Prawdopodobieństwo

62 8 5
                                    

Ranek upłynął Katrinie na myciu okien. Musiała pozbierać myśli, a prosta, mechaniczna czynność pozwalała zająć czymś niespokojne ręce. Wprawdzie czuła się przy tym trochę odsłonięta, ale przechodniów nie było zbyt wielu. Czasem gdy dyskomfort stawał się zbyt silny, znikała w głębi domu na chwilę, a potem wracała do pracy. Gdy Jeff zobaczył jej poczynania uznał, że też posprząta. Dziś akurat nie miał zajęć, a profesor go nie wzywał. W efekcie cichym jękom przecieranych ścierką szyb towarzyszył szum odkurzacza. Gdy wszystkie okna lśniły już czystością Katrina zabrała się za kurze.

- Znudzony wampir jest lepszy niż cała ekipa sprzątająca. Ten dom nigdy nie był taki czysty. - Skomentował Jeffrey stając z kawą w drzwiach salonu, kiedy przecierała telewizor.

- Dobrze mi się przy tym myśli. - Odparła przyglądając się ekranowi w poszukiwaniu pominiętych drobin kurzu.

- Miałabyś ochotę na gulasz warzywny? - Zapytał niespodziewanie.

Odwróciła się, lekko zaskoczona.

- No co? Możesz jeść trochę normalnego jedzenia. Mam wolne to można by ugotować coś ciekawszego. - Powiedział i pociągnął kolejny łyk kawy. - Możesz myśleć przy krojeniu warzyw jak chcesz.

- Właściwie... czemu nie? - Katrina uśmiechnęła się blado.

Czasem zdarzało jej się robić coś zwyczajnego razem z Jeffem. Takie chwile przypominały jej o spokojniejszej przeszłości, kiedy była jeszcze człowiekiem. Było to zarazem trochę miłe jak i bolesne.

- No to idę po składniki. - Chłopak trochę się ożywił. - To będzie ciekawe... nigdy nie kupowałem bakłażana.

Wampirzyca uśmiechnęła się pod nosem. Wierzyła mu. Kuchnia Jeffa była raczej prosta, rzadko gotował coś bardziej ambitnego i zapewne jeszcze nigdy nie miał do czynienia z owym warzywem. Czasem jak sama mu gotowała starała się trochę tą nudę urozmaicić, ale zazwyczaj miała do dyspozycji tylko bardzo proste składniki. Czekając aż wróci szybko dokończyła walkę z kurzem w salonie, a potem uporządkowała wcale tego nie wymagającą kuchnię. Przyjaciel wrócił szybko z dużą reklamówką pełną różności, którą chwilowo postawił na podłodze. Ciekawski Tygrys od razu wsadził do niej łeb.

- Ej! Tam nie ma nic dla ciebie. - Zaśmiał się.

Kot powąchał leżącą na wierzchu czerwoną paprykę i odwrócił się ze wstrętem, przyznając panu rację. Jeff zniknął na chwilę w łazience by umyć ręce po czym wrócił i zajrzał do wielkiej, starej księgi kucharskiej, którą miał chyba jeszcze po babci.

- Najpierw... pokroić i posolić bakłażan... co oni się tak na to warzywo uwzięli?

- Skoro był w składnikach to dziwne żeby go nie użyć w przepisie. - Zauważyła Katrina.

- No ale tak od razu na początku? - Zdumiewał się chłopak.

Wampirzyca tylko pokręciła głową i wyjęła fioletową jarzynę. Faceci są jednak dziwni. Trochę mycia, szatkowania i przyprawiania później stali nad garnkiem w którym powoli rozgrzewała się gęsta, warzywna masa. Gdy gulasz się dusił przygotowali placki, które przewidziane były jako dodatek. W międzyczasie Jeff żartobliwie pogonił Katrinę z czosnkiem w dłoni i przebiegli po całym domu, aż wampirzyca stwierdziła, że to się nie liczy, bo czosnku nie ma w przepisie. Na koniec kuchnia wypełniła się przyjemnymi zapachami. Chyba nie szło im najgorzej. Wreszcie smakowicie się prezentujący gulasz warzywny był gotowy. Jeff nałożył sobie wielką porcję, a Katrina tylko odrobinkę. Nie potrzebowała jedzenia, a jej ciało źle zareagowałoby na większe ilości. Jednak mogła przynajmniej posmakować.

Czerwona ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz