31. Z tobą i bez ciebie.

300 50 76
                                    

 Media: Kortez - Nic tu po mnie.


– Czy przysięgasz lojalność wobec mnie i tego kraju?

Głos króla niósł się po całej sali. Nad głowami możnych i dworu, którzy z wyczekiwaniem spoglądali na klęczącego na jednym kolanie Milo. Młody „hrabia" ubrany był w ciemne barwy. Jego czarny kaftan zdobiły aksamitne, ciemnozielone mankiety. Na piersi zaś wyszyty złotymi nićmi został herb Artmii – ośmioramienna gwiazda otoczona winoroślą.

– Tak – odparł chłopak, spoglądając przed siebie.

Na dwóch tronach siedział król i królowa. Po prawej stronie Zachariusa stał Maurice, posyłający Miłoszowi ukradkiem dodające otuchy uśmiechy. Po lewej stronie Nadyi obecni byli Fabio i Filip. Gdy ten pierwszy prezentował stan dogłębnego znudzenia, ten drugi mrużył oczy, jakby rezerwą napawało go właśnie odbywająca się formalność.

– Czy gotów jesteś stać się Artemijczykiem z pełnią praw i obowiązków? Kochać ten kraj, szanować go i pracować na niego?

– Jestem gotów – zabrzmiała odpowiedź.

Surowe oblicze króla rozjaśnił uśmiech, a dłonie nakazały chłopakowi powstać.

– Rad więc jestem powitać cię, hrabio Weis w twoim nowym domu.

Na sali rozbrzmiał aplauz. Usta Miłosza mimowolnie rozciągnęły się w uśmiechu. Zwłaszcza, gdy zatrzymał na krótką chwilę wzrok na najstarszym z książąt, który również się uśmiechając bił mu brawo. I w tym wypadku był pewien, że to szczere. W tym jednym.

Milo podniósł się, by po tym raz jeszcze się skłonić.

– Dziękuję, Wasza Wysokość. To naprawdę dla mnie wielki zaszczyt, że mogę stać się częścią tego wspaniałego królestwa. Przez ten niedługi czas, który dane mi było tutaj przebywać zauroczyłem się tym miejscem. I wiem, że z biegiem dni i lat będę kochać Artemię coraz bardziej.

Wyuczona formułka, której autorem był Maurice gładko wychodziła Miłoszowi z ust.

– Ucztujmy zatem! – Zachęcił król, zachęcając zebranych gestem dłoni.

Wielu szeptało między sobą, że to zbyteczne, by organizować ucztę na cześć młodego hrabiego. Inni strofowali tych pierwszych, że nowy nabytek królestwa jest niezwykle wpływową personą i pochodzi z potężnego imperium zza oceanu. Zacharius z kolei wierzył, że jeżeli dobrze będzie traktował faworyta królowej Angeliki, to w chwili trwogi i potrzeby de Silva nie odmówi mu pomocy. Poza tym Zacharius był w głębi serca nieco próżny i ta cała uczta była też swojego rodzaju pokazaniem, że Artemia jest krajem bogatym i niezwykle gościnnym.

Miłosz rozejrzał się po zgromadzonej arystokracji. Kilka osób znał z widzenia, jednak większość była dla niego niewiadomymi. Jego spojrzenie prześlizgnęło się po stojącej z przodu księżniczce Beatrice. Poczuł nieprzyjemne ściśnięcie gdzieś w duszy i ciele. I ciężko było orzec czy to przez sam fakt, że była narzeczoną Maurica czy dlatego, że intensywnie mu się przyglądała, uśmiechając się delikatnie.

Podczas tego wieczora poznał wielu wpływowych ludzi, za radą Maurica starając się zapamiętać ich imiona i funkcję jaką pełnili na dworze.

Baron Theodor Godrin był siwiejącym pięćdziesięcioparoletnim, dostojnym mężczyzną, który miał świra na punkcie koronek. Oprócz bycia jednym z trójki głównych królewskich doradców był byłym właścicielem fabryki tychże delikatnych ozdobień. Milo przez zaledwie kwadrans rozmowy poznał dwanaście różnych zastosowań i wstęp do różnic w występowaniu.

Równolegli I : Koń i sokolicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz