Jesień była jeszcze ciepła i piękna, mimo, że przeminęła już w połowie. Wschodzące słońce wyzłociło okoliczne drzewa i pokolorowało nieliczne chmury. Katrina siedziała przy oknie obserwując ten powolny teatr natury, a za towarzystwo mając mruczącego kota. Co jakiś czas oglądała się na zamknięte drzwi swojego pokoju i nasłuchiwała czy jej przyjaciel już się obudził. Skłębione myśli krążyły gęstą ławicą po jej umyśle, a coponiektóre jak rekiny przyciągały więcej uwagi i rozpędzały inne. Największym z nich była historia rodziny Jeffa. Wciąż ciężko jej było uwierzyć, że po takich przejściach tak łatwo ją zaakceptował. Zawsze wydawał jej się specyficznym człowiekiem, ale to... nie potrafiła tego nijak zrozumieć. Jak dotąd nigdy nie wspominał o rodzinie nie licząc dziadków, którzy zostawili mu ten dom i czasem zastanawiała się nad tym co mogło się z nią stać. Nigdy jednak nie przypuszczała czegoś podobnego. Po prostu zabardzo kłóciło się to z jej obecnością tutaj i jego przyjaźnią. Siedziała tak zamyślona, aż świt przerodził się w południe, a znudzony Tygrys wymknął się ku jakimś swoim kocim sprawom.
Drgnęła nieznacznie, kiedy jej czułe uszy wychwyciły specyficzne dźwięki. Wygrzebał się spod kołdry... potem usiadł... oczywiście, że ziewnął... następnie wstał i zrobił kilka powolnych kroków. Wokół było bardzo cicho i gdyby się wsłuchała, mogłaby nawet stwierdzić w jakim tempie bije jego serce. Odczekała do nieśmiałego skrzypnięcia otwieranych drzwi i wyjrzała z pokoju.
-Oh... hej Katie... - Przywitał się sennie chłopak.
Wyglądał bardzo marnie, potargany, blady i z cieniami pod oczami.
-Jesteś pewien, że nie chcesz jeszcze pospać? - Zapytała podchodząc.
-Z tym kacem nie zasnę z powrotem. - Odpowiedział i pomasował sobie skronie.
-Taaak, wczoraj nieźle się bawiłeś. - Mruknęła z lekkim uśmiechem, po czym zauważyła, że dziwnie na nią patrzy. - Co?
-Myślisz, że zapomniałem? Oj pamiętam każdą minutę tej cholernej nocy.
Jej cicha nadzieja, że alkohol wyczyścił jego pamięć prysła i wampirzyca cofnęła się na tyle na ile pozwalały jej ściany.
-No nieee... - Jeff natychmiast podszedł i mocno ją przytulił. - Ufam ci Katie... to co stało się wczoraj... nie przejmuj się tym.
-A-ale twoja rodzina...
-Miała szczęście.
-C-co?
Chłopak wreszcie rozluźnił uścisk, cofnął się i spojrzał jej w oczy.
-Odeszli, ale do końca pozostali ludźmi, a ty nie masz z tym co ich spotkało nic wspólnego i nie waż mi się winić. - Powiedział twardo. - Poza tym... jestem ci winny przeprosiny... i podziękowanie.
-Nie masz za co, to tylko...
-Nie mam na myśli mojego bełkotu i tego, że nie pozwoliłaś mi schlać się jeszcze bardziej - przerwał jej. - No... może po części mam... to co powiedziałem musiało boleć, ale chodzi mi o to... to co zrobiłaś... - Cofnął się nagle z syknięciem i dotknął skroni.
-Chodź, przyda ci się coś na ból głowy. - Powiedziała Katrina i delikatnie chwytając go za rękę pociągnęła w kierunku schodów.
Chłopak pokornie pozwolił zaprowadzić się do kuchni, gdzie zaraz dała mu szklankę wody i pigułkę po czym zaczęła się krzątać z zamiarem przygotowania jakiegoś posiłku. Chwilę siedział w milczeniu, obserwując jej poczynania.
-Chciałem powiedzieć, że to co zrobiłaś...
-Lubisz cebulę w jajecznicy?
-Katie...
CZYTASZ
Czerwona Łowczyni
VampireRodzice Katriny zginęli, kiedy była nastolatką. Zostali zabici przez najpotworniejsze bestie jakie kiedykolwiek chodziły po świecie. Dziewczynka wraz ze starszym bratem stała się kolejną z setek tysięcy ofiar dzielenia ziemi między ludzi, a nieliczn...