Slade utykał. Po raz pierwszy od wieków. Po części sam był sobie winien, zlekceważył przeciwnika, dał się zaskoczyć i zapłacił zmasakrowaną lewą nogą. Zabójców było pięciu, nie najgorszych ale też szczęśliwie nie byli asami. Stary lord oczywiście by sobie poradził, ale upilnowanie by nie ucierpiał nikt postronny było łatwiejsze ze słabszym przeciwnikiem. Teraz jego do niedawna przypominająca mielonkę kończyna już niemal całkiem się zregenerowała. Odczuwał jeszcze ból, a za sprawą utraty krwi był głodny co razem wprawiało go w nie najlepszy nastrój. Nie pił od dawna i nawet bez tego był wygłodniały, ale teraz pragnienie stało się już naprawdę nieznośne. Daleko do utraty kontroli ale i tak nieprzyjemnie.
Przystanął, było późno, za godzinę lub dwie miało zacząć świtać, o tej porze trudno spotkać kogokolwiek. Mimo wszystko węszył, nasłuchiwał i rozglądał się przez chwilę. Nic. Już miał ruszyć dalej, kiedy się zawahał. Przyszła.
- I po co tyle wysiłku panie? - Zapytała Wiktoria wyłaniając się z bocznej uliczki. - Ona jest tylko zwykłym pionkiem, a ty tak się dla niej poświęcasz. Królowa może wkrótce wysłać zabójców i po ciebie. Lord Winter i Dama Roseblade na pewno będą chętni podjąć się tego zadania, a młoda Salvatore, tylko czeka, żeby zająć twoje miejsce. Po co to wszystko?
- Dobrze wiesz - warknął i na nią spojrzał.
Stała i patrzyła na niego w sposób od jakiego zwykle mężczyznom robi się ciepło. Często tak robiła, nigdy nie posuwając się do niczego ponad spojrzenie. Prawdopodobnie tylko dlatego, że nie dawał jej żadnego sygnału przyzwolenia. Zignorował to i skupił wzrok na ciemnym kształcie przy jej nodze. To był nieprzytomny człowiek, młody, właściwie jeszcze dzieciak, wisiał bezwładnie trzymany za kołnierz kurtki. Lord nasłuchiwał przez chwilę i z ulgą stwierdził, że chłopak oddycha.
- Walka bywa męcząca. - Zamruczała Wiktoria widząc jego głodne spojrzenie. - Posil się panie.
Chciał odmówić ale był zbyt głodny. Ukląkł, złapał chłopca za fraki i przyciągnął do siebie. Gdy zatopił kły w jego szyi wyrwało mu się ciche mruczenie, dawno tego nie robił.
- Nie dobrze tak się głodzić. - Mruczała dalej wampirzyca przyglądając się temu. - Jesteś panie niezwykły, żaden wampir nie potrafi wytrzymać bez krwi tak długo jak ty, ale nawet ty masz ograniczenia. Powinieneś o to dbać, by nie osłabnąć. Ostatni raz ugryzłeś człowieka kiedy... - bardzo głośne warknięcie przerwało jej monolog, w odpowiedzi parsknęła śmiechem. - Przepraszam, zapominam, gdzie moje miejsce. - Uśmiechnęła się przymilnie. - Martwię się, proszę cię panie, dbaj o siebie bardziej.
- Zamilkniesz wreszcie? - Spytał odrywając się.
Bardzo chciał wypić więcej, ale chłopak mógłby tego nie przeżyć. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął buteleczkę z antidotum wraz ze strzykawką. Wampirzyca z wyraźnym zażenowaniem obserwowała, jak delikatnie aplikuje dzieciakowi specyfik, ale się nie odezwała. Lord wstał i cicho westchnął, świeża krew go rozgrzała i napełniła nową energią.
- Wiktorio, nie trzymam cię przy sobie siłą, - Rzucił nie patrząc na nią. - Możesz odejść w każdej chwili, a dzięki temu unikniesz też gniewu królowej. Nie ważne co powiesz, nie zmienię swojej decyzji. Jeśli będzie trzeba zginę, przeżyłem swoje życie już po tysiąckroć i nie boję się śmierci, ale ona musi żyć.
Odwrócił się i poszedł przed siebie, nie oglądając się na nią.
Z pomiędzy zaciśniętych kłów wyrwało się ciche warczenie.
- Jeszcze nie przegrałam - wysyczała. - Ponieważ jesteś tchórzem, kochany.
Katrina spała dużo, ale jednocześnie nie dłużej niż godzinę na raz. Zazwyczaj nie śniła o niczym albo nie pamiętała snu, choć raz zdarzył się koszmar w którym ponownie przeżywała schwytanie przez łowców, i ten niestety nie chciał dać się zapomnieć. Danny musiał ją uspokajać przez godzinę zanim zdołała się choć trochę wyciszyć. Po tym śnie nie chciała już zasypiać. Rano zjawił się Slade. Stary wampir jedynie wszedł na chwilę do jej pokoju, ukłonił szarmancko zapewniając, że nie ma już potrzeby martwić się zabójcami królowej i odszedł do sobie tylko znanych spraw.
CZYTASZ
Czerwona Łowczyni
VampireRodzice Katriny zginęli, kiedy była nastolatką. Zostali zabici przez najpotworniejsze bestie jakie kiedykolwiek chodziły po świecie. Dziewczynka wraz ze starszym bratem stała się kolejną z setek tysięcy ofiar dzielenia ziemi między ludzi, a nieliczn...