Rozdział 2

16.5K 549 22
                                    

- Jer wstawaj!

Otworzyłem jedno oko i zauważyłem, że nad moim łóżkiem stoi tata. Miał poważną minę i nie wyglądał na zadowolonego.

- Stało się coś? - zapytałem, siadając na łóżku. Dopiero teraz przypomniałem sobie, że spałem w ubraniach. Może tata myślał, że nie było mnie w nocy przez te ciuchy?

- Muszę lecieć do Nowego Jorku na 3 dni. Wyjeżdżam za 4 godziny, więc musisz zająć się bratem. Nie będzie mnie jeszcze w poniedziałek, także musisz odprowadzić go do szkoły - powiedział ojciec, po czym wyszedł z sypialni.

No świetnie, jeszcze teraz muszę siedzieć z młodym. Czy ja wyglądam na niańkę?! Z popsutym humorem udałem się pod prysznic. Później zjadłem śniadanie i zostawiając Ryana samego w domu wyszedłem pobiegać. Muszę się wyluzować. Pobiegłem znaną już mi drogą do parku, a następnie zrobiłem wielkie okrążenie, wracając do domu od drugiej strony. Młody nadal siedział przed telewizorem. I bardzo dobrze nie muszę go niańczyć. Koło 15 zrobiłem nam kurczaka z pieczonymi ziemniakami, a po obiedzie ogarnąłem trochę w kuchni. Miałem zamiar posiedzieć z Ryanem do 21, potem go uśpić i wyrwać się do klubu. Graliśmy w Eurobussines, a później położyłem go spać. Stwierdzam, że uśpienie dziewięciolatka jest banalne i chyba  nadaję się na nianię. Niania Jeremy do wynajęcia! Ludzie walą drzwiami i oknami. Nabijałem się z siebie w myślach, ale po chwili przypomniałem sobie, ze jest już późno, więc pasowałoby zacząć się szykować.

Po 20 minutach szedłem już w stronę klubu. Wiem, wiem pewnie zastanawiacie się dlaczego nie pojechałem autem. Otóż mojego taty nie stać na samochód dla mnie, a ja niestety nie zarabiam zbyt dużo. W sumie to nie licząc prac dorywczych nie zarabiam wcale. Taki urok chodzenia do szkoły. Ehhh. Gdy doszedłem do dyskoteki od razu zauważyłem napakowanych kolesi, do których kleiły się najebane laski. Uroki bycia ochroną. Może ja też zostanę ochroniarzem? Wszedłem do środka i momentalnie skierowałem się do baru.

- Wódkę - powiedziałem do ładnej barmanki.

- Dwa razy - powiedział blondyn siedzący obok mnie. - Daniel - chłopak wyciągnął do mnie dłoń.

- Jeremy - uścisnąłem jego dłoń.

W tym czasie barmanka podała nam kieliszki, które po chwili stały już puste.

- Chyba jesteś tu nowy, bo nigdy Cię nie widziałem - powiedział Daniel i zamówił kolejną kolejkę.

- No tak wczoraj się wprowadziłem.

Po 2 godzinach czułem jakbyś znali się od lat. Dowiedziałem się, że Daniel jest w moim wieku i bardzo prawdopodobne, że będziemy w jednej klasie. Ma młodszą siostrę i mieszka jakieś 10 minut drogi spacerkiem ode mnie. Po kilkunastu kolejkach czułem, że niedługo odpadnę.

- Idę na dwór - powiedziałem do blondyna, na co on machnął ręką. Widocznie nie miał już siły odpowiadać.

Po 10 minutach przepchnąłem się przez tłum tańczących ludzi i w końcu dostałem się do wyjścia. Na dworze zrobiło się już chłodno, ale dało radę wytrzymać, zwłaszcza po alkoholu. Usiadłem na ławce jakieś 20 metrów od klubu. Tutaj nie było słychać już ogłuszającej muzyki, ani gadających ludzi. Odchyliłem głowę do tyłu, wciągnąłem mocno powietrze w płuca i już miałem wyciągnąć szluga, gdy usłyszałem czyiś krzyk. Poderwałem się na równe nogi i pobiegłem w stronę, z której dochodził. Zaraz w bocznej uliczce zauważyłem gościa, stojącego nad drobną postacią.

