42. Niech żyje król!

623 55 159
                                    


Media: Tomme Profitt (ft. Fleurie) - Gloria Regali.


 – Mary... Mary! – krzyknął Thomas, gdy zszokowany stał w progu pokoju syna. Syna, który jeszcze około godziny temu zasnął, zmęczony wysoką gorączką, sponiewierany szkarlatyną. Syna, którego w tym momencie nie było. Ani w tym pokoju, ani w żadnej innej części domu.

– Co się stało?

Kobieta stanęła w połowie schodów, jednocześnie zerkając bawiącą się pluszakami córeczkę.

– Miłosz uprzedzał cię, że gdzieś wychodzi?

– Oszalałeś? Miał trzydzieści dziewięć stopni gorączki!

– Nie ma go.

Kobieta pobladła. Wbiegła na piętro, rzucając do męża, by patrzył na Zuzię. Wpadła do pokoju, zerkając we wszystkie kąty, jakby jakimś cudem tam miał się schować.

– Miłosz!

Wybiegła na korytarz, poszła do łazienki, zbiegła na dół, ciągle nawołując. Ale musiała w końcu przyjąć, że jej syna nie było w domu. Weszła raz jeszcze do jego pokoju. Wyjrzała przez okno. Było zamknięte, od środka. Jakim cudem wyszedł i ani ona ani mąż tego nie zauważyli? I co ważniejsze, dlaczego wyszedł? Trzęsącymi rękami zaczęła wykopywać jego rzeczy z szafek. Dostrzegła od razu, że brakowało leków, które zostawiła mu na jednej z nich, tej najbliżej łóżka. Brakowało antybiotyków i leków przeciwgorączkowych. Wyszedł przygotowany.

– Mary?

Thomas stał w korytarzy razem z Zuzią na rękach. Dziewczynka grymasiła. Nadchodziła właśnie jej pora drzemki.

– Nie ma go, Tom. Zabrał lekarstwa i wyszedł. Ale wszystkie jego ubrania zostały. Gdzie on jest?!Nawet nie widać, żeby się przebierał...

Nie było też telefonu. Kobieta sięgnęła po swój i wybrała numer syna. Był sygnał, jednak zero odpowiedzi. Czuła, że niepokój osiągał stan, który w krótkiej chwili doprowadzi ją do obłędu.

– Nie odbiera – jęknęła.

– Zadzwońmy do Michników i Posadzkich. Może jest z Chitą lub Jankiem. Wezmę samochód i poszukam go po okolicy. Był chory, nie mógł odejść daleko. Mary? Mary, weź Zuzię.

– Tom...

Kobieta odwróciła się do męża, trzymając w dłoniach pudełko Persenu.

– Wiedziałeś, że Miłosz bierze tabletki na uspokojenie?

Mężczyzna pokręcił głową. I jego zdjął strach. Od pewnego czasu nie poznawał Miłosza. Zdawał się nie liczyć z nikim, znikał na noce, nie odbierał telefonów. Był obcy i ciągle zamyślony. A jeśli to ten chłopak z Częstochowy? Jeśli Miłosz wpadł w jakąś sektę?

– Thomas, co się dzieje z naszym dzieckiem? – Głos Marii załamał się, a ona sama ukryła twarz w dłoniach.

*

Już następnego dnia po podaniu pierwszej dawki antybiotyku, zarówno książę, jak i Milo czuli się lepiej. Temperatura wciąż się utrzymywała, ale teraz w okolicach trzydziestu ośmiu stopni, a nie czterdziestu. Wciąż był kaszel i bolało gardło, ale wyraźnie zmierzali ku wyzdrowieniu.

– Nie wiem, jak odwdzięczę ci się za to, co zrobiłeś. Milo, naraziłeś własne życie... dla mnie. Wybacz moje wcześniejsze słowa i wyzwiska. Jednak wizja twojej śmierci dla tak niewartego powodu doprowadziła mnie do szału.

Równolegli I : Koń i sokolicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz