Gdy wróciłem do domu, zastałem Ryana siedzącego przed telewizorem.
- Gdzie byłeś? Przecież miałeś mnie pilnować, a ja jestem głodny - powiedział nawet nie odwracając się w moją stronę.
Spojrzałem na zegarek i... o kurwa! jest dopiero 4.30 a on nie śpi, a co lepsze jest głodny. Mój brat to chodzący przewód pokarmowy.
- Chodź do kuchni zrobimy naleśniki - powiedziałem i nie musiałem się oglądać, bo naleśniki to ulubione danie młodego, więc na pewno poszedł za mną.
Kiedy już się najedliśmy, poszedłem do pokoju młodego, przykryłem kołdrą i powiedziałem, żeby poszedł spać, bo jest dopiero 5 rano. Sam też rozebrałem się i wskoczyłem do łóżka. Nie miałem siły, żeby wziąć prysznic.
Obudziłem się o 12. To może nie najlepsza godzina, zwłaszcza gdy masz małą gębe do wykarmienia. Wstałem z łóżka i poszedłem do pokoju Ryana. Ku mojemu zdziwieniu młody spał w najlepsze, więc poszedłem pod prysznic. Ciepły strumień ześlizgiwał się po moim ciele, co niezwykle mnie odprężało. Stojąc tak przypomniała mi się dziewczyna z klubu, a właściwie spod klubu, jakkolwiek by to nie brzmiało. Cały czas miałem przed oczami obraz lejącego ją chłopaka i jej takiej bezbronnej. Ta dziewczyna zdecydowanie wywarła na mnie ogromny wpływ. Miałem ochotę ją bronić, jaka by nie była. Nawet gdyby nie chciała mojej pomocy, ja i tak bym jej pomógł. Z rozmyślań wyrwał mnie głos brata.
- Wyjdziesz kiedyś spod tego prysznica? Czystszy już i tak nie będziesz.
Odwróciłem się twarzą w kierunku drzwi, a tam stał Ryan z aparatem.
- Co robisz? - zapytałem z lekkim niepokojem w głosie.
- Zdjęcia dla taty, żeby widział jakiego ma wyposażonego syna - powiedział i w tym samym momencie błysnął flesz.
Wytrzeszczyłem na niego oczy i nie wiedziałem co powiedzieć. Ja w jego wieku chyba taki nie byłem.
- Ryan oddaj mi ten aparat, w tej chwili!
No i zaczęło się. Młody wybiegł z aparatem z łazienki, a ja wyskoczyłem z kabiny i narzucając na siebie bokserki, popędziłem za nim. Szukałem tego gówniarza dobre 15 minut, rąbany schował się pod zlewem. Nigdy nie pomyślałbym, że się tam zmieści. Chciałem zabrać mu ten aparat, ale skubany wywinął mi się i w ten oto sposób przez kolejne pół godziny ganialiśmy się po domu. Gdy zmęczeni padliśmy na kanapę w salonie, rozległ się dźwięk dzwonka.
- To do Ciebie, lepiej weź kase - powiedział Ryan i zaśmiał się.
Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale poszedłem otworzyć drzwi. Pod drzwiami stał młody chłopak z pizzą w dłoni. No teraz już wiem o co mu chodziło z tym hajsem. Chyba wątpiłem w zdolności tego dziewięciolatka.
Do 17 leżeliśmy z brzuchami do góry i oglądaliśmy maraton Toma i Jerrego. Później stwierdziłem, że pójdziemy zrobić zakupy, bo jutro szkoła, a w naszej lodówce świecą pustki. W markecie chodziliśmy wzdłuż regałów, a do wózka wrzucaliśmy wszystko co popadnie. Wchodziłem właśnie na dział alkoholowy, gdy stanąłem jak wryty. Obok regału z winami stała znajoma szatynka, a tuż za nią ten bydlak. Miałem ochotę podejść i mu wyjebać, ale zdecydowałem się tylko obserwować. Była jeszcze piękniejsza, niż ją zapamiętałem. Miała na sobie czarne spodnie i luźny sweterek z długim rękawem, a włosy związane w koński ogon. To dziwne... jest lato, a ta dziewczyna ubrana jest jakby było tylko 10 stopni Celsjusza. Pewnie jest cała poobijana. Powiedział głos w mojej głowie, a moje dłonie momentalnie zacisnęły się w pięści. Zabije tego skurwiela! Ale na pewno nie w markecie, aż takiego widowiska mi nie trzeba. Dziewczyna nagle odwróciła głowę w moją stronę, ale ja schowałem się za rogiem regału.
- Chyba już wszystko kupiliśmy, chodź - powiedział Bruno, czy jak on sie tam zwie.
Widziałem tylko jak zamiast złapać jej dłoń, którą wystawiła w jego stronę, on złapał za jej nadgarstek i pociągnął tak mocno, że dziewczyna syknęła z bólu. Nie rozumiem jak można tak traktować kobiety.
-A ty kogo podglądasz? - usłyszałem głos za mną, i aż podskoczyłem.
- Ryan! Możesz mnie nie straszyć?! - warknąłem na niego, a on zaczął się ze mnie śmiać. Po chwili dołączyłem się do niego i zwijaliśmy się ze śmiechu, nie zwracając uwagi na ludzi patrzących się na nas jak na debili.
Po godzinie wyszliśmy ze sklepu z pelnymi torbami jedzenia i poszliśmy do domu, żeby zrobić coś na kolacje.
- Ryan, na którą masz jutro szkołę? - zapytałem młodego z ustami pełnymi frytek.
- Na 20. - odpowiedział mały i zaczął sie śmiać.
Miałem dość już jego głupiego poczucia humoru. Nigdy nie potrafił normalnie odpowiedzieć na pytanie. Zdecydowanie mial to po mamie. Ona zawsze obracała wszystko w żart i prawie nigdy nie była poważna.
- Jak mi nie powiesz to zadzwonie do taty i się dowiem, a Ty dostaniesz szlaban na telewizor, także lepiej mów. - zagroziłem mu, co zawsze działało.
- Dobra już, dobra... o 9 mam rozpoczęcie, a potem spotkanie z klasą - mruknął zrezygnowany.
- Dobrze, a więc naszykuj sobie TERAZ ubrania, żebyś się jutro nie spóźnił - powiedziałem, specjalnie podkreślając to, że ma to zrobić natychmiast.
Ryan zrezygnowany poszedł na górę, a po chwili wrócił ubrany w piżamę.
- Idziesz już spać? - zapytałem.
- Nie. To mój strój na jutro. Pójdę w mojej piżamie do szkoły, bo jest bardzo wygodna. - uśmiechnął się pod nosem i odwrócil w stronę wyjścia.
- Jesteś taki głupi... nie wyjdziesz tak jutro z domu. - mruknąłem, po czym szybko ominąłen go w drzwiach i ruszyłem do góry, aby znaleźć mu coś na jutro.
Już ja się postaram, żeby mój brat wyglądał jutro jak człowiek.
CZYTASZ
Save Me Now
RomanceCzasem tak jest, że osoba poznana przypadkiem staje się dla nas najważniejszym elementem życia. Ale co zrobić, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo? Lub co ważniejsze, czy ta druga osoba chce zostać uratowana? Jeremy White jest spokojnym nastolatkiem, k...