Na chwilę zapanowała cisza. Do Dannego wreszcie dotarło znaczenie słów Sladea. Dlaczego zawsze jak wybrną z jednego problemu coś innego musi się spieprzyć!?
- Zabójcy? - Wydusił w końcu.
- Katrina wystąpiła przeciw królowej, więc ta chce się jej pozbyć. - Mruknął ponuro wielki wampir. - Zazwyczaj w tym celu wysyła coś w rodzaju oddziału specjalnego. Ci którzy mają zabić Katrinę są już w mieście, znajdą to miejsce w przeciągu godziny może dwóch.
- Ale ona nie może teraz walczyć! Ledwo żyje! - Niemal krzyknął Jeff, który wbiegł do pokoju zaraz za Sladem.
- Ja się tym zajmę... - warknął Danny. - Mój oddział mi pomoże, w końcu chodzi o likwidację kilku wampirów.
- Wybiją was co do nogi. - Stwierdził Slade beznamiętnie. - Zabójcy to nie płotki, co poniektórzy z nich są niewiele słabsi od lordów.
- Danny... nie możesz się w to mieszać. - Odezwała się niespodziewanie Katrina.
Nawet nie zauważyli kiedy się obudziła.
- Ale...
- Nie możesz! - Przerwała mu stanowczo i spojrzała na Sledea - Jeśli naprawdę chcesz przekonać mnie, że jesteś moim przyjacielem, teraz masz niepowtarzalną okazję.
Wampir uśmiechnął się jakby tylko na to czekał.
- A więc dajesz mi wolną rękę? Mogę poszaleć na twoim terenie?
Patrzyła na niego chwilę w milczeniu. Oboje doskonale wiedzieli, że nie miała tu nic do powiedzenia. Jednak miło było z jego strony, że stwarzał chociaż pozory.
- Byle nie oberwał nikt postronny. - Zaznaczyła wreszcie.
- Oczywiście. - Skłonił się lekko i uśmiechnął dziko, błyskając kłami. - Odpoczywaj, zajmę się nimi.
Wyszedł tak szybko, że Danny ledwo zdołał to zauważyć. Stał chwilę jak kołek, trochę zdezorientowany.
- Poszedł w pojedynkę? Przecież sam powiedział, że są bardzo silni. Poradzi sobie? - Obejrzał się na siostrę.
Katrina westchnęła ciężko. W jej obecnym stanie wszystko, nawet nabieranie potrzebnych jej jedynie do mówienia oddechów, było trudne.
- On... jest silny - powiedziała wreszcie. - Bardzo. Silniejszy ode mnie. Pomaga mi, bo uważa się za mojego przyjaciela, nie mam nad nim władzy.
Danny poczuł ukłucie niepokoju. Jeśli był potężniejszy od Katriny to z pewnością potrafił przybrać formę potwora, w dodatku raczej większego niż jej Smok.
- Ufasz mu? - Zapytał, delikatnie głaszcząc dłoń siostry.
Lekko zmarszczyła brwi i na chwilę przymknęła oczy.
- Stoi po mojej stronie. Zdradził królową tak samo jak ja, kiedy równie dobrze mógł jej się przypodobać zabijając mnie za karę. - Westchnęła cicho, ale ciężko. - Przepraszam Dan, jestem bardzo zmęczona.
- Już dobrze, śpij. - Odpowiedział ciepło.
Szybko zapadła w sen, a on tylko siedział patrząc na jej bladą, spokojną twarz. Tak strasznie się za nią stęsknił, że teraz nie potrafił nacieszyć się jej widokiem. Nagle Michael podszedł i lekko trącił go w ramię.
- Idź na korytarz. Slade tam stoi i myślę że chce z tobą pogadać. - Powiedział wampir.
Danny skinął głową i z pewną niechęcią opuścił skraj łóżka Katriny. Gdy wychodził obejrzał się i zobaczył, że Michael zajął jego miejsce. Nic niespodziewanego. Na korytarzu faktycznie czekał Slade, wsparty o ścianę obok drzwi.

CZYTASZ
Czerwona Łowczyni
VampirosRodzice Katriny zginęli, kiedy była nastolatką. Zostali zabici przez najpotworniejsze bestie jakie kiedykolwiek chodziły po świecie. Dziewczynka wraz ze starszym bratem stała się kolejną z setek tysięcy ofiar dzielenia ziemi między ludzi, a nieliczn...