Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie przez dobrą godzinę. Przez ten czas nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem, ale ta cisza nie była krępująca. Dziewczyna przestała płakać, jej serce wybijało równy rytm, a moje dostosowywało swoje tempo do jej.
- Dziękuję. - usłyszałem cichutki głos szatynki.
Spojrzałem w dół i zauważyłem, że przygląda mi się badawczo. Nawet z rozmazanym makijażem była cudowna. Uśmiechnąłem się do niej promiennie, a ona odwzajemniła mój gest. Nagle usłyszałem melodię dobiegającą z pokoju dziewczyny. Niechętnie podniosła się z moich kolan i wyszła z salonu. Po chwili wróciła cała w skowronkach. Wstałem i spojrzałem na nią pytająca, gdy ta rzuciła się i zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Za co to? - zapytałem rozbawiony.
Dawno nie widziałem, żeby tak bardzo się cieszyła i uśmiechała tak beztrosko i promiennie jak teraz.
- Mama wychodzi ze szpitala! Musimy po nią jechać. - powiedziała i szybko wyszła na korytarz.
Poszedłem za nią i zauważyłem, że przez tą sekundę zdążyła założyć brązowe botki na płaskim obcasie i czarną skórzaną kurtkę.
- Wow. Jesteś bardzo szybka. - powiedziałem z wyraźnym podziwem w głosie.
Szatynka uśmiechnęła się tylko i wyszła z mieszkania, a ja podążyłem za nią. Gdy wyszła przed blok stanęła jak wryta. No tak, nie powiedziałem jej, że dostałem motocykl i, że nie przyjechałem dzisiaj samochodem. Wyprzedziłem ją, podniosłem kask i uśmiechnąłem się zachęcająco.
- I jak Ty chcesz przywieźć na tym moją mamę, geniuszu? - zapytała podnosząc lewą brew do góry i uśmiechając się kpiąco.
Kurde, tego nie przemyślałem. Chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią, aż w końcu z triumfalnym uśmiechem powiedziałem:
- Pojedziemy po auto do mnie, a potem po twoją mamę.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i podeszła do mnie, żebym mógł założyć jej kask. Specjalnie ociągałem się z tym, żeby móc dłużej dotykać jej aksamitnej szyi. Dziewczyna cały czas stała nieruchomo, uważnie obserwując moją twarz tymi swoimi pięknymi oczami. Gdy uporałem się z zapięciem kasku wsiadłem na pojazd i czekałem, aż Rebecca zrobi to samo. Dziewczyna zgrabnie wskoczyła na siedzenie za mną i złapała się rękoma z tyłu. Wywróciłem oczami na jej brak zainteresowania przytuleniem się do mnie i już wiedziałem co zrobić, żeby to zmienić. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i z piskiem opon ruszyłem przez siebie, co spowodowało, że szatynka się przestraszyła i momentalnie zmieniła położenie swoich rąk, które wylądowały na mojej talii. Uśmiechnąłem się pod nosem i jeszcze bardziej przyspieszyłem, co zaowocowało jeszcze mocniejszym uściskiem. Chwilę później byliśmy już pod moim domem. Odwróