Lord

71 8 1
                                    

   Gdy poranek wolno zaczął przekształcać się w południe Katrina razem z Michaelem opuściła dom Jeffa. Wampir chciał wrócić do własnego domu i trochę odpocząć, ale wciąż był bardzo słaby więc Katrina nie miała zamiaru pozwolić mu pójść samemu. Udając zwykłych ludzi ale trzymając się z dala od innych przechodniów powoli przemierzali miasto aż dotarli do niedużego bloku. Gdy wspięli się na trzecie piętro Michael wyciągnął z kieszeni klucz i zaczął grzebać przy zamku nieco odrapanych drzwi. Wampirzyca rozglądała się ciekawe, jeszcze nigdy nie miała okazji odwiedzić jego domu.

-Zapraszam w moje skromne progi. - Odezwał się kiedy oporny mechanizm zamka ustąpił i odsunął wykonując zapraszający gest wkierunku otwartych drzwi.

   Katrina nieco nieśmiało weszła do środka i rozejrzała się ciekawie. Mieszkanko było małe i skromnie umeblowane ale czyste.

-To jest taki „mój" pokój. - Zaczął objaśniać Michael. - Tam mam coś w rodzaju salonu, tam kuchnie, a tam łazienkę. - Mówił wskazując kolejne drzwi.

   Ruszył w kierunku kuchni, a ona odruchowo podążyła za nim.

-Napijesz się czegoś? - Zapytał grzebiąc w jednej z szafek. - Mam kawę, czarną herbatę... a no i całkiem niezłą zieloną z malinami.

-Co mi szef kuchni poleci. - Odpowiedziała na co tylko się uśmiechnął i wyciągnął do połowy opróżnione już pudełko ze wspomnianą zieloną.

   Dziesięć minut później siedzieli razem w pokoju gościnnym, wyposażonym w kanapę, dwa fotele o zupełnie innym wzorze, stół, całkiem sporą biblioteczkę przy ścianie i stojący na skromnej szafce niewielki telewizor. Było tu też duże okno na którego parapecie dogorywał dawno nie podlewany kaktus. Katrina pociągnęła łyk parującej, rzeczywiście bardzo smacznej herbaty, podanej ku jej lekkiemu zaskoczeniu, w bardzo eleganckich filiżankach. Chwilę rozmawiali o niczym, aż wreszcie wampirzyca zdecydowała się zadać pewne nie dające jej spokoju pytanie.

-Michael... - zaczęła trochę niepewnie - O co chodziło z tą krwią... dlaczego powiedziałeś... że to cię na zawsze ze mną zwiąże?

   Wampir chwilę milczał patrząc gdzieś przed siebie.

-Złożyłem Hołd Krwi. - Powiedział wreszcie. - Wypijając twoją krew odebrałem ci część twojej siły w zamian oddając się twojej władzy.

   Nagle poczuła się nieswojo.

-Nie chcę mieć nad tobą władzy... - Mruknęła krzywiąc się.

   Widząc jej minę zaśmiał się i lekko pogłaskał jej plecy.

-Możesz jej nigdy nie użyć, ale tej więzi nie da się zerwać.

   Nastała długa chwila ciszy, kiedy oboje zatonęli w myślach, ale Katrinę nagle coś tknęło.

-Michael... przecież wcześniej... kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy... ja...

-Tak, ale to coś innego. - Przerwał jej kiedy próbowała wykrztusić słowa, które nadal były dla niej dziwnie trudne. - Do Hołdu Krwi dochodzi tylko wtedy, kiedy silniejszy wampir ratuje krwią słabszego przed śmiercią. Przy naszym pierwszym spotkaniu nie dolegało ci nic poza głodem. Poza tym obie strony muszą być świadome konsekwencji i się na nie godzić.

   Katrina znów zamyśliła się na dłuższą chwilę bezwiednie obserwując refleksy światła na powierzchni jej herbaty. Świat wampirów był skomplikowany, pełen dziwnych zależności i niepisanych praw. Czasem zastanawiała się ile czasu minie, nim zdoła go dobrze poznać i zrozumieć. Westchnęła cicho i pociągnęła kolejny łyk herbaty, rozkoszując się jej smakiem.

Czerwona ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz