Rozdział 26: Pogrzeb

575 49 6
                                    

Termin pogrzebu wyznaczono na 23 września.

Mikaela wiedziała o tym tylko dlatego, że kilka dni wcześniej matka wysłała jej SMS-a, w którym poinformowała ją, że ma tam być i że powinna zabrać ze sobą Kageyamę.

Razem z Kageyamą wsiedli do pociągu - pogrzeb odbywał się w Tokio - i, jak na złość, padał deszcz. Mikaela westchnęła, odchylając się do tyłu na siedzeniu w przedziale pociągu i nie chcąc kopnąć jednej z kobiet, które dziwnie patrzyły na nią i Kageyamę. Byli ubrani w stroje żałobne: on w formalny czarny garnitur, a ona w prostą czarną sukienkę, którą chciała wyrzucić.

Rodzice Kageyamy wyjechali w podróż służbową. Nie wezmą w nim udziału.

— To będzie trudne — mruknęła.

Kageyama wyprostował się. — Coś mówiłaś?

Potrząsnęła głową. — Nic

Znów zapanowała między nimi cisza. Jedynym dźwiękiem był płacz dziecka w foteliku gdzieś za Mikaelą. Pochyliła głowę w stronę okna, patrząc, jak krople deszczu uderzają o szybę i spadają, oceniając je, by zobaczyć, która z nich najszybciej dotrze do krawędzi okna.

Jej telefon zabrzęczał. Odchyliła ekran do siebie, żeby przeczytać wiadomość.

Yamaguchi Tadashi (11:34): Hej Kaela! Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dziś dobrze! Napisz do mnie, jeśli będziesz mnie potrzebować!

Palce tak bardzo jej się trzęsły, że Mikaela miała problem z napisaniem odpowiedzi.

Mikaela Kaisha (11:36): Dzięki, Yams, napiszę do ciebie później.

— Kto to? — zapytał cicho Kageyama, opierając łokieć na podłokietniku i opierając głowę na dłoni.

— Yamaguchi — odpowiedziała zmęczona, chowając telefon do kieszeni kurtki Karasuno, którą miała przerzuconą przez ramię. Mikaela odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na wzór na suficie pociągu. — Nie chcę tego robić.

— Dlaczego?

— Nie chcę jej widzieć — mruknęła Mikaela.

Kageyama od razu wiedział, o kim mówi. — Będziemy jej unikać. Nie musisz z nią rozmawiać.

Mikaela zgodziła się i spojrzała na Kageyamę. — Dobrze.

— Zgadnij, co.

— Co? Nie każ mi zgadywać.

— Rozgrywki są za miesiąc.

Jej twarz wykrzywił grymas uśmiechu, a ona wstała. — Masz rację. Zaczynają się 25 października, prawda? — Przytaknął, uśmiechając się do niej. — Jestem taka podekscytowana, że będę musiała zacząć szukać wszystkich drużyn. To będzie wspaniałe. I będzie o wiele więcej informacji, ponieważ są to większe i bardziej popularne drużyny. To jest niesamowite. I... — Przerwała, gdy zauważyła, że Kageyama uśmiecha się do niej. — Co?

— Nic.

Zmusiła się do uśmiechu. — Dzięki, Tobio.

Wzruszył ramionami. — Yeah.

Minęło kolejne pół godziny, zanim w końcu dotarli do Tokio. Na dworcu odebrała ich babcia Mikaeli - matka jej ojca, Mikaela Huka. Była cichą kobietą o uprzejmym głosie i  zdecydowanych poglądach, kiedy już zdecydowała się je wyrazić. Mikaela nigdy nie chciała widzieć jej złości. Uściskała ich oboje na krótko, zanim zaprowadziła ich do swojego samochodu.

— Mam nadzieję, że wszystko w porządku — powiedziała cicho Huka, odwracając się, by rzucić na nich
okiem z przedniego siedzenia, a potem wrócić na przód i uruchomić silnik. — Zostajemy tylko na tydzień, ale nie krępujcie się do nas dzwonić.

Jak latać z podciętymi skrzydłami [ Haikyuu ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz