Termin pogrzebu wyznaczono na 23 września.
Mikaela wiedziała o tym tylko dlatego, że kilka dni wcześniej matka wysłała jej SMS-a, w którym poinformowała ją, że ma tam być i że powinna zabrać ze sobą Kageyamę.
Razem z Kageyamą wsiedli do pociągu - pogrzeb odbywał się w Tokio - i, jak na złość, padał deszcz. Mikaela westchnęła, odchylając się do tyłu na siedzeniu w przedziale pociągu i nie chcąc kopnąć jednej z kobiet, które dziwnie patrzyły na nią i Kageyamę. Byli ubrani w stroje żałobne: on w formalny czarny garnitur, a ona w prostą czarną sukienkę, którą chciała wyrzucić.
Rodzice Kageyamy wyjechali w podróż służbową. Nie wezmą w nim udziału.
— To będzie trudne — mruknęła.
Kageyama wyprostował się. — Coś mówiłaś?
Potrząsnęła głową. — Nic
Znów zapanowała między nimi cisza. Jedynym dźwiękiem był płacz dziecka w foteliku gdzieś za Mikaelą. Pochyliła głowę w stronę okna, patrząc, jak krople deszczu uderzają o szybę i spadają, oceniając je, by zobaczyć, która z nich najszybciej dotrze do krawędzi okna.
Jej telefon zabrzęczał. Odchyliła ekran do siebie, żeby przeczytać wiadomość.
Yamaguchi Tadashi (11:34): Hej Kaela! Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dziś dobrze! Napisz do mnie, jeśli będziesz mnie potrzebować!
Palce tak bardzo jej się trzęsły, że Mikaela miała problem z napisaniem odpowiedzi.
Mikaela Kaisha (11:36): Dzięki, Yams, napiszę do ciebie później.
— Kto to? — zapytał cicho Kageyama, opierając łokieć na podłokietniku i opierając głowę na dłoni.
— Yamaguchi — odpowiedziała zmęczona, chowając telefon do kieszeni kurtki Karasuno, którą miała przerzuconą przez ramię. Mikaela odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na wzór na suficie pociągu. — Nie chcę tego robić.
— Dlaczego?
— Nie chcę jej widzieć — mruknęła Mikaela.
Kageyama od razu wiedział, o kim mówi. — Będziemy jej unikać. Nie musisz z nią rozmawiać.
Mikaela zgodziła się i spojrzała na Kageyamę. — Dobrze.
— Zgadnij, co.
— Co? Nie każ mi zgadywać.
— Rozgrywki są za miesiąc.
Jej twarz wykrzywił grymas uśmiechu, a ona wstała. — Masz rację. Zaczynają się 25 października, prawda? — Przytaknął, uśmiechając się do niej. — Jestem taka podekscytowana, że będę musiała zacząć szukać wszystkich drużyn. To będzie wspaniałe. I będzie o wiele więcej informacji, ponieważ są to większe i bardziej popularne drużyny. To jest niesamowite. I... — Przerwała, gdy zauważyła, że Kageyama uśmiecha się do niej. — Co?
— Nic.
Zmusiła się do uśmiechu. — Dzięki, Tobio.
Wzruszył ramionami. — Yeah.
Minęło kolejne pół godziny, zanim w końcu dotarli do Tokio. Na dworcu odebrała ich babcia Mikaeli - matka jej ojca, Mikaela Huka. Była cichą kobietą o uprzejmym głosie i zdecydowanych poglądach, kiedy już zdecydowała się je wyrazić. Mikaela nigdy nie chciała widzieć jej złości. Uściskała ich oboje na krótko, zanim zaprowadziła ich do swojego samochodu.
— Mam nadzieję, że wszystko w porządku — powiedziała cicho Huka, odwracając się, by rzucić na nich
okiem z przedniego siedzenia, a potem wrócić na przód i uruchomić silnik. — Zostajemy tylko na tydzień, ale nie krępujcie się do nas dzwonić.
CZYTASZ
Jak latać z podciętymi skrzydłami [ Haikyuu ]
Fanfiction- Nie możesz już grać w siatkówkę. Na co ona odpowiedziała: - Obserwuj mnie. Wypadek, który zniszczył jej marzenia, zmusza kuzynkę Kageyamy do przeniesienia się do Karasuno. Pomiędzy rodziną, szkołą i problemami zdrowotnymi, ma wiele na głowie, ale...