Kiedy się kłócicie v2 (cz.2)

3K 79 5
                                    

Oliver Wood

Siedziałam na trybunach wpatrując się w Olivera, który latał na miotle. Powoli zaczynałam mieć dosyć tego, że prawie cały czas trenuje. Może i chciał się dostać do drużyny, ale bez przesady. Mógł trenować sobie trzy, cztery lub nawet pięć razy w tygodniu, a nie codziennie. Przez to bardzo mało czasu mi poświęcał i jeżeli chciałam go widzieć dłużej to siedziałam na trybunach. A i tak nasza rozmowa dotyczyła tego czy według mnie dobrze mu idzie. W ostatnim czasie coraz bardziej zaczynałam nienawidzić tego sportu. Przyczyniła się do tego nie tylko drużyna, ale i mój własny chłopak.

Dlatego chciałam z nim dzisiaj porozmawiać o tym by robił te treningi rzadziej i spędzał więcej czasu ze mną. W końcu on za chwilę kończy szkołę, a ja będę w niej uczyć się jeszcze dwa lata. Obserwowałam go uważnie i po kilku minutach podleciał do mnie uśmiechnięty.

- I jak [T/I]?

- Jak zwykle świetnie, ale musimy porozmawiać.

- O co chodzi kochanie?

- Mam dosyć. Wiem, że chcesz dostać się do drużyny i jestem pewna, że ci się uda, ale proszę... Miej te treningi nie codziennie, a trzy, cztery, nawet pięć razy. Chcę spędzić z tobą więcej czasu nim na dobre opuścisz Hogwart.

- Wiesz, że muszę trenować. Zresztą spędzamy razem czas.

- Bardzo mało... Jeżeli nie przychodzę na boisko to jest to nawet nie godzina w ciągu dnia...

- Wynagrodzę ci to, ale na razie muszę ćwiczyć.

- W takim razie nie będę ci przeszkadzać. – wzięłam swoją torbę i zaczęłam odchodzić.

- Gdzie idziesz?

- Nie będę ci przeszkadzać skoro quidditch jest ważniejszy od własnej dziewczyny.

Szybko opuściłam boisko i zaczęłam zmierzać do zamku. Czułam, że moja stopa więcej nie postanie na boisku, a tym bardziej nie zagram więcej w tą grę.

Cedrik Diggory

- Merlinie, co ci strzeliło do głowy Ced... - trzymałam chłopaka za rękę, który leżał w Skrzydle Szpitalnym. Prawie cały owinięty był bandażami – Żeby pojedynkować się ze śmierciożercami... Rozumiem, że chciałeś pomóc Harremu, ale mogłeś tam zginąć! Nie poradziłabym sobie bez ciebie.

- Miałem więc bezczynnie stać i patrzeć jak być może ginie? – zabrał swoją rękę i odwrócił głowę w drugą stronę.

- Nie zachowuj się jak dziecko. Po prostu bardzo się martwię, a myśl, że mogłeś tam zginąć jest nie do wytrzymania. Zrozum mnie.

- To ty mnie najpierw zrozum. Chciałem mu pomóc!

- I pomogłeś, brawo! Ale zrozum, że sam o mało nie zginąłeś! Mogłam cię stracić!

Chłopak już się nie odezwał. Wpatrywał się zdenerwowany w ścianę. Zrezygnowana otarłam łzy, które cały czas spływały mi po policzkach. Chciałam go złapać za rękę, jednak szybko ją zabrał. Z tego powodu wstałam i opuściłam Skrzydło Szpitalne.

Draco Malfoy

W ostatnim czasie Draco cały czas gdzieś znikał. Oczywiście nie chciał powiedzieć mi gdzie i po co. Z początku nie wtrącałam się, ale wraz z upływem miesięcy byłam coraz bardziej poddenerwowana. Postanowiłam go śledzić. Skoro on mi nie chciał nic powiedzieć, sama się dowiem. Wiedziałam, że wścieknie się, jednak chciałam wiedzieć co się dzieje i jakoś mu pomóc.

Było późno kiedy przemierzałam korytarz szkoły, podążając za blondynem. W pewnym momencie zatrzymał się przed ścianą, na której po chwili pojawiły się ogromne drzwi, przez które wszedł. Odczekałam chwilę i ruszyłam w tamtym kierunku, robiąc wszystko to samo co on.

Harry Potter Boyfriend Scenarios IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz