W domu panowała dziwna atmosfera. Wcześniej Katrina i Jeff spokojnie koegzystowali pozostawiając sobie nawzajem sporo przestrzeni ale nie unikając kontaktu i nieraz wspólnie spędzając czas. Teraz było kompletnie inaczej, oboje nie potrafili trzymać się zbyt blisko siebie, prawie nie rozmawiali, a kiedy już im się udało, konwersacja była raczej sztywna i krótka. Katrina nie potrafiła zmusić się nawet by usiąść obok na kanapie i wspólnie pooglądać film, zresztą, nie była pewna czy zaraz by nie uciekł pod jakimś pretekstem.
Od rozmowy, która była powodem tego stanu minęły dwa dni, w trakcie których profesor przygotowywał wszystko do eksperymentu. Dziś mieli się razem udać do niego w celu jego przeprowadzenia. Katrinę aż ściskało z nerwów, zaś Jeff był bledszy niż zazwyczaj. Zetknęli się rano, przy stole, kiedy wampirzyca raczyła się herbatą, a on próbował zjeść śniadanie. Teraz siedzieli naprzeciw siebie w kompletnej ciszy, chłopak niechętnie gapił się na swoją, dwa razy ugryzioną kanapkę, nie przejąwszy się nawet kiedy Tygrys wskoczył na stół i skwapliwie się nią poczęstował.
-Wiesz... można się jeszcze wycofać. - Odezwała się Katrina tępo obserwując jak kot zażera się kawałkiem szynki.
-Nie... po co nam trucizna, jeśli nie wiemy czy działa. -Odpowiedział i nieznacznie się wzdrygnął.
Był przerażony, wiedziała o tym doskonale, bo w całym domu unosił się charakterystyczny zapach, przy czym stale był w miarę opanowany. Zdumiewał ja upór i odwaga tego człowieka. Nagle w jej głowie pojawiła się dziwna myśl. Dlaczego boi się aż tak bardzo, skoro, jak sam twierdzi, ufa jej. Przegnała ją natychmiast, mógł tak mówić ale to wcale nie oznaczało, że na pewno tak jest. Poza tym, kto nie bałby się poczęstować wampira własną krwią.
-Jak dla mnie możesz zrezygnować w każdej chwili. - Zapewniła starając się zabrzmieć możliwie jak najmilej.
-Wiem. - Powiedział i nagle na nią spojrzał. - Jesteś dobrą osobą. Nikogo nie chcesz skrzywdzić. To wszystko... - urwał na chwilę i po jego twarzy przemknęło kilka różnych emocji. - To wszystko to tylko moje osobiste problemy.
Westchnął, wstał i krytycznym spojrzeniem ocenił pozostawiony na talerzu smętny kawałek chleba, który najwyraźniej nie smakował kotu, po czym posprzątał po sobie. Obserwując to Katrina pomyślała, że na jego miejscu pewnie też nie potrafiłaby nic przełknąć. Pół godziny później razem wyszli z domu.
Szli długą, pokrętną trasą, ułożoną tak by poruszać się raczej mało uczęszczanymi ulicami. Katrina z naciągniętym kapturem i toną makijażu nałożoną na twarz, wlokła się za Jeffem z nieznacznie pochyloną głową. Wycieczki do profesora za dnia zawsze tak wyglądały, próbowała ukryć swoją twarz i charakterystyczne cechy tak bardzo jak tylko mogła. Tym razem miała też dodatkową osłonę w postaci przyjaciela, za którego plecami się chowała. Kiedy dotarli na miejsce aż widziała z jakim trudem Jeff wcisnął dzwonek.
-Jesteście... wchodźcie, wchodźcie... - Rzucił doktorek ledwo otworzył drzwi.
Wampirzyca z ulgą schowała się za ścianami budynku. Dzień to nie była dobra pora na wycieczki, kiedy wszyscy cię szukają. Profesor poprowadził ich do swojego pokoju-laboratorium i usadził przy małym stoliku.
-Więc... - zaczął wyraźnie zakłopotany i skrępowany. - Jeśli któreś z was chce się wycofać to jest dobry moment.
Żadne się nie odezwało, Katrina była gotowa znieść wszystko, byleby pomóc, a Jeff najwyraźniej myślał podobnie, choć wyglądał, jakby pragnął za wszelką cenę stamtąd uciec.
-Cóż... dobrze... - Doktorek pogrzebał chwilę w przygotowanych narzędziach i uniósł strzykawkę wyposażoną w srebrną igłę. -Katrino... - zaczął coraz bardziej zmieszany – jak już pewnie się domyślasz, to doświadczenie nie będzie przyjemne. Po...przyjęciu trucizny objawy, które się pojawią są dla mnie niemożliwe do przewidzenia. To – poruszył lekko strzykawką –coś w rodzaju antidotum, które podam ci jeśli zrobi się bardzo źle. Niestety co do jego skuteczności jestem o tyle pewny o ile w przypadku trucizny. Musisz wiedzieć, że może być bardzo nieprzyjemnie, a w najgorszym przypadku... - zawahał się, po czym ciężko westchnął i spojrzał Katrinie w oczy. - Starałem się przygotować wszystkie możliwe środki ostrożności i przemyśleć możliwe scenariusze, ale tak naprawdę zawsze istnieje szansa... że tego nie przeżyjesz.

CZYTASZ
Czerwona Łowczyni
VampireRodzice Katriny zginęli, kiedy była nastolatką. Zostali zabici przez najpotworniejsze bestie jakie kiedykolwiek chodziły po świecie. Dziewczynka wraz ze starszym bratem stała się kolejną z setek tysięcy ofiar dzielenia ziemi między ludzi, a nieliczn...