Rozdział 35: Powrót do zdrowia

546 46 5
                                    

Boże, światło boli.

Miała wrażenie, że jej powieki płoną. Mikaela popełniła błąd, próbując otworzyć oczy, a jasność sprawiała wrażenie, jakby miała spalić jej rogówkę. Znowu zacisnęła oczy, czekając, aż pieczenie ustąpi. Powoli rozłożyła ręce wokół siebie, żeby sprawdzić, gdzie się znajduje. Najprawdopodobniej było to łóżko. Używając rąk, zaczęła się podpierać. Materac był miękki i prawie nie chciała oderwać głowy od miękkiej poduszki pod sobą.

W końcu Mikaela uniosła się do pozycji siedzącej. Mrugając powoli, próbowała przyzwyczaić oczy do światła. Jej wzrok był zamglony błękitem i bielą. Wszystko ją bolało. Mikaela wyciągnęła nogi, próbując się rozprostować.

Nogi.

Jej oczy otworzyły się na prześcieradło przed nią.

Gdzie jest moja noga?!...

Nawet nie zauważyła urządzenia, które było zaciśnięte na jej palcu, ani przewodu, który łączył go z monitorem serca obok łóżka, ale zauważyła je, gdy tylko pikanie zaczęło się nasilać. Mikaela sięgnęła do przodu, w stronę, gdzie jej kolano było tylko kikutem, ale coś przyczepionego do jej nadgarstka ciągnęło po podłodze mały wózek. Jej wzrok padł na nadgarstek - coś znajdowało się w jej ramieniu, jakaś rurka, która wprowadzała do jej ciała nie wiadomo co.

Jasna cholera, jasna cholera...

Nie sądziła, że monitor może działać szybciej, ale tak właśnie było. Jej palce walczyły z rurką na ramieniu, po czym zatrzymały się, ponieważ gdzieś w głębi umysłu wiedziała, że musiała się tam znaleźć z jakiegoś powodu, ale dlaczego tam była, co się, do cholery, działo i gdzie była jej noga...

- K... Kaisha?

Głowa Mikaeli odskoczyła na bok, a sama prawie zalała się łzami. Kageyama siedział na małym krześle obok szpitalnego łóżka ze skrzyżowanymi rękami i opuszczoną głową. Wyglądał, jakby właśnie spał.

Próbowała coś powiedzieć, ale jej głos wydał się świszczący. Oczy Kageyamy otworzyły się w pełni, gdy zdał sobie sprawę, jak szalony był monitor pracy serca i jak bardzo panikowała. - Hej, hej! Kaisha! Hej, spójrz na mnie, spójrz na mnie.

- Tobio - syknęła przez zęby, jej oczy migotały między nogą a jego twarzą - ...co? Co...

- Hej. - Wziął jej rękę w swoją - rękę, która nie była otoczona żadnymi dziwnymi szpitalnymi rzeczami - i przesunął się w jej stronę. - Kaisha, musisz się uspokoić. Oddychaj razem ze mną. Oddychaj.

Więc spróbowała. Mikaela wdychała chwiejnie powietrze i wydychała równie ciężko, wsłuchując się w coraz wolniejsze pikanie monitora serca. Wraz ze spowolnieniem tętna zwolnił się też jej oddech i Mikaela poczuła się o wiele spokojniejsza niż po przebudzeniu. Mikaela rozejrzała się po pokoju, szukając czegokolwiek, co mogłoby dostarczyć jej przydatnych informacji.

Jej pamięć powoli układała się w całość, a ona sama prawie rzuciła się ze szpitalnego łóżka. - Zadziałało?

Kageyama nawet się nie zawahał. Uśmiechnął się. - Tak.

Oczy Mikaeli zalały się łzami, a Kageyama przyciągnął ją do siebie, aby się przytulić. Było to trochę niezręczne z powodu rurki w nadgarstku i tego czegoś na palcu, ale było ciepło i bezpiecznie, i tylko to się liczyło.

Zadziałało.

*~*~*

- Tsukki, jesteś w tym zbyt dobry - poskarżył się Yamaguchi, jego ręce opadły na kolana, gdy na ekranie telewizora ogłoszono, że Tsukishima wygrał ich mecz. - To niesprawiedliwe.

Jak latać z podciętymi skrzydłami [ Haikyuu ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz