Rebecca POV:
Złapałam za piwo i odwróciłam się tyłem do Jeremiego, po czym ruszyłam w stronę stolika przy którym siedział Bruno i Ci jego "koledzy". Dobrze wiedziałam, że to tylko osiłki na wypadek, gdybym chciała im uciec czy coś. Kiedy podeszłam bliżej zauważyłam, że siedzi przy nim tylko jedna osoba. Chciałam usiąść obok chłopaka, jednak ten pociągnął mnie za nadgarstek tak mocno, że wylądowałam na jego kolanach. Próbowałam wstać, jednak Bruno położył swoją wielką łapę na moim biodrze, a drugą złapał mnie za szyję co uniemożliwiło mi jakiekolwiek większe ruchy. Nie minęła minuta, a poczułam na swoich ustach suche wargi Andersona. Nie odwzajemniałam pocałunku, jednak jemu to chyba nie przeszkadzało. Coraz mocniej napierał na moje usta językiem, co nie przynosiło żadnego skutku, więc ścisnął mnie tak mocno za biodro, że mimowolnie wydałam z siebie głuchy okrzyk bólu, co sprawiło, że jego język wdarł się do mojej buzi. Chciało mi się wymiotować i płakać jednocześnie. Nie wiedziałam jak długo zdołam jeszcze wytrzymać dotyk tego skurwiela na sobie. I wtedy poczułam, że chłopak odsuwa się ode mnie. Jego wzrok był lodowaty i nie dało się z niego nic odczytać.
- Chyba nie tak się umawialiśmy. - powiedział oschle i szybko wstał, przez co ja spadłam z jego kolan na podłogę.
Poczułam pieczenie na kolanach, ale zignorowałam je, bo gdybym zaczęła użalać się nad sobą Anderson pewnie pokazałby mi większy powód do użalania. W sumie tak było za pierwszym razem kiedy podniósł na mnie rękę. Pamiętam, że siedzieliśmy u chłopaka w domu i oglądaliśmy film. Chciałam wstać z kanapy, żeby wyjść do toalety, ale gdy wstałam chłopak bardzo mocno ścisnął mnie za ramię. Kiedy powiedziałam, że mnie to boli, on wpadł w szał. Zaczął na mnie krzyczeć, że przecież nic mi nie zrobił i nie mam powodu do mówienia, że coś mnie boli. Nie zdążyłam się wtedy odezwać, bo oberwałam z otwartej dłoni w twarz. Tak zaczęły się wszystkie akcje związane z biciem. Kilkukrotnie chciałam sprzeciwić się temu wszystkiemu, jednak Bruno za każdym razem groził mi, że mnie zabije, a co gorsza, że przestanie płacić za leki dla mojej mamy. Tylko ze względu na nią daję kontrolować moje życie temu pojebowi.
- Powiedziałem, że masz wstać! - chłopak warknął na mnie i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nadal klęczałam między kanapą a stolikiem.
Nie ociągając się poderwałam się do góry i dopiero wtedy poczułam ogrom pieczenia kolan. Spojrzałam się na swoje nogi i zauważyłam, że jedno kolano jest zdarte do krwi, a na drugim wykwita mały siniak.
- Rebecca, do kurwy! - Bruno pociągnął mnie za nadgarstek w stronę wyjścia z klubu.
Bałam się odezwać, więc w milczeniu szłam za chłopakiem. Kiedy znaleźliśmy się na dworze odważyłam się zapytać:
- Gdzie idziemy?
- Do mnie.
- Do.. do Ciebie? A...a. ale po co?- zapytałam starając się ukryć przerażenie w głosie.
Przebywanie w jego domu zawsze kończyło się fatalnie. Nie czułam się tam bezpiecznie nawet, wtedy gdy byli tam jego rodzice. Chociaż prawie zawsze ich nie było. To był dom, z którego nie dało się uciec. Drzwi wejściowe zawsze były zamknięte na klucz, a przy bramie zawsze stał stróż, który miał pilnować porządku, a tak naprawdę robił wszystko co kazali mu Andersonowie, nie zważając na to jak dalekie jest to od porządku.
20 minut później samochód zatrzymał się przed bramą posesji chłopaka. Jechało z nami jeszcze dwóch łysych facetów w garniturach. Przez całą drogę nikt nie odezwał się ani słowem.
- Idź na górę. Zaraz przyjdę. - powiedział Bruno i wszedł do ogromnej kuchni.
Dobrze znałam rozkład domu, więc bez słowa sprzeciwu ruszyłam do sypialni chłopaka. Tak jak myślałam oprócz nas w domu nie było żywej duszy. Zapaliłam światło w pokoju i usiadłam na dużym fotelu stojącym obok okna. Chwilę później do pomieszczenia wszedł Bruno. Zdjął koszulkę i położył się na łóżku głośno wzdychając. Pewnie większość dziewczyn chciałaby być na moim miejscu, bo nie ukrywajmy Bruno był przystojny, a do tego bogaty. Obrzydliwie bogaty. Jednak każdy kto chociaż odrobinę go znał wiedział, że jest nieobliczalny, agresywny, wybuchowy i wydaje mu się, że jak jest bogaty może wszystko.
CZYTASZ
Save Me Now
RomansaCzasem tak jest, że osoba poznana przypadkiem staje się dla nas najważniejszym elementem życia. Ale co zrobić, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo? Lub co ważniejsze, czy ta druga osoba chce zostać uratowana? Jeremy White jest spokojnym nastolatkiem, k...