Z miłości

60 7 3
                                    

   Wiktoria poczuła nieznośną potrzebę by się wynieść. Na tyle nieznośną, że nic nie mówiąc natychmiast opuściła pokój.

   Katrinie szumiało w głowie. On? On! On jej to zrobił! Ten który nazywał się jej przyjacielem! Ten który śmiał z nią flirtować, po tym co jej zrobił! Wściekłość i rozdzierające poczucie zdrady zakotłowały się w niej budząc smoka.

   Najgorsze było to że nawet zaczynała go lubić. Naprawdę. Może jeszcze nie nazwałaby go przyjacielem ale zaczynała go coraz bardziej cenić. Kiedyś mógłby nim być, gdyby nie to... że tak naprawdę zdradził ją już na samym początku.

   Smok ryczał w furii.

   Katrina wreszcie wyrwała się z bezruchu. Usiadła sztywno i chwilę patrzyła w ścianę aż wreszcie zadarła głowę i wydała z siebie potworny i nieludzki ryk. Michael sekundę później wpadł po pokoju, ale natychmiast upadł przytłoczony jej aurą. Nie mogąc opanować odruchu ucieczki zaczął się cofać na czworaka. W pokoju był potwór. Potwór, który zaraz go pożre. Musi uciekać. Oto co mówił mu instynkt.

   Pojawił się Jeff, ale wampir złapał go za kostkę zanim zdołał wejść do środka. Coś było bardzo, BARDZO nie tak, a chłopak przy całej swej odwadze pozostawał jedynie kruchym człowiekiem.

- Nie... podchodź... - wydusił zanim Jeff zdołał cokolwiek powiedzieć.

   Chłopak spojrzał na Katrinę. Siedziała sztywno patrząc przed siebie, a jej oczy płonęły tak wściekłą czerwienią jakiej jeszcze nigdy nie widział. Nie wiedział co się dzieje ale czuł, że Michael ma rację, nie powinien się do niej teraz zbliżać. W tym momencie zjawił się też Danny i Jeff zaparł się w drzwiach by go nie wpuścić.

- Nie wchodź! - Krzyknął, ale łowca nie posłuchał.

   Runął na niego całym ciężarem ciała przewracając na podłogę, po czym przeskoczył i dopadł łóżka siostry.

- Katrina! - Chciał jej dotknąć ale jakiś wewnętrzny nakaz go powstrzymał.

   Wampirzyca powoli odwróciła głowę w jego stronę. Jej oczy były... straszne. Zimny dreszcz przebiegł mu po plecach. Nigdy nie sądził, że jest w stanie się jej bać. Jej twarz była jak skamieniała w niesamowicie zimnym, nienaturalnym wyrazie. To nie jego siostra teraz na niego patrzyła, ale potwór, który w niej zamieszkał. Cicho odetchnął i zmusił się by lekko dotknąć jej ramienia.

- Katie... - odezwał się miękko. - Co się stało?

   Nie wiedział tego ale to właśnie ciepło w jego głosie przywołało ją z powrotem. Zamrugała i przez chwilę wyglądała na nieco zagubioną po czym jej twarz wykrzywił grymas gniewu. Teraz była sobą. Wściekłą sobą.

   Zerwała się i wstała. Chwiejnie, ale stanęła na własnych nogach. Danny chciał podejść i ją podeprzeć ale powstrzymała go gestem. Nagle zauważyła rozpłaszczonego na podłodze Michaela. Przymknęła oczy, odetchnęła i stłumiła swoją aurę.

- Przepraszam. - Powiedziała cicho, kiedy zaczął się podnosić.

   Mężczyźni wymienili spojrzenia niepewni czy wszystko wróciło już do normy.

- Co się stało? - Zapytał Michel ostrożnie.

- To nic. - Warknęła.

- Tak. - Zgodził się. - To zdecydowanie nic. Tak bardzo nic, że przez chwilę nie byłem pewien czy nie rzucisz się na własnego brata.

   Zgrzytnęła zębami. Wciąż była absolutnie wściekła, ale rozsądek wrócił na tyle by powstrzymać ją przed wyznaniem prawdy. Któryś z nich mógłby zrobić coś głupiego. Danny i Michael prawdopodobnie spróbowaliby zabić Sladea, a on był przeciwnikiem nie do pokonania nawet dla niej samej i to w pełni sił.

Czerwona ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz