Możemy o wiele więcej

48 7 0
                                    

   Katrina długo siedziała z Michaelem tuląc się w milczeniu. Oboje wolno trawili sytuację w jakiej się znaleźli, czerpiąc pokrzepienie z wzajemnej obecności. Wreszcie przerwały im pierwsze krople deszczu i wampir zaproponował by schowali się w jego mieszkaniu. Żadne nie miało ochoty moknąć, więc zgodnie udali się do jego bloku.

- Zlitowałbyś się nad tym kaktusem. - Skomentowała Katrina gdy rozgościwszy się podeszła do okna by popatrzeć na deszcz i przyuważyła nieszczęsną roślinę. 

   Lubiła się przyglądać nieskończonej kaskadzie miliardów kropel, przy czym obserwowanie tego samemu pozostając suchym było przyjemniejsze.

- To gladiator, niech się hartuje. - Odpowiedział Michael przynosząc dwa kubki ze świeżo zaparzoną herbatą.

- Gladiator? - Zdziwiła się.

- Tak ma na imię. - Wyjaśnił i również podszedł.

- Nie spodziewałabym się po tobie nadawania imion roślinom. - Przyznała odwracając się do niego.

- To dobrze, nie chciałbym stać się nudny. - Odparł patrząc jej w oczy.

- Ty nudny? Nigdy. - Zapewniła i go pocałowała.

   Trwali chwilę tuląc się i całując, aż wreszcie delikatnie się wyrwała.

- Musimy porozmawiać. - Powiedziała poważnie, siadając na kanapie.

- O czym? - Spytał zajmując miejsce obok i lekko ją obejmując. - Tylko nie mów, że jest więcej lordów, bo chyba oszaleję - dodał po chwili.

   Katrina mimowolnie parsknęła śmiechem.

- Nie... tym razem nie chodzi o nic złego... tak przynajmniej mi się wydaje. - Odetchnęła myśląc jak ubrać w słowa to co ją dręczyło. - Ja... wtedy... kiedy przyszedłeś... jak byłam ze Sladem ja... wyczułam jakby twoje emocje – wydusiła wreszcie. - To co czułeś w tamtym momencie.

   Michael milczał chwilę z lekko zmarszczonymi brwiami, po czym niespodziewanie się uśmiechnął.

- Nadal tak jest? W tej chwili? - Zapytał spokojnie.

- Nie... to było tylko przez moment. - Katrina poczuła się trochę zakłopotana. - Sama nie wiem co mam o tym myśleć.

- Popatrz na mnie i spróbuj powiedzieć co teraz czuję. - Zaproponował. - Stwórz w sobie intencję by poczuć moje emocje.

   Wampirzyca była trochę zdziwiona ale usłuchała. Przez chwilę nic się nie działo, ale zaraz potem poczuła... ekscytację, radość i miłość, bijące od Michaela jak ciepło od płomienia.

- Z... z czego się tak cieszysz? - Zapytała zaintrygowana.

- Z tego, że właśnie obudził się w tobie twój dar. - Odpowiedział i nagle mocno ja przytulił.

- M-mój dar? Znaczy... taki jak twoja zdolność do wpływania na emocje? - Dopytała niepewna.

   Właściwie miała już takie podejrzenie, ale dopiero słowa ukochanego uświadomiły jej, że to jest realne. Naprawdę ma to szczęście, by jako jedna z niewielu mieć specjalną zdolność. Rachunek prawdopodobieństwa się potknął.

- Dokładnie. - Michael się zaśmiał. - Ale się dobraliśmy, ja mogę zmienić czyjeś emocje, a ty je wyczuwasz.

   Uśmiechnęła się wciąż trochę nie dowierzając. Nagle poczuła w Michaelu zmianę. Pojawiło się zmartwienie.

- Coś nie tak? - Zapytała od razu.

- Musisz nad tym szybko zapanować. - Powiedział z powagą. - Używanie specjalnych zdolności jest wyczerpujące. Lepiej korzystać z nich tylko wtedy, kiedy to konieczne, chyba że chcesz być zmuszona do polowania co kilka dni.

Czerwona ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz