Rozdział 12: Artykuł

770 49 0
                                    

Mikaela nawet nie wróciła na siłownię. Była zbyt wyczerpana psychicznie i fizycznie, by próbować radzić sobie z apodyktycznymi kolegami z drużyny (już ich wszystkich kochała, ale ciągle była pytana, czy wszystko z nią w porządku, nie tylko jeden zespół, ale sześć zespołów, które były zainteresowane jej dobrem po prostu za dużo). Kageyama poprowadził ją w stronę miejsca, w którym zatrzymali się na noc, a następnie odszedł, by wrócić na salę.

Zmieniła spodnie dresowe na czerwone, flanelowe spodnie od piżamy i zamieniła czarną koszulkę na granatowy podkoszulek z piłką do siatkówki na plecach. To była koszula, którą tata podarował jej na urodziny w zeszłym roku.

Mikaela wciąż odczuwała ostatnie skutki skurczów, przeklinając matkę, gdy się przeciągała, zanim włożyła się w koce. To była częściowo jej wina, ale obwinianie matki nigdzie jej nie doprowadziło.

Powinna była spędzić w szpitalu jeszcze co najmniej dwa miesiące.

Nie półtora.

Mikaela wypuściła powietrze, kopiąc się głębiej i zastanawiając się nad tym. W tym czasie bardzo chciała wyjść ze szpitala – gotowa wrócić do normalności. Chociaż wiedziała, że wkrótce nie będzie grać w siatkówkę, po prostu chciała iść do szkoły, spędzać czas z Kageyamą i udawać, że w jej życiu nie ma nic złego.

Jej matka, choć raz, czuła to samo. Oczywiście wszystko dla jej reputacji. Nie mogła mieć swojego dziecka w szpitalu, nie kiedy Mikaela miała szkołę i oczekiwania, które musiała spełnić. Ludzie nie poddawali się łatwo perswazji, więc kiedy matka Mikaeli rzuciła w nich więcej pieniędzy, niż wiedzieli, personel szpitala wypuścił Mikaelę, oczywiście pod kilkoma surowymi warunkami.

Teraz zaczynała odczuwać konsekwencje dwóch miesięcy, które przegapiła. Było coraz gorzej i chociaż przyzwyczaiła się do poruszania się z powodu kontuzji, nie było to łatwe.

— Ugh — jęknęła, wślizgując się jeszcze głębiej w koce i pozwalając, aby jej głowa opadła na poduszkę. To było dużo jak na jeden dzień.

Ech, poczeka z tym jutro. Prokrastynacja w najlepszym wydaniu.

Gdy tylko zamknęła oczy, Mikaela zgasła jak światło.

*~*~*

— Tanaka, mam twoje czasopismo — zawołał Sugawara, ziewając, wchodząc do pokoju chłopców. Ku jego zaskoczeniu, nikt jeszcze nie położył się do łóżka. Jasne, zostali wyrzuceni z sali gimnastycznej, ale to nie znaczyło, że nie będą spać do bezbożnych godzin. — To znaczy, wyszedł tydzień temu, ale jest najnowszy. Nishinoya, oto twoje cukierki.

Tanaka i Nishinoya siedzieli razem na jednej z mat z Ennoshitą, Naritą i Kinoshitą. Słysząc jego imię, oczy Tanaki zabłysły. — Dzięki, Suga-senpai! Jesteś najlepszy!

— Dziewczyny! — Nishinoya wiwatował, trzymając w jednej ręce torebkę z cukierkami, powodując, że Daichi przewrócił oczami. Dwaj chętni chłopcy zaczęli przeglądać czasopismo.

— Idę do łóżka — mruknął Tsukishima, a Sugawara przewrócił oczami.

— Dzięki, że poszedłeś ze mną, Tsukishima — powiedział z uśmiechem wicekapitan. Blondyn sapnął, wzruszając ramionami. Sugawara zwrócił się do Kageyamy, który zmagał się z Hinatą. — Kageyama, czy z Mikaelą wszystko w porządku?

Młodszy seter odrzucił Hinatę na tyle długo, by powiedzieć: „tak, nic jej nie jest", zanim pomarańczowowłosy chłopak ponownie rzucił się na swojego partnera i pokłócili się.

— Jak niedojrzali są? — Tsukishima powiedział z szyderstwem. Yamaguchi roześmiał się. — Czy kretyni nigdy się nie męczą?

Duet rozdzielił się na sekundę, by krzyknąć „hej!" na ich wspólnego wroga.

Jak latać z podciętymi skrzydłami [ Haikyuu ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz