Hołd Krwi

88 10 4
                                    

   Karty z cichym, miękkim stuknięciem opadły na stół.

-Poker. - Powiedział człowiek z nieznacznym uśmiechem.

-Znowu? - Wampirzyca z niedowierzaniem pokręciła głową i odrzuciła swoje karty na bok. - Jak można mieć pokera trzy razy w ciągu dwóch godzin gry? I to prawie pod rząd!? - Warknęła retorycznie.

-Moje szczęście ma dobrą motywację. - Odpowiedział. - Gram z wampirem, kto wie czym musiałbym zapłacić za przegraną...

   Spiorunowała go wzrokiem, ale tylko się zaśmiał.

-Dalej uważam, że powinieneś po prostu pójść spać.

-W tej chwili to ty bardziej tego potrzebujesz. - Odpowiedział poważnie.

   Westchnęła i odchyliła się w fotelu wtulając plecy w miękkie oparcie. Miał rację, jednak mimo prób nie potrafiła zasnąć. Jej ciało było wycieńczone i zbyt pobudzone zarazem, a myśli ścigały się ze sobą bez końca. Próbowała skupić je na grze ale niezbyt jej to wychodziło, na dodatek karty jak na złość zdecydowanie bardziej sprzyjały jej przeciwnikowi.

-Chcesz jeszcze grać? - Zapytał Jeff zauważając, że Katrina nie okazuje już żadnego zainteresowania kartami.

-Nie... - mruknęła nawet na niego nie patrząc.

   Jej myśli wciąż błądziły wokół nocnych wydarzeń. Teraz na zewnątrz niebo wkrótce miało zacząć siwieć.

-To powiesz mi wreszcie? - Znów zagadnął chłopak.

-Co? - Spojrzała na niego nieobecnie.

-O co i z kim walczyłaś?

   Westchnęła, ciągle próbował to z niej wyciągnąć odkąd tylko przyznała, że nie może spać.

-O władzę. - Powiedziała wreszcie

   Nieco zaskoczony przyjaciel uniósł brwi.

-Żeby powstrzymać rzeź na łowcach musiałam pokonać naszego przywódcę. Teraz, kiedy jestem na jego miejscu, wszystkie tutejsze wampiry muszą mnie słuchać więc mogłam odwołać rozkaz. - Wbiła wzrok w podłogę. - Dlatego musiałam wypić tyle krwi... tylko tak mogłam mieć jakąkolwiek szansę na wygraną.

   Jeff milczał chwilę, trawiąc to co usłyszał.

-To był... pojedynek... na śmierć i życie, prawda? - Zapytał wreszcie.

   Jedynie skinęła głową.

-Jesteś niesamowita. - Powiedział niespodziewanie.

   Zaskoczona podniosła głowę i odkryła, że patrzy na nią ze łzami w oczach. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć wstał, podszedł i z całej siły ją przytulił.

-Dziękuję. - Szepnął.

-Za co? - Spytała zdumiona, a przyjaciel parsknął śmiechem i ją puścił.

-Za to, że ryzykujesz życie... dla mnie i wszystkich innych.

-O... ooch... - Zakłopotana i lekko wzruszona spojrzała gdzieś wbok nie wiedząc jak się zachować.

   Nagle Tygrys, który jak dotąd siedział obok na kanapie, obudził się, ziewnął, przeciągnął ukazując światu swoje zacne pazury i podszedł do Katriny by zraz zacząć się o nią ocierać. Oboje jednocześnie wyciągnęli dłonie by pogłaskać zwierzaka, na co on natychmiast wskoczył na jej kolana i położył się, poddając pieszczotom. Tę chwilę prostej radości zarówno dwójki przyjaciół jak i kota przerwał nagle głośny trzask gdzieś na piętrze domu.

Czerwona ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz