- To chyba najbardziej popieprzona historia o nieszczęśliwej miłości jaką znam. - Rzucił Jeff, wolno kręcąc głową.
- Szkoda tylko, że prawdziwa. - Warknął Michael.
Nastąpiła długa chwila milczenia, gdy zebrani wolno trawili to co właśnie usłyszeli. Siedzieli w salonie, Katrina, Michael, Danny, Jeff, a nawet profesor Wilson. Gdy wampirzyca trochę ochłonęła po konfrontacji ze Sladem, postanowiła jednak wyjaśnić im sytuację. Lord odszedł, więc nawet jeśli wpadliby na jakiś głupi pomysł nie mieli jak wpakować się w kłopoty. Poprosiła więc Dannego by pomógł jej zejść po schodach i gdy wszyscy usiedli w salonie opowiedziała im co się stało. Ściągnęła nawet profesora, był jej przyjacielem i czuła, że powinien wiedzieć. Teraz siedziała na kanapie, skulona z kolanami pod brodą i wtulona bokiem w Dannego. Było jej... lżej, podzielenie się tym co zaszło przyniosło jej niespodziewaną ulgę.
- To brzmi bardziej jak obsesja niż miłość. - Odezwał się nagle profesor. - Po prostu sobie poszedł? Trudno w to uwierzyć skoro nie potrafił dać ci spokoju do tego stopnia, że zdecydował się zrobić z ciebie wampira.
Katrina się skrzywiła. Wiedziała, że nie odszedł całkiem. Zostawił choćby te cholerne wrony.
- Nie sądzę żeby oddalił się bardzo. - Przyznała. - Wyniósł się... dokądś, nie wiem gdzie i jak daleko, ale też nie mam na to wpływu. Jest potężny, wątpię by po ziemi chodziło wiele istot dość silnych by mu rozkazywać.
Tak na prawdę nie mogła go do niczego zmusić. Zostałby gdyby chciał. a to że pozwolił się wypędzić było właściwie wyłącznie dobrym gestem z jego strony. Ta myśl ją drażniła.
- Katie... - Danny spojrzał na nią z niepokojem. - Pamiętam, jak mówiłaś mi, że jest od ciebie silniejszy, ale to nie brzmi jak tylko silniejszy. Jak bardzo?
Katrina milczała chwilę. Jak dotąd nikogo poza Michaelem nie uświadomiła jakiej rangi wampirem jest Slade i nie była pewna czy powinna.
- On jest lordem. - Powiedział Michael zanim zdążyła podjąć decyzję.
Danny zastygł w bezruchu, a profesor zakrztusił się właśnie popijaną herbatą. Tylko Jeff wyglądał na zdezorientowanego. No tak, wiedza o podziale wampirów nie była powszechna. Jadnak łowcy wiedzieli, a doktorek najwyraźniej też.
- Nie mówisz poważnie! - Danny pierwszy odzyskał głos.
- Tylko dlatego nie kopnęła go już na początku. Przyczepił się, a ona musiała na to pozwolić by nie zrobić sobie wroga w randze lorda. - Odpowiedział mu Michael.
Wampir cały czas stał z założonymi rękami, wsparty o szafkę z miną tak ponurą, że grabarz mógłby pozazdrościć. Danny potrzebował kolejnej chwili na przetrawienie informacji.
- Mieliśmy tu cholernego lorda przez cały ten czas? - Wyszeptał łowca sam do siebie wciąż w szoku.
- Ktoś mi wyjaśni o co chodzi? - Zapytał wreszcie Jeff.
- Lordami nazywa się tylko kilka wampirów... najpotężniejszych wampirów na ziemi. - Odpowiedział mu profesor grobowym tonem. - Są niewiele słabsi od samej królowej i stanowią jej prawą rękę. Sądziłem, że zazwyczaj trzyma ich przy sobie...
- Trzyma, bo są jedynym bezpośrednim zagrożeniem dla niej. - wyjaśnił Michael. - Zbyt cenni by zabić, ale na tyle groźni, że trzeba mieć ich na oku. Żeby zostać królem lub królową wampirów trzeba pokonać obecnego władcę w pojedynku. Lordowie są najbliżej niej pod kątem siły i choć nie powinni być zdolni by ją obalić i tak musi być ostrożna. Przysłała tu Sladea z zadaniem, inaczej siedziałby przy niej.
CZYTASZ
Czerwona Łowczyni
VampireRodzice Katriny zginęli, kiedy była nastolatką. Zostali zabici przez najpotworniejsze bestie jakie kiedykolwiek chodziły po świecie. Dziewczynka wraz ze starszym bratem stała się kolejną z setek tysięcy ofiar dzielenia ziemi między ludzi, a nieliczn...