Rebecca POV:
Jeremiego zabrali do innego pokoju. Kiedy uchylali drzwi do tamtego pomieszczenia zobaczyłam jak na metalowym krześle siedzi Daniel. Rozmawiał z nim starszy mężczyzna, nie wyglądający na miłego. Przeszedł mnie dreszcz na myśl, że też będę musiała rozmawiać z kimś jego pokroju. Nigdy nie lubiłam policjantów, ani wojskowych. Zawsze kojarzyli mi się z zimnymi, aroganckimi dupkami i z Brunem. Samo wspomnienie chłopaka wywołało u mnie dziwny chłód wewnątrz ciała. Nie wiedziałam, co myśleć o jego śmierci. Cieszyć się? Smucić? Nie wiem.
- Proszę tutaj, panno Jules. - powiedział łagodnie młodszy z mężczyzn, którzy przyjechali po mnie i bruneta.
Posłusznie weszłam do chłodnego pomieszczenia, w którym znajdował się stół i dwa krzesła po przeciwległych jego stronach. Nie było tu okien, a jedyne światło jakim było oświetlone pomieszczenie, było to padające z żarówki zawieszonej nad stołem. Prawie jak z kryminalnego filmu. Przygnębiające. Usiadłam na wskazanym mi krześle. Myślałam, że będzie mnie przesłuchiwał policjant, z którym przyszłam, ale on wyszedł zostawiając mnie samą. Z nerwów zaczęłam strzelać palcami. Nie denerwowałam się ze swojego powodu, bo wiem, że nie mam nic wspólnego z tą sprawą i w głębi serca wiedziałam, że chłopaki też nie mają, ale coś nie dawało mi spokoju. Dlaczego oni ich przesłuchują? W końcu praktycznie w ogóle nie mieli styczności z Brunem. No może nie licząc kilku bójek, które za każdym razem wywoływał Anderson.
- Witam, Rebecco. Jestem Matilda Cross.
Na dźwięk miłego głosu, aż podskoczyłam. Nie spodziewałam się usłyszeć tak przyjemne brzmienie w takim ponurym miejscu.
- Dobry wieczór. - odpowiedziałam grzecznie, lustrując wzrokiem kobietę, która weszła do pomieszczenia.
Była młoda i ładna. Nie była ubrana w mundur. Miała na sobie czarną ołówkową spódnicę i szarą marynarkę, a na nogach wysokie szpilki, których stukot niósł się głośnym echem po pokoju. Kiedy usiadła najpierw uśmiechnęła się do mnie delikatnie, a następnie bez owijania w bawełnę zaczęła rozmowę:
- Więc Rebecco byłaś dziewczyną Bruna, prawda?
- Tak, ale... - zaczęłam, ale mi przerwała.
- Czy Twój chłopak miał jakichś wrogów? - zapytała przyglądając mi się uważnie.
- Nie wiem. - skłamałam. - Zerwaliśmy pół roku temu. Nie utrzymywałam z nim kontaktu.
Kobieta zmrużyła oczy i zmarszczyła czoło. Najwidoczniej nie powiedziałam jej tego, czego oczekiwała.
- Spotykasz się z Whitem? - wypaliła nagle.
Teraz to ja zmarszczyłam czoło i delikatnie pokiwałam głową.
- Więc miał powód, żeby go zabić. - to nie było pytanie. - Od świadków wiemy, że Anderson nie był najlepszym chłopakiem.
Milczałam. Zmieniam zdanie. Ta kobieta nie jest miła.
- Co robiłaś wczoraj wieczorem? - zapytała splatając dłonie przed sobą.
- To co wszyscy. - powiedziałam trochę zbyt lekceważąco. - Sprzątałam, robiłam zakupy, pakowałam ostatnie prezenty.
- Czy ktoś może to potwierdzić?
- Moja mama, John, Jeremy... - zaczęłam wymieniać.
- Jeremy? Pan White? - kobieta zamyśliła się. - A cóż takiego on robił wczoraj wieczorem?
- Był ze mną.
Policjantka przejrzała papiery, które dopiero teraz zauważyłam.
- Czy to już wszystko? - zapytałam po dłuższej chwili milczenia.
CZYTASZ
Save Me Now
RomanceCzasem tak jest, że osoba poznana przypadkiem staje się dla nas najważniejszym elementem życia. Ale co zrobić, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo? Lub co ważniejsze, czy ta druga osoba chce zostać uratowana? Jeremy White jest spokojnym nastolatkiem, k...