Rozdział 46: Pierwszy mecz

498 39 2
                                    

Stchórzyła.

Mikaela czekała, kto wie ile czasu, aż Kageyama i Hinata wrócą z biegu ze swoją przyzwoitką, Tsukishimą. Została, oglądając nagrania siatkarskie z meczów Inarizaki, próbując dowiedzieć się kolejnych drobnych szczegółów o bliźniakach i innych śmiesznych zawodnikach z ich drużyny. Kiedy trio wróciło do hotelu, rzuciła jedno spojrzenie na grupę i natychmiast udała się do swojego pokoju.

— To głupie — mruknęła Mikaela do siebie, kładąc się w swoim łóżku. — Dlaczego to ja muszę się pierwsza przyznać?

Następnego dnia, cała drużyna była podekscytowana nadchodzącym meczem. Mikaela nie mogła powstrzymać entuzjazmu. Droga na stadion wydawała się o wiele dłuższa, niż powinna, a Mikaela ciągle się wierciła.

— Przestań — powiedział Kageyama z westchnieniem, kiedy zobaczył, że obraca długopis w palcach.

— Przestać co?

— Wiercić się. To śmieszne.

Mikaela westchnęła. — Nie mogę nic na to poradzić! Jestem zdenerwowana.

Rzucił jej dziwne spojrzenie. — Dlaczego się denerwujesz? Przecież nawet nie grasz.

— To są zawody krajowe, Kags! To cała Japonia!

— ...I?

Jęknęła, osuwając się na swoje miejsce. — Jesteście śmieszni.

Uroczyste otwarcie było zatłoczone. Jeszcze zanim weszli do budynku, szli ramię w ramię. Karasuno wpadło na Nekomę, a Mikaela dostała szybką szansę na nadrobienie zaległości z Kuroo, co naprawdę nie było niczym więcej niż drażnieniem się z nią, za co dostawał w ramię.

( — Więc, Temper-san, ten filmik...

— Dokończ, a kopnę cię tak mocno, że nie będziesz mógł chodzić.

— ...Tak, proszę pani.)

Było jeszcze gorzej, gdy znaleźli się w środku; wszyscy wpadali na siebie, próbowali przedrzeć się przez tłum. Mikaela przesunęła się, żeby zejść z drogi przechodzącemu zawodnikowi i wyciągnęła szyję, by rozejrzeć się za resztą drużyny. Była średniego wzrostu jak na dziewczynę (nieważne jak bardzo Kuroo mówił jej, że jest niska), ale to morze wysokich siatkarzy naprawdę sprawiało, że czuła się malutka.

— O rany. A cóż to? Nie mów mi, że faktycznie jesteś zdenerwowany, Sawamura-san. — Mikaela odwróciła się, by zobaczyć, jak Kuroo nabija się z ich kapitana.

Daichi nawet się nie wzdrygnął. — Ja? Twoja gadatliwość sprawia, że myślę, że to ty jesteś nerwowy, Kuroo-san.

— Tak, tak. — Kuroo przewrócił oczami i wskazał na kogoś w tłumie. — Twój numer dziesięć wygląda jak gimnazjalista, który się zgubił.

Mikaela odwróciła się, by zobaczyć Hinatę, który błądził w  tłumie graczy, wyglądając na jeszcze bardziej zagubionego niż zwykle. Z westchnieniem, Mikaela zaczęła przepychać się, by go zabrać. — Shoyo! — zawołała, gdy podeszła bliżej. — Hej, Shoyo!

Zobaczył ją i odwrócił się w jej stronę. — Kaisha! Hej... — Hinata przypadkowo wpadł na innego gracza. Gdy wymawiał swoje przeprosiny, cofnął się i wpadł na Nishinoyę, posyłając go na dziewczynę. Na szczęście ta złapała go, zanim upadł.

— Dziękuję — powiedziała Mikaela z wdzięcznością, gdy przedarła się przez resztę tłumu. — Mogą być trochę...

Urwała, gdy zobaczyła, kto złapał Nishinoyę.

— Mikaela-chan?

— Amanai-san — wykrztusiła Mikaela, przypominając sobie jedną z jej seniorek, która traktowała ją z życzliwością w Niiyamie. — Minęło trochę czasu.

Jak latać z podciętymi skrzydłami [ Haikyuu ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz