Rozdział 10

9.3K 413 12
                                    

Od 20 minut czekałem na parkingu pod szpitalem na Becky i jej mamę. Po raz setny wyciągnąłem telefon i sprawdziłem godzinę. To dziwne, ale za każdym razem kiedy spojrzałem na ekran zegarek wskazywał 20.03, co było absurdalne, bo zdawało mi się, że minęły co najmniej 2 godziny odkąd tu siedzę. Z niecierpliwością zerknąłem w kierunku drzwi wejściowych do budynku i w końcu zauważyłem szatynkę i szczupłą postać obok niej. Wyszedłem z samochodu, żeby otworzyć im drzwi. Oparłem się o auto i czekałem, aż podejdą bliżej. Było jeszcze widno, więc mogłem przyjrzeć się rodzicielce szatynki. Była wyższa od Rebeccy jakieś 6 centymetrów, miała krótkie brązowe włosy i była bardzo chuda jak córka. Z daleka można było zauważyć podobieństwo matki i córki.

- Mamo, to Jeremy. - dziewczyna przedstawiła mnie, na co skinąłem głową uśmiechając się przyjaźnie.

Kobieta przyjrzała mi się przez chwilę mrużąc oczy, po czym delikatnie mnie przytuliła. Zaskoczony nie wiedziałem co się dzieje, ale po chwili odwzajemniłem uścisk.

- Miło mi Cię poznać Jeremy.

- Mi Panią również pani Jules.

Odsunęliśmy się od siebie, po czym otworzyłem tylne drzwi przed kobietą i wziąłem od niej torbę z ubraniami. Później otworzyłem drzwi Rebecce, za co obdarowała mnie pięknym uśmiechem. Gdy dziewczyny siedziały już w samochodzie obszedłem go i wsiadłem za kierownicę.

- Chłopcze mógłbyś zawieźć nas do domu? Chciałabym się odświeżyć przed kolacją. - powiedziała kobieta siedząca z tyłu.

- Oczywiście, proszę pani.

Chwilę później zatrzymałem się pod blokiem dziewczyny. Wszyscy wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się na górę. Mama dziewczyny od razu udała się do łazienki, a my zostaliśmy w salonie.

- Zrobię nam herbaty. - powiedziała dziewczyna i już miała wyjść z pomieszczenia, ale złapałem ją delikatnie za dłoń.

Rebecca odwróciła głowę i spojrzała na mnie pytająco. Przyciągnąłem ją do siebie, tak że dzieliło nas zaledwie 5 centymetrów. Szatynka podniosła głowę, żeby móc spojrzeć na moją twarz. Jej niebieskie oczy lśniły z radości. Widać powrót mamy był dla niej jedną z tych szczęśliwych chwil w życiu. Jedną dłonią cały czas trzymałem jej malutką rączkę, a drugą położyłem na jej policzku. Dziewczyna przymknęła na chwilę oczy i przycisnęła swoją twarz do wnętrza mojej dłoni. Wyglądała naprawdę słodko. Powstrzymywałem się przed tym za każdym razem, kiedy byłem blisko niej, ale teraz nie potrafiłem. Powoli przybliżałem twarz do twarzy Rebeccy. Wydawało mi się, że dziewczyna wstrzymuje oddech. Nasze usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów, kiedy usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Dziewczyna odskoczyła ode mnie, gdy w progu salonu stanęła jej mama. Miała na sobie czarne spodnie i zieloną koszulkę na cienkich ramiączkach. Muszę przyznać, że jak na swój wiek wyglądała naprawdę młodo i ładnie. Włosy ustawiła do góry, co dodatkowo ją odmładzało. Nie przypominała tej wymizerowanej kobiety, którą tydzień temu zawieziono do szpitala.

- Łazienka wolna kochanie. - powiedziała do córki, po czym wyszła w stronę kuchni.

Spojrzałem na Becky. Na jej twarz wypłynął soczysty rumieniec, a w kącikach ust czaił się uśmiech. Puściłem do niej oczko i swobodnie usiadłem na kanapie, a dziewczyna udała się do łazienki. Chwilę później do pokoju weszła pani Jules z dwoma parującymi kubkami w dłoniach. Postawiła je na stoliku po przeciwnej stronie pokoju i usiadła na jedynym z dwóch foteli stojących obok tegoż stolika. Uśmiechnęła się do mnie zachęcająco i ruchem głowy wskazała mi kubek z herbatą. Odwzajemniłem uśmiech i przemieściłem się na drugi fotel, jednocześnie biorąc do rąk gorący kubek.

Save Me NowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz