Mikkel zawsze uważał, że najważniejsze było oddzielenie pracy od życia prywatnego. Kiedy ściągał mundur, przestawał być posłusznie spełniającym rozkazy żołnierzem, który pilnował porządku w mieście. Nie szukał ukrywających się Omeg, nie musiał reagować na sytuacje, które właściwie wcale go nie obchodziły.
Był wtedy sobą. W swoich potarganych jeansach, w skórkowych kurtkach, w zwykłych, prostych T-shirtach z głupimi nadrukami. Mógł zapalić, napić się dobrego piwa i obejrzeć w telewizji mecz, nie przejmując się kolejnymi miejscami, które należało sprawdzić, bo ktoś miał jakieś podejrzenia.
To nie tak, że nie lubił swojej pracy. Bycie żołnierzem to powołanie – nie po to jego ojciec gotowy był oddać życie, żeby Mikkel teraz robił coś innego. Nikeol potrzebował Alf gotowych do bronienia nie tylko granic, ale też porządku wewnątrz kraju. I blondyn robił to najlepiej, jak umiał, nawet jeśli kolejne odgórne decyzje wcale nie sprawiały, że chciało mu się bardziej.
Kiedy jednak był w domu, nie lubił myśleć o pracy. Był oczywiście gotowy na każde ewentualne wezwanie, a pamiętając o cyklicznych testach sprawnościowych, każdego dnia ćwiczył. Poza tym jednak lubił oddawać się prozaicznym czynnościom i być zwykłym człowiekiem, który miał swoje własne zasady.
Powrót do rodzinnego miasta był dla niego pewnego rodzaju ulgą. Nie chodziło tylko o awans, nawet jeśli oficjalnie tak właśnie mówił. Było jednak coś przyjemnego w znalezieniu się w rodzinnym domu, który kojarzył mu się z najszczęśliwszym okresem w życiu. Pamiętał długie popołudnia, które spędzał na zabawie z bratem czy kuzynostwem. Nic też nie było równie wspaniałe jak wieczory, kiedy ich matka znajdywała chwilę, aby poczytać im bajkę.
Thyria bardzo dobrze zapisała się w jego pamięci. Była wspaniałą kobietą, która i jego, i Ludjaisa, starała się wychować, jak najlepiej umiała. Mikkel miał nawet wrażenie, że jej śmierć przeżył bardziej, niż ojca, chociaż sam nie chciał się do tego przyznać. W teorii Thyria była tylko zwykłą Omegą, której celem istnienia było urodzenie Alf. Jednak przynajmniej w oczach starszego z braci była kimś więcej, bo to właśnie jej szczery uśmiech zapisał się w jego pamięci.
To też właśnie jej wspomnienie między innymi przeszkadzało mu w pracy. Kiedy w budynku wojskowym pojawiała się kolejna osoba podejrzana o bycie ukrywającą się Omegą, czuł się z tym źle. Jeszcze gorzej było, kiedy upewniał się, że wszystkie złapane osoby zostaną przewiezione do pobliskiego Lukketu. Ukrywał to pod maską żartów, ale tak naprawdę wcale nie było mu do śmiechu.
Czasami praca stanowczo za bardzo go stresowała. Dlatego potrzebował takich wieczorów, jak ten. Kiedy siedział na kanapie, w ręce trzymając puszkę z prawie już wypitym piwem, a w telewizji transmitowali jeden z ważniejszych meczów lokalnych drużyn. To było może i głupie, ale zawsze bardzo emocjonował się takimi sprawami, a czasami nawet żałował, że nie mógł profesjonalnie grać, jak Bety.
Siedzący obok niego Urlik też nie ukrywał swoich emocji. Kiedy tylko zawodnikom przeciwnej drużyny udało się wkopać piłkę do bramki, obydwoje zaklęli dość siarczyście. Zostało dziesięć minut, a remis wcale ich nie satysfakcjonował.
– Gdybyśmy my mogli grać, już dawno skopalibyśmy im tyłki – podsumował Mikkel i dopił do końca piwo. Oparł się wygodnie, nawet przez chwilę nie spuszczając spojrzenia z ekranu. – No serio, jakim idiotą trzeba być, żeby tego nie wybronić?
– Akurat dałbyś radę – stwierdził z rozbawieniem Urlik. Na chwilę zerknął na drugą Alfę, ale zaraz znowu spojrzał na telewizor. – Od kilku lat zamiast za piłką biegasz za Omegami, jestem pewien, że teraz by ci nie wyszło.
– I tak zawsze byłem od ciebie lepszy. Chcesz jeszcze jedno? – Mikkel wstał i zgniótł puszkę. W odpowiedzi usłyszał niewyraźnie potwierdzenie, więc przeszedł do części kuchennej pomieszczenia, aby z lodówki wyjąć dwa kolejne piwa. Cały pokój był wielki i przedzielony w połowie długim stołem. Jedną część zajmowała właśnie spora kuchnia z wieloma szafkami, z których część była aktualnie pusta. Drugą był salon, gdzie oprócz kanapy i telewizora Alfa zdecydowała także postawić stół z piłkarzykami. Przy jednej ze ścian obudowano także kominek.
CZYTASZ
Nadludzie || ABO
FantasyNadludzie - «przedstawiciele wyższej rasy ludzkiej» Lucca pragnął mieć równie wielką władzę i posłuszeństwo, co jego ojciec, kiedy Mikkel po prostu posłusznie złożył swoje papiery w ramach odbycia służby wojskowej. Dalej jednak miał w sobie dużo wię...