Rozdział 57: Problemy z byciem kapitanem

331 33 6
                                    

— Dlaczego, do cholery, jest ich tak dużo? — Mikaela spojrzała na Hibę z tyłu sali gimnastycznej.

Hiba uśmiechnęła się cierpko. — Nie możesz winić nikogo poza sobą, Mikaela.

— Tak, ale... — Potrząsnęła desperacko głową i spojrzała na dużą grupę dziewcząt rozciągających się na boisku. Taki entuzjastycznie przewodziła grupie rozciągającą, pochylając się do przodu, by sięgnąć do palców u stóp. — Dwadzieścia dwie dziewczyny? — Mikaela syknęła pod nosem. — Nie licząc nas. Musimy wybrać dziesięć. Jak, do cholery, mamy wybrać dziesięć?

— Nie my — powiedziała stanowczo Hiba. — Pomogę i doradzę, ale decyzja należy do ciebie.

Mikaela jęknęła, chowając głowę w dłoniach. — Jesteś zbyt dobrą wicekapitan.

— Dzięki.

— Cóż, my... — westchnęła. — Na pewno potrzebujemy rozgrywającej. Aoki skończyła szkołę. I potrzebujemy libero, ale Shoko wspomniała, że jest zainteresowana. Ale jest... — Mikaela westchnęła. — W porządku, zaczynajmy. Możesz poprowadzić pierwsze ćwiczenie, żebym mogła popatrzeć?

— Jasne, ale tylko jeśli wykonasz drugie — powiedziała Hiba.

— Brzmi dobrze. — Mikaela zacisnęła dłonie wokół ust i zawołała: — W porządku! Zbiórka!

Dwadzieścia dwie dziewczyny poderwały się z ziemi i ruszyły w ich stronę, wszystkie wyglądały na entuzjastyczne i gotowe do działania. Mikaela przełknęła nerwowo, była podekscytowana rolą kapitana, dopóki nie zdała sobie sprawy, że będzie musiała odrzucić niektóre z dziewczyn. Myśl o tym sprawiła, że jej niepokój wzrósł, ale wiedziała, że musi to zrobić. Poza tym miała przy sobie Hibę. Wszystko będzie dobrze. Dokona dobrych wyborów. Prawda?

Czas na przedstawienie. Mikaela uśmiechnęła się i pomachała. — Hej, dziewczyny. Dzięki za przybycie! Jestem Mikaela Kaisha, skrzydłowa i w tym roku będę waszą kapitan.

— Hiba Mozoni — dodała Hiba, przesuwając się obok Mikaeli. — Skrzydłowa, wicekapitan. Miło was poznać.

— Więc jeśli nie zauważyłyście, jest was dużo — powiedziała z uśmiechem, próbując dodać trochę humoru do strasznej decyzji, którą będzie musiała podjąć. — Odbędziemy trzy próby i wybierzemy dwunastoosobową drużynę. Co oznacza, że tylko połowa z nas nadal będzie w drużynie.

W grupie rozległ się nerwowy śmiech. — Taka jest niestety prawda — powiedziała Mikaela, spoglądając na Hibę. Wicekapitan skinęła na nią, by kontynuowała. — Więc zrelaksujcie się i dajcie z siebie wszystko. W zeszłym roku dziewczęta z Karasuno po raz pierwszy w historii dotarły do Turnieju Wiosennego. — Na wspomnienie zeszłorocznych mistrzostw bolało ją serce, ale Mikaela kontynuowała. — Dotarłyśmy do najlepszej szesnastki w Japonii. A w tym roku? Celujemy w numer jeden. I szukamy dziewczyn, które nas tam zaprowadzą.

Uśmiechnęła się. — W porządku. Zaczynajmy.

*~*~*

— Tadashi, to jest najgorsze — narzekała Mikaela, trzymając listę z kilkoma zapisanymi nazwiskami. — Muszę to skrócić o połowę!

— Witaj w klubie — mruknął Yamaguchi, pokazując jej własną listę. — Trener poprosił mnie o pomoc w skróceniu, a ja nie mam pojęcia co robić. Czuję się tak źle! — Jęknął, przeczesując dłonią włosy. — Jak mam odrzucić tych ludzi od drużyny?

Mikaela westchnęła, po czym się ożywiła. — Mam pomysł.

— Proszę — powiedział desperacko jej najlepszy przyjaciel. — Cokolwiek.

— Wybierz liczbę, od jednego do dwudziestu dwóch.

Yamaguchi uniósł brew w zakłopotaniu, po czym powiedział: — Czternaście?

Mikaela zeskanowała listę w poszukiwaniu numeru czternaście, po czym zmarszczyła brwi. — Nie, lubię ją. Nie możemy jej zdyskwalifikować. Spróbuj jeszcze raz.

— Kaisha, nie możemy zrobić tego w ten sposób!

— Masz lepszą opcję?

Cisza.

— ...Podaj liczbę.

(Ukai przyszedł później, wyciągając papierowe kartki z kapelusza z losowymi numerami, tym samym poprawiając ich samopoczucie. Nie martw się, drużyny były w porządku).

Jak latać z podciętymi skrzydłami [ Haikyuu ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz