23. Święto Matki Ziemi.

311 54 169
                                    

 Media: Cover piosenki Moonlight Densetsu. 

Czy jest tu ktoś równie stary co ja, kto kojarzy Czarodziejkę z Księżyca? :D Jeeeju, to bajka mojego dzieciństwa :D


Miłosz nie do końca rozumiał, po co miał się uczyć tych wszystkich napompowanych zasad, skoro już i tak pokazał się w królestwie jako totalny ich ignorant, nie mówiąc już o tym, że pochodził rzekomo z kraju, do którego nikt stąd nie miał właściwie dostępu, więc też nie wiedział jakie tam są zwyczaje. A te mogły być różne.

– Po to, ograniczona istoto, by nikt nie zwątpił w twoje wysokie urodzenie. – Ian parsknął śmiechem, Milo zaś nabrał powietrza, chcąc już się odnieść. – Ponadto zakładam, że król życzliwiej spojrzy na twój apel, jeśli dostrzeże twoje próby asymilacji.

– Żebym nie powiedział, kto tu jest ograniczony – burknął pod nosem.

Minęła wyjątkowo krótka noc, gdy zasnął nie wiadomo kiedy. Na jednej z poduch w gabinecie księcia, gdzie przy stoliku szafowym – a raczej na nim – z policzkiem na skoczku spał również i przyszły następca tronu. Rankiem Milo odruchowo sięgnął po telefon, kompletnie nie rozumiejąc z początku co się dzieje. Tam zaś jego wzrok od razu padł na godzinę i datę. Zerwał się gwałtownie do siadu i przetarł oczy. Obok Maurice wydał z siebie krótkie jęknięcie, na które Miłosz nie bardzo zwracał uwagę. Ciągle wpatrywał się w ekran telefonu na którym cyfry układały się najpierw w godzinę dwudziestą drugą dwanaście, a potem w jedenasty grudnia tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego piątego roku.

– Coś nie w porządku? – Usłyszał obok siebie, ale zdobył się tylko na pokręcenie głową. Chrząknął, w pierwszym odruchu mając ochotę pokazać mu ekran. Zreflektował się od razu, zdając sobie sprawę, że to bynajmniej niczego mu nie wyjaśni.

– Który tu jest rok? – zapytał Miłosz, odwracając głowę w jego stronę.

Mimowolnie uśmiechnął się leciutko widząc jego zaspaną twarz. Do tego dochodziły zmierzwione snem włosy i lekko odciśnięty na policzku profil końskiej głowy. Ale nawet w tym momencie wyglądał atrakcyjnie. Chłopakowi przeszło przez myśl, że może to te królewskie geny. Tak jak te wszystkie instagramowe zdjęcia, gdzie dziewczyny od razu po przebudzeniu wyglądały jak milion dolarów. Z tym, że w tym wypadku było to bez retuszu. I być może... tylko w jego oczach, czemu nie poświęcił nawet jednej zbłąkanej myśli.

Książę ziewnął szeroko i przeciągnął palcami po pokopanych włosach.

– Tysiąc pięćset dwudziesty piąty po narodzinach Chrystusa.

Miłosz uniósł brwi ze zdziwieniem.

– Wypisz wymaluj średniowiecze...

– Dlaczego pytasz? – zapytał ziewając ponownie, aż Milo mu zawtórował.

Miłosz pokręcił głową.

– Mój telefon zwariował przez to przeniesienie i pokazuje jakąś pokręconą datę. Nie macie kawy, co nie? – zapytał, przeciągając się.

Książę uniósł brwi w zdziwieniu, które zaczynało być nieodłącznym elementem ich rozmów.

– A co to takiego?

Oto i kolejny schodek przy tym kilometrowym wejściu na bliżej nieokreśloną górę.

– Takie coś, co my pijamy, żeby się pobudzić.

Twarz księcia ozdobił jednoznaczny uśmieszek.

– My nazywamy to seksem.

Miłosz zakrztusił się właśnie przełykaną śliną.

Równolegli I : Koń i sokolicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz