- Mogę otworzyć już prezeeeenty? No proooooszę. - błagał Ryan robiąc maślane oczka.
- Nie ma takiej opcji. - odrzekł stanowczo John. - Czekałeś rok, więc kilka godzin Cię nie zbawi.
- Czekanie jest do dupy.
- Wyrażaj się! - rzucił ostro ojciec, a ja z Becky parsknęliśmy śmiechem.
Właśnie dzisiaj były Święta Bożego Narodzenia. Od rana wszyscy kręcili się po kuchni i pomagali jak tylko mogli, żeby Carmen nie musiała się przemęczać. Była dopiero w 10 tygodniu ciąży, ale wszyscy obchodzili się z nią jak z jajkiem, a zwłaszcza mój tata, który dzwonił do niej z pracy co godzinę, żeby zapytać się, czy wszystko jest w porządku. Trochę mnie to śmieszyło, ale pewnie na jego miejscu zachowywałbym się tak samo. Do kolacji pozostały 3 godziny. Ryan szalał ze zniecierpliwienia. Od rana łaził wokół choinki i próbował zgadnąć, co dostał.
- Chodź pomożesz mi dekorować babeczki. - powiedziała Becky uśmiechając się szeroko do chłopca, który z ochotą zabrał się za pomaganie.
Wszystko było prawie gotowe. Tata z Carmen zastawiali stół, a ja szczerze mówiąc nie miałem co robić. Trochę pokręciłem się po kuchni, podżerając babeczki robione przez tamtą dwójkę, po czym poszedłem na górę, żeby trochę ogarnąć u siebie. Wiem święta to nie czas na sprzątanie, ale serio nie miałem kiedy tego zrobić. Pościeliłem łóżko, pozbierałem brudne ubrania z podłogi i poskładałem te czyste. Nagle usłyszałem pierwsze dźwięki "Immortals". Podniosłem telefon z łóżka i przejechałem palcem po ekranie, odbierając tym samym połączenie od Daniela.
- Co tam? - rzuciłem wesoło.
- Powiedz mi, że to nie Ty. - powiedział zdławionym głosem.
Nie miałem pojęcia, o co mu chodzi, ale po tonie jego głosu wyczuwałem, że jest strasznie... rozgniewany, przestraszony? Sam nie wiem dokładnie.
- O czym Ty mówisz? - zapytałem, chcąc aby wszystko mi wytłumaczył.
- Błagam Cię, powiedz, że to nie byłeś Ty! - jego ton stał się trochę płaczliwy.
- Daniel, kurwa! O co chodzi?! - nie wytrzymałem.
- Włącz "Wiadomości". - powiedział głucho.
- Nie ogarniam Cię. - powiedziałem, ale mimo wszystko zszedłem na dół i włączyłem telewizor.
Chwilę przeskakiwałem po kanałach szukając tego, o którym mówił blondyn. Nadal trzymałem przy uchu telefon, w którym słyszałem głośny oddech przyjaciela. Nie odzywał się, najwidoczniej czekając, aż sam domyślę się, o co mu chodzi. Kiedy w końcu znalazłem odpowiedni kanał zatkało mnie.
- Wiadomość z ostatniej chwili. Dzisiaj z jeziora Pontchartrain wyciągnięto zwłoki 20-letniego Brunona A. Policja wszczęła śledztwo w tej sprawie. Wykluczone zostało samobójstwo oraz przypadek losowy. Na ciele mężczyzny znaleziono rany kłute oraz siniaki wskazujące na morderstwo. Więcej faktów wkrótce. Dla "Wiadomości" mówiła....
- O kurwa. - wydusiłem z siebie, kiedy mój mózg przetrawił informację.
- No właśnie. - odezwał się Daniel. - Jer, proszę Cię, powiedz, że nie masz z tym nic wspólnego.
- Nie mam. - powiedziałem otępiały.
Przełknąłem głośno ślinę, a wolną dłonią przetarłem sobie oczy.
- Jaka jest szansa, że to on? A nie jakiś inny Bruno A. - zapytałem ciągle nie mogąc uwierzyć w całą tą sytuację.
- Jestem pewny na 120%.
CZYTASZ
Save Me Now
RomanceCzasem tak jest, że osoba poznana przypadkiem staje się dla nas najważniejszym elementem życia. Ale co zrobić, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo? Lub co ważniejsze, czy ta druga osoba chce zostać uratowana? Jeremy White jest spokojnym nastolatkiem, k...