Wyprostowany, czysty i ogolony łowca stał prężąc się pod mundurem. Nic nie mogło ukryć śladów życia jakie prowadził przez ostatnie miesiące, które odcisnęło się na jego twarzy cieniami i nowymi zmarszczkami. Mimo to był tu, trzeźwy i z tak zaciętym wyrazem twarzy jakby gotów był przejść się nawet przez piekło gdyby było trzeba. Jego dowódca patrzył na niego z uwagą, bębniąc palcami po leżącym na biurku podaniu.
-Więc twierdzisz, że jesteś gotowy wrócić do służby... -Mruknął Steve i westchnął ciężko. - Danny... wiem, że przeszedłeś naprawdę ciężkie chwile, jeśli potrzebujesz więcej czasu masz do niego prawo.
-Czuję się dobrze kapitanie. - Odpowiedział tamten. - Proszę pozwolić mi pracować.
Nastąpiła długa chwila ciszy. Stary łowca próbował przewiercić młodego wzrokiem wahając się z decyzją. Wiedział jak silna więź łączyła Dannego z jego zaginioną i zapewne martwą siostrą i kompletne załamanie jakie przeszedł było smutne, ale zrozumiałe. Teraz nagle i niespodziewanie chłopak zjawia się tak jakby o wszystkim zapomniał. Steve był też świadomy, że dwójka łowców będących jego najbliższymi przyjaciółmi od dawna dokładała starań by mu pomóc, ale niewiele udawało im się osiągnąć. Dlatego czuł się niepewny, czy to co widzi nie jest tylko chwilową poprawą. Jednak coś w jego postawie...
-Jeden zły ruch, a uziemię cię na rok i wyślę na przymusową terapię. - Warknął i chwycił podanie by zaraz schować je w szufladzie biurka.
Danny przez chwilę stał w miejscu zaskoczony po czym chyba do niego dotarło i zdołał wydusić krótkie podziękowanie.
-Beavers. - Głos dowódcy zatrzymał go przy drzwiach i chłopak się obejrzał. - Dobrze widzieć cię z powrotem. - Steve uśmiechnął się nieznacznie i skupił wzrok na stosie leżących przed nim papierów
Gdy drzwi gabinetu się za nim zamknęły, spojrzał na korytarz... po brzegi wypełniony łowcami, którzy wbili w niego pytające spojrzenia.
-Wróciłem. - Powiedział tylko, wywołując tym salwę radosnych okrzyków.
Spośród oddziału wyłoniła się Jennifer, która podeszła i niczym się nie przejmując po prostu go przytuliła.
Nie był radosny jak pozostali, jego oczy pozostawały smutne, ale był tu, bo od cierpienia silniejsza była żądza zemsty.
Katrina nie mogła już dłużej czekać. Głód sprawiał, że powoli przestawała panować nad sobą i zaczynała się bać o Jeffa. Ostatecznie mogła łatwo zrobić mu krzywdę nawet przez przypadek. Jednak tym razem było inaczej. Miała plan.
Czekała aż noc na dobrze rozgości się w mieście, rozświetlając je tysiącami świateł zapalonych przez drżących ze strachu ludzi. Ubrała się w czerń i spakowała torbę, tym razem zabierając zesobą pewne dodatkowe przedmioty. Upewniła się, że pożyczony od Jeffa scyzoryk spoczywa bezpiecznie w jej kieszeni, po czym przemknęła obok wgapionego w telewizję przyjaciela i opuściła dom. Może jej ciało zmusi ją znów do wypicia krwi, ale nie do zabójstwa. Już nie. Podejrzenia profesora się potwierdziły, Katrina, a także zapewne każdy inny wampir nieświadomie zatruwał ugryzionych ludzi bardzo silnym jadem. Teraz, kiedy o tym wiedziała mogła zrobić coś, żeby temu zapobiec.
Przemykała jak cień, cicho, poza światłami wszechobecnych latarni węsząc niczym pies i szukając kogoś, kto nie będzie ostrożny. Czuła się winna jak zawsze, ale nie miała wyboru i starała się za dużo nie myśleć traktując to jak misję, którą po prostu musi wykonać. Gdy po raz kolejny przylgnęła płasko do dachu na którym akurat się znajdowała, by uniknąć wzroku patrolu, poczuła się wręcz nieco zirytowana. Odprowadziła ich spojrzeniem, na wpół zgadując ich imiona. Znała cały lokalny oddział, ale nie widziała twarzy, więc mogła tylko oceniać po sylwetce kogo akurat spotkała. Kiedy tylko znów poczuła się bezpiecznie kontynuowała łowy. Tej nocy szczęście się do niej uśmiechnęło, tym samym opuszczając pewnego mężczyznę. Zobaczyła go, biegnącego samotnie przez ulicę, oświetloną, ale poza nim zupełnie pustą. Pędził jak szalony, doskonale wiedząc, że nie jest bezpieczny i musiała decydować szybko.
CZYTASZ
Czerwona Łowczyni
VampirosRodzice Katriny zginęli, kiedy była nastolatką. Zostali zabici przez najpotworniejsze bestie jakie kiedykolwiek chodziły po świecie. Dziewczynka wraz ze starszym bratem stała się kolejną z setek tysięcy ofiar dzielenia ziemi między ludzi, a nieliczn...