Rozdział 49: Koty

510 37 2
                                    

— Hej, Mikaela?

— Hm?

— Jeśli nie będziesz spać po 22:00, osobiście będę nawiedzać twoje koszmary.

Mikaela zmarszczyła brwi i podniosła wzrok znad swojego laptopa, pauzując grę Nekomy, która właśnie miała miejsce tego dnia. — Tak nisko teraz upadliśmy? — zapytała, jej usta drgnęły w uśmiechu. — Robimy groźby, które nic nie znaczą?

Daichi westchnął, krzyżując ręce. — Mikaela, jest już prawie dziewiąta. Mamy jutro dwa mecze zamiast jednego i potrzebujemy cię dobrze wypoczętej.

Uśmiechnęła się. — Już planujesz ten drugi mecz, prawda kapitanie?

— Cóż, może to trochę zarozumiałe z mojej strony, ale...

— Nie martw się, ja też to zaplanowałam! — Mikaela obróciła laptopa i otworzyła inną zakładkę, nad którą pracowała. W niej znajdował się arkusz kalkulacyjny zatytułowany „Kamomedai" z kilkoma graczami wymienionymi na marginesach i różnymi kolumnami znajdującymi się poniżej. — Jestem całkowicie przekonana, że to właśnie z Kamomedai zmierzymy się po Nekomie, a oni będą jak Date Tech na sterydach. — Otworzyła osobną zakładkę, gdzie była w połowie oglądania meczu Kamomedai z tego samego dnia. — To jest dobry mecz. Poza tym Hoshiumi będzie...

— Czekaj, masz arkusz kalkulacyjny?

Mikaela przytaknęła, wracając do pierwszej zakładki. — Tak. Wszystko notowałam w zeszytach i robiło się to przesadne. Wszystkie te cyfrowe rzeczy są takie fajne, prawda?

— Kto ci to pokazał?

— Yachi.

Daichi potrząsnął głową i wymamrotał coś pod nosem, czego Mikaela nie mogła zrozumieć. Pochylił się bliżej ekranu. — Cóż, nie jest aż tak źle. Myślałem, że będziesz miała więcej.

— Och, to dlatego, że nie przewinąłeś.

— Jak dużo więcej możesz mieć... o drogi panie.

Mikaela przewijała i przewijała, i przewijała, i przewijała przez pozornie niemożliwą ilość czasu, aż dotarła do ostatniej kolumny. — Szczerze mówiąc, wszyscy są bandą konserwatywnych małych gówniarzy - wszyscy mają prywatne media społecznościowe - więc zastanawiałam się nad tym, który z nich ma najłatwiejsze hasło do złamania. Jeśli uda się dostać do jednego, to mogę zobaczyć ich wszystkich. Jedynym problemem są różne platformy, chyba że znajdę jakiegoś idiotę, który używa tego samego hasła do wszystkiego...

— Włamałaś się na ich konta? — Daichi prawie krzyknął, otwierając szeroko oczy z niedowierzania.

Wzruszyła ramionami. — Jeszcze nie.

— Święty... Mikaela, nie.

Mikaela przewróciła oczami. — Dobra, dobra. I tak nie jest wiele warte.

— Jesteś...

— Geniuszem?

— Problematycznym dzieckiem.

— Wystarczająco blisko.

— Posłuchaj, tak na poważnie — Daichi westchnął, szczypiąc się w nasadę nosa. — Masz więcej niż wystarczająco. To mnóstwo informacji dla wszystkich tutejszych drużyn.

Jej oczy się rozszerzyły. — Czekaj, myślałeś, że to dotyczy wszystkich drużyn? To było tylko Kamomedai.

Opadła mu szczęka. — To wszystko było tylko dla Kamomedai?

— Tak! Pomijając informacje w ich mediach społecznościowych. Nie mogę tego zdobyć bez zagłębienia się w ich konta, a ty już wystarczająco mnie za to zbeształeś. Tu są pozostałe foldery. — Mikaela weszła na stronę główną arkusza, a oczy Daichiego zabłysły, gdy zobaczył, ile ma folderów. Były uporządkowane alfabetycznie według nazw szkół i dotyczyły każdej szkoły biorącej udział w turnieju. Niektóre z nich miały duże czerwone krzyże przed nazwami - te, które zostały już wyeliminowane z turnieju. Daichi dostrzegł wśród nich Akademię Tsubakihara i Inarizaki. Jego oczy zwęziły się na jednym folderze zatytułowanym Niiyama.

Kapitan Karasuno wskazał na folder Niiyamy. — Niiyama nie ma męskiej drużyny w turnieju.

Mikaela zesztywniała i kliknęła na folder Nekomy, znajdujący się tuż nad folderem Niiyamy. — To drużyna dziewcząt — powiedziała krótko, przeglądając profil Nekomy. — Szczerze mówiąc, Nekoma jest trochę nudna. Nie ma zbyt wielu informacji. Ale mam niektórych z nich w znajomych na mediach społecznościowych, więc część z tego było dość łatwo znaleźć.

Daichi zostawił temat i zwęził oczy na rząd oznaczony jako „Kuroo". — Wygląda na to, że wiesz strasznie dużo o poprzednich związkach Kuroo.

— Jestem dobrze zaprzyjaźniona z jego dziadkiem.

— ...Nawet nie zamierzam pytać.

— Mikaela. — Menadżerka i kapitan podnieśli wzrok znad ekranu laptopa, by zobaczyć Tsukishimę unoszącego się obok nich, z wilgotnymi włosami i rękami w kieszeniach. Wyglądało to tak, jakby właśnie skończył się kąpać. Boże, Mikaela, nawet o tym nie myśl. Tsukishima skinął na Daichiego. — Kapitanie. Mogę pożyczyć Mikaelę na sekundę?

— Oczywiście — zgodził się Daichi, prostując się. Rzucił ostatnie spojrzenie na Mikaelę. — W łóżku o dziesiątej. Mówię poważnie. Również! — Skrzyżował ramiona i spojrzał na nich, a Mikaela wiedziała, że chodzi o jej nowy związek z Tsukishimą - czy cokolwiek to było. — Przez was straciłem tysiąc jenów — powiedział Daichi z westchnieniem. — Nie mogliście poczekać jeszcze tydzień?

— Obwiniaj ją, nie mnie — powiedział natychmiast Tsukishima.

Skrzywiła się i kopnęła go. — Dupek.

— Po prostu... — wzruszył ramionami, najwyraźniej zmęczony po dzisiejszej grze. — Mikaela, idź w pewnym momencie do łóżka.

Jak latać z podciętymi skrzydłami [ Haikyuu ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz