wystarczyło, by poznał odpowiedź.
Na korytarzu stała żółta kanapa zajmowana teraz przez leżącą na niej Iris, której głowa oparta była o kolana Xavieura. Obydwoje trzymali w dłoniach jakieś książki i byli tak pogrążeni w lekturze, że – gdyby Mikkel ich nie znał – uznałby, że nawet nie zorientowali się wobec tego, co właśnie się stało. Na fotelu obok siedział zaś jego kolega z pokoju, który posyłał mui rozbawione spojrzenie.
– Czyli jednak mogę już wrócić do pokoju? – spytał, podnosząc się. – Jakbym miał dalej z nimi tutaj siedzieć, to bym zwariował.
– A oni czemu nie są w swoim pokoju? – Mikkel znowu przesunął spojrzenie na dwójkę ignorujących go przyjaciół.
– Podobno łóżka są za twarde, ale stawiam, że Iris po prostu chciała wiedzieć, co się będzie działo.
Mitteo wyminął go i wszedł do pokoju i Mikkel po chwili wahania zrobił to samo. Zbliżał się wieczór, część ludzi, którzy pojechali na wycieczkę, była właśnie w trakcie robienia zakupów w pobliskim supermarkecie, a reszta miała trochę odpocząć po całym dniu zwiedzania ruin zniszczonego podczas wojny miasta. Nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić, skoro już nie musiał poświęcać czasu Yarisie.
CZYTASZ
Nadludzie || ABO
FantasyNadludzie - «przedstawiciele wyższej rasy ludzkiej» Lucca pragnął mieć równie wielką władzę i posłuszeństwo, co jego ojciec, kiedy Mikkel po prostu posłusznie złożył swoje papiery w ramach odbycia służby wojskowej. Dalej jednak miał w sobie dużo wię...