- I co kurwa?! Musiałaś z nim tańczyć, Ty szmato? - ryknął chłopak i kopnął postać leżącą na ziemii.

- A a.. ale kochanie, ja.. ja nic nie zrobiłam - odpowiedziała dziewczyna, ledwie słyszalnym szeptem.

Chłopak zaśmiał się na jej słowa i znowu ją uderzył. Nie mogłem wytrzymać, że facet może bić dziewczynę, więc podszedłem do chłopaka i ostrym tonem zapytałem:

- Masz jakiś problem?

- Spierdalaj stąd małolacie. To nie twoja sprawa, więc się nie wpierdalaj - powiedział ten gbur nawet na mnie nie patrząc.

Może gdyby zauważył, że jestem jakieś 10 cm wyższy od niego to nie zachowałby się tak lekkomyślnie obrażając mnie. Niewiele myśląc podszedłem do niego i kopnąłem go w udo. Chłopak stracił równowagę, ale po chwili już wstawał lecąc na mnie. Chciał mi wywalić w twarz, ale byłem szybszy i jeszcze zanim wykonał ruch, zdążyłem zadać mu parę ciosów w twarz i parę kopniaków, w tym jeden w brzuch. Po 10 minutach  bójki damski bokser leżał na ziemi, trzymając się za krwawiący nos. Przez chwilę patrzyłem na tego gnoja, ale przypomniałem sobie o drobnej osobie pod ścianą.

- Nic Ci nie jest? - zapytałem i ukucnąłem przy dziewczynie.

- Co Ty żeś kurwa zrobił?! - wydarła się na mnie, a ja zdezorientowany nie wiedziałem o co jej chodzi.

- Zwykłe " dziękuje" by wystarczyło - mruknąłem pod nosem i wziąłem dziewczynę na ręce.

- Co Ty odkurwiasz!? Puść mnie w tej chwili! Muszę zająć się Brunem! Puszczaj mnie bydlaku! - darła się nadal, ale nie bardzo się tym przejmowałem.

- Najpierw ktoś zajmie się Tobą, bo widziałem, że nieźle oberwałaś.

- Jeśli mnie nie puścisz to powiem, że to ty mnie pobiłeś!

Stanąłem jak wryty. Czy ona postradała zmysły?! Ja ją ratuję, a ona chce iść do tamtego idioty, zamiast wiać od niego gdzie pieprz rośnie. Podszedłem do ławki, na której niedawno siedziałem i posadziłem na niej dziewczynę. Odsunąłem się od niej na parę kroków i spojrzałem na jej twarz. Muszę przyznać, że była śliczna. Brązowe włosy do ramion, pełne usta, malutki nosek i duże, niebieskie oczy. Jedyne co ją szpeciło to siniak na pół twarzy, który próbowała ukryć pod makijażem, ale słabo jej to wyszło. Była chuda, nawet bardzo. Nie wiem ile mogła mieć wzrostu, ale była naprawdę malutka. Przy moim metr dziewięćdziesiąt dwa wszyscy byli mali. Nie wiem czemu, ale budziła we mnie potrzebę opieki. Gdy skończyłem się jej przypatrywać, zauważyłem, że dziewczyna robiła to samo ze mną. Wpatrywała się we mnie jak w obrazek, aż do momentu kiedy nasze oczy się spotkały. Poczułem dziwne uczucie w brzuchu, nigdy czegoś takiego nie czułem. Chciałem coś powiedzieć, ale brakło mi słów. Nie potrafiłem się wysłowić. Dziewczyna patrzyła się na mnie, po czym jak gdyby nigdy nic, nie odzywając się nawet słowem,wstała z ławki i zaczęła uciekać. Chyba nawet nie potraficie wyobrazić sobie mojego szoku, kiedy po prostu ode mnie uciekła. Stałem tam jeszcze przez 30 minut i wpatrywałem się w punkt, w którym zniknęła drobna postać szatynki. I od tego momentu wiedziałem już, że mój pobyt w Nowym Orleanie będzie największą przygodą mojego życia.

Save Me NowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz