16. W tajemnicach książęcego serca.

333 48 180
                                    

Media: Alan Walker - Diamond heart. 


           Patrzył wprost w te oczy błękitne, które mrużyły się teraz z rozkoszy i uniesienia. Patrzył na te delikatnie rozchylone usteczka, które wypuszczały spomiędzy siebie rozgorączkowane westchnięcia. Aż w końcu i on przymknął swoje powieki, a z jego gardła wydarł się przychrypnięty jęk. Opadł zaraz potem tuż obok niej, uśmiechając się z błogością. Poczuł od razu jej wilgotne wargi, które składały pocałunek na jego ramieniu.

         – Colette, aniele – Odwrócił się ku niej i zatoczył palcami krąg na jej szyi, musnął kosmyk włosów, przesunął opuszkami po krągłych piersiach.

         – Wasza Książęca Mość? – Uśmiechnęła się promiennie, a on pomyślał, że jest przykładem idealnej wręcz żony. Niestroniąca od łóżkowych ekscesów, ale jednocześnie pokorna, oddana, głupiutka w tym wszystkim... uroczo głupiutka.

         – Doszły mnie słuchy, że zamierza się do ciebie zalecać hrabia Fetshire.

         Speszyła się, jakby przyłapano ją na gorącym uczynku czegoś wyjątkowo haniebnego.

         – Maurice, to nie tak... ja...

        – Ćśśśś.... – Przytknął palec do jej ust. – To wspaniała wiadomość. Znam tego mężczyznę. To oddany królestwu człowiek, pod skrzydłami którego będziesz na pewno czuła się kochana i bezpieczna. Do tego jest majętny i, nie będę ukrywać, urodziwy. Uważam, że powinnaś zgodzić się na jego zabiegania.

        Dziewczyna skinęła głową, choć w jej oczach zalśniły łzy. Nagle okryła piersi kołdrą, jakby w jednej chwili odkryła, że są nagie.

         – Czy wolno mi odejść, Wasza Wysokość?

         Książę w milczeniu spoglądał na jej speszoną twarz.

         – Moja miła Colette, czyż nie oczywistym było, że pewnego dnia wyjdziesz za mąż? Czy nie jasnym było dla ciebie, że nie poślubię cię? Dobrze wiesz, że przyrzeczona mi jest księżniczka Beatrice.

         Pokiwała głową. Była na siebie zła za te emocje, które nią targnęły.

         – Przepraszam...

         Ujął ją delikatnie pod brodę i zmusił, by spojrzała na niego.

         – Zasługujesz na to by być mężatką, a nie kochanką księcia, Colette. Uśmiechnij się i nie zaprzątaj sobie głowy nie potrzebnymi smutkami. Daj mu szansę, to naprawdę porządny człowiek. Nie wspominałbym, gdyby było inaczej.

        – Dobrze, Maurice – szepnęła siląc się na uśmiech.

        Ucałował ją w usta, wolno i delikatnie.

         – Grzeczna dziewczynka. Gdy wrócę już z Woodshare, porozmawiam z nim na tematy wysoce delikatne.

        Zmarszczyła brwi, a on roześmiał się z rozczuleniem.

        – Och, moja naiwna Colette. Będę musiał porozmawiać z nim na temat twojej cnoty. Nie pozwolę, by twój przyszły mąż ośmielił się przypisać ci jakąkolwiek ujmę.

        Przygryzła dolną wargę, jeszcze mocniej marszcząc nos.

         – Książę... nie godzi się, by...

         – Godzi się, a nawet trzeba. Podczas nocy poślubnej hrabia od razu pojmie, że nie jesteś czysta. Zapewniam cię jednak, że nawet nie poruszy z tobą tego tematu.

Równolegli I : Koń i sokolicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz