Fredeirik nigdy nie sądził, że Mikkel mógłby robić wokół siebie takie zamieszanie. W końcu był żołnierze na chyba całkiem wysokim stanowisku, a przynajmniej tytuł dowódcy wydawał się brzmieć całkiem poważnie.
A jednak od dobrej godziny z pewnym rozbawieniem obserwował, jak Alfa szykuje się do imprezy noworocznej i jednocześnie stara się przypilnować, żeby samotne wchodzenie w kolejny rok zostającej w domu Omegi nie było zbyt smutne. Dlatego też Fredeirik miał przygotowane różne przekąski, dostęp do laptopa, dokładnie wyjaśnione używanie tego stanowczo zbyt skomplikowanego telewizora i kilka różnych alkoholi, wszystkie oczywiście już z tej półki cenowej, po którą sam by nigdy nie sięgnął.
No i jeszcze teraz miał krążącego po domu Mikkela. Pomiędzy przebieraniem się i układaniem włosów ten odbierał kolejne telefony od jakichś znajomych, więc w efekcie robił jedynie sporo niepotrzebnego bałaganu i tracił czas, który mu pozostał.
Z tego, co Fredeirik wyliczył, zostało mu jakieś dwadzieścia minut do planowanej godziny wyjścia, nim ten w końcu założył na siebie pełny mundur i ułożył włosy w taki sposób jak zawsze – żeby ostatecznie wyglądały na nawet niepoprawiane.
– Skoro to taka oficjalna impreza, nie powinieneś, nie wiem, założyć jakiegoś garnituru czy coś? – spytał Fredeirik, sięgając po jedno z leżących na talerzyku ciastek, które upiekł jakiś czas temu. – Zwłaszcza jak mówiłeś, że prawdopodobnie każą ci coś mówić i możliwe, że będą to nagrywać.
To właściwie było całkiem zabawne. Jakieś trzy dni temu Mikkel wrócił do domu wyraźnie czymś zdenerwowany. Nie okazywał tego wprost, ale wystarczyło tylko trochę z nim mieszkać, żeby zauważyć, że zawsze rozładowywał emocje przez kolejne ćwiczenia fizyczne. I kiedy w końcu już całkowicie opadł z sił, Fredeirik dowiedział się, że na tej imprezie pomiędzy częściami koncertu, jaki miał mieć miejsce, najważniejsi goście będą mieli powiedzieć kilka słów od siebie. A Mikkel, jako dowódca miejski, prawdopodobnie będzie traktowany jako jeden z takich gości, co naprawdę mu się nie podobało.
– Nigdy nie założyłem garnituru i nie będę tego łamać dla jakiejś durnej zasady. – Mężczyzna na chwilę zatrzymał się przy kanapie i zerknął w telefon. – Nawet na pogrzeby ubierałem się po swojemu, więc tym bardziej teraz nie zmuszą mnie do noszenia czegoś tak niewygodnego.
– A jakbyś miał brać ślub?
– Raczej nie mają przywrócić tej możliwości między Alfami i Omegami. – Mikkel lekko wzruszył ramionami i zerknął na niego. W jego oczach zalśniły charakterystyczne iskierki rozbawienia. – Jak to zrobią, to może wtedy zobaczysz mnie w garniturze.
Fredeirik odwrócił głowę i skupił spojrzenie na telewizorze, byleby przez chwilę nie patrzeć na stojącego obok niego żołnierza. Niby wiedział, że to był tylko kolejny rzucony między nimi żart, ale i tak wizja tego, że kiedyś na ich palcach znalazłyby się obrączki, na krótką chwilę pojawiła się w jego głowie.
Teraz to było niemożliwe, ale przecież sytuacja mogła się zmienić. I przez chwilę naprawdę miał przed oczami skromną uroczystość z nim i Mikkelem. Kilkoro gości, łuk weselny, a przed nim oni obiecujący sobie, że już na zawsze będą razem.
Skoro w jego głowie już teraz pojawiały się takie myśli, bał się, co będzie, gdy sięgnie po któryś z czekających na niego alkoholi.
– Dalej trochę mi głupio, że muszę cię tu zostawić – stwierdził po chwili Mikkel. – Będę się starał jak najszybciej stamtąd wydostać, ale przed drugą raczej mi się nie uda.
– Nie musisz się spieszyć, pewnie i tak będę wtedy już spał. – Fredeirik lekko wzruszył ramionami. – Zazwyczaj kładłem się zaraz po pierwszej, bo trochę już miałem dość słuchania pijanego Eirika.
CZYTASZ
Nadludzie || ABO
FantasyNadludzie - «przedstawiciele wyższej rasy ludzkiej» Lucca pragnął mieć równie wielką władzę i posłuszeństwo, co jego ojciec, kiedy Mikkel po prostu posłusznie złożył swoje papiery w ramach odbycia służby wojskowej. Dalej jednak miał w sobie dużo wię...