Zaufanie

66 8 4
                                    

   Steve zaciskając zęby, nerwowo wędrował po gabinecie w tę i z powrotem, kompletnie ignorując obserwującą go Jenny.

-Nie wierzę w ich zdradę. - Odezwała się wreszcie. - To nie ma sensu, nawet gdyby zrobili coś takiego to w takim razie dlaczego zostali zaatakowani?

-Nie wiem Jenny. - Odpowiedział przystając gwałtownie i spoglądając na nią. - Pierwszy raz spotykamy się z taką sytuacją i trzeba być bardzo ostrożnym. Powinniśmy się cieszyć, że Rada na wszelki wypadek nie zamknęła nas wszystkich. - Znów ruszył w swoją trasę od ściany do ściany. - Pewnie by to zrobili, gdyby tylko nie było takich braków. Mimo wszystko nie zaryzykują tak poważnego osłabienia ochrony.

   Łowczyni zacisnęła pieści i wbiła wzrok w podłogę. Sama nie wiedziała co ma myśleć, to co ostatnio stało się z dwójką jej przyjaciół nigdy wcześniej nie miało miejsca. Dave i Grace zostali znalezieni żywi po przegranym starciu z wampirem. Słowo „żywi" było tu kluczowe. Łowca, który przegrał to ZAWSZE był martwy łowca. Walka mogła zakończyć się na trzy sposoby, zabiciem wampira, jego ucieczką, albo przegraną i śmiercią obu łowców. Jeśli pijawka zdołała ich pokonać zabijała, co było w pewien sposób naturalne. Łowcy i wampiry byli wrogami śmiertelnymi w pełnym tego słowa znaczeniu. Tymczasem ten zespół jakimś cudem pozostał przy życiu i wszyscy wariowali próbując dojść dlaczego. Oczywiście natychmiast założono ewentualną jakiegoś rodzaju zdradę i gdy tyko doszli do siebie zadecydowano o ich aresztowaniu, przesłuchaniu, oraz wzięciu pod lupę całego oddziału. Wszyscy pozostali łowcy, a także pozostali pracownicy komendy włącznie nawet z woźnym również byli przesłuchani, Steve jako dowódca nawet kilkukrotnie.

-Chcesz wiedzieć coś jeszcze? - Chłodny głos Stevea wyrwał ją z chwilowego zamyślenia.

-Nie...

-Więc wracaj do pracy. Zdaje się, że ty i Lucas za pół godziny macie łowy, czyż nie?

-Tak, tak... dziękuję za informacje... - Jenny szybko wycofała się z gabinetu zostawiając szefa z jego własnymi myślami.

   Przez chwilę stała na korytarzu z bałaganem w głowie. Steve był tak podenerwowany, że nikt nie miał ochoty na jakąkolwiek konfrontację, przy czym wszyscy też chcieli wiedzieć co stanie się teraz z ich kolegami i jak dokładnie wygląda sytuacja. Jenny wystąpiła tu jako bohater oddziału i udała się do jego gabinetu by wypytać o więcej szczegółów sprawy. W uznaniu jej umiejętności Steve darzył ją pewnym szacunkiem w efekcie czego był nieco łagodniejszy. Dlatego była też najlepszym kandydatem do takiej „misji".

   Westchnęła cicho, musiała się ruszyć. Powinna przekazać reszcie czego się dowiedziała, a potem się przygotować, bo dokładnie tak jak powiedział dowódca, czekały ją dzisiaj łowy. Wolno ruszyła korytarzem próbując zignorować wwiercającą się w jej mózg obawę.

   Nie wierzyła w zdradę przyjaciół, ale wedle tego co powiedzieli po odzyskaniu przytomności, walczyli tylko z jednym wampirem.

   Uznawała to za prawdę i po raz pierwszy od dawna poczuła się niepewnie.

   Gdzieś po ulicach miasta kręcił się wampir zdolny samodzielnie pokonać dwóch doświadczonych łowców jednocześnie. Takie się zdarzały, owszem...

I przeważnie zanim udało się je pokonać wielu łowców lądowało w grobie.


   Katrina leżała na kanapie, każda jej kończyna była wyciągnięta w innym kierunku, prawa noga wygodnie wspierała się na oparciu, a głowa zwisała niemal idealnie prostopadle do podłogi. Jeff, który robił coś dużego i bliżej nieokreślonego z papieru, zajmując przy tym cały stół, zdawał się zupełnie nieprzejęty dziwnie powyginanymi gapiącym się na niego wampirem obok. W końcu jednak postanowił się odezwać.

Czerwona ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz