Jeden oddech z przyzwyczajenia, następny przypadkiem, po kilku minutach. Drobna blondynka leżąca w prześwicie między dwoma budynkami, który z trudem można byłoby nazwać uliczką, powoli budziła się do życia. Życia? Była śmiertelnie blada i miała zakrwawioną szyję, można byłoby więc przypuszczać, że to dawno ją opuściło. Jednak, otwarła oczy.
W pierwszej chwili nie wiedziała gdzie jest, właściwie nic nie wiedziała. Powoli uniosła powieki i zobaczyła skrawek nieba, zamknięty w wąskiej ramie otaczających ją ścian, po chwili powróciły pozostałe zmysły. Zrozumiała, że leży na czymś twardym, a powietrze wokół przesycone jest masą zapachów, których nawet nie potrafiła nazwać, słyszała typowe odgłosy nocnego miasta tylko tak jakoś... intensywnie. Nagle uświadomiła sobie, że jest bardzo jasno jak na noc, dziwne, ale jeszcze dziwniejsze byłoto, że nie miała pojęcia kim jest ani co się stało. Zebrała się w sobie i usiadła, skupiła myśli próbując sobie przypomnieć cokolwiek.
Tak, nazywała się Katrina, Katrina Beavers i była... była kelnerką, mieszkała z bratem.... tak, tak, pamiętała to, a dzisiaj... dzisiaj była w pracy i potem wracała i...
O, nie...
-Nie.... nie, nie, nie, nie! - Świadomość wszystkiego uderzyła ją tak nagle, że aż wzięła głębszy oddech. - N-nie... - Uniosła drżącą dłoń i dotknęła swojej szyi, po czym na nią spojrzała, palce nosiły ślady drobin zaschniętej krwi.
Zastygła sparaliżowana. Już wiedziała co się stało. Nie miała prawa żyć, a jednak wciąż tu była, to zaś mogło oznaczać tylko jedno. Po policzkach ciekły jej łzy, kiedy powoli sięgała językiem do własnych zębów, jeden siekacz potem drugi, następnie... kieł... zbyt długi kieł.
-Nie... - Jęknęła po raz kolejny i zalała się łzami.
Dlaczego?Dlaczego ona? Dlaczego... nie mogła po prostu umrzeć? Płakała długo, nie mogąc powstrzymać się nawet na chwilę, strach i rozpacz osuszały jej oczy z niesamowitą siłą. Trudno powiedzieć jak długo to trwało, może godzinę, może dwie, a gdy wreszcie koniec nastąpił, zrobił to jakby sam z siebie, niczym zmęczenie prędzej czy później wyciszające najgorszą nawet histerię. Katrina po raz tysięczny otarła oczy i odetchnęła, uświadamiając sobie, że nawet oddech nie jest jej już potrzebny, jej serce nie biło. Była wampirem.
Wstała i rozejrzała się, dusząc wciąż próbujące nią szarpać łkanie, z wysiłkiem skupiła myśli na tym co było wokół. Oparła się plecami o mur, nie ufając własnym nogom i jeszcze raz spojrzała na niebo, widziała gwiazdy, więc na pewno noc wciąż dzierżyła rządy, ale wszystko wokół było bardzo wyraźne. Czy właśnie tak potwory widziały w ciemności? Jeszcze raz dotknęła szyi w miejscu, gdzie nie tak dawno wbiły się wampirze kły i heroicznym wysiłkiem powstrzymała się przed kolejnym wybuchem płaczu. Ona, sierota, której rodziców zabił krwiopijca, a jedyny ukochany brat był łowcą, teraz sama stała się jedną z nich. Ból który rozdzierał jej serce był nie do opisania.
Tkwiła nieruchomo długą chwilę, pogrążona w cierpieniu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Pewna była tylko jednego, po stokroć wolałaby śmierć, niż życie jako... to coś.
-I... i co teraz... Katrina? - Wydusiła przez ściśnięte gardło.
To była jedyna taktyka obronna jaką znała, kiedy ból był nie do zniesienia, wyznaczała sobie jakieś zadanie, jakiekolwiek, w ten sposób broniła się po śmierci rodziców. Cała, w istocie niełatwa, sztuka poległa na tym, by skupić się całkowicie i nie myśleć o niczym innym niż wykonanie misji, choćby było nią postawienie kroku. Odetchnęła jeszcze raz, a potem zrobiła to ponownie i ponownie, to było pierwsze zadanie, oddychać, chociaż było jej to zbędne. Trenowała ten, do niedawna naturalny odruch kilka minut, po czym złapała się na tym, że nie może się na nim skupić wystarczająco. Wyznaczyła więc kolejny cel, wiedziała, że teraz jest bardzo silna, ale na ile było ją stać? Spojrzała na dach budynku naprzeciw niej, zdusiła próbującą się wedrzeć do jej świadomości myśl inną, niż dotyczącą zadania, po czym postąpiła krok do przodu. Czując się coraz pewniej zgięła kolana i z całej siły odbiła się od ziemi.
CZYTASZ
Czerwona Łowczyni
VampireRodzice Katriny zginęli, kiedy była nastolatką. Zostali zabici przez najpotworniejsze bestie jakie kiedykolwiek chodziły po świecie. Dziewczynka wraz ze starszym bratem stała się kolejną z setek tysięcy ofiar dzielenia ziemi między ludzi, a nieliczn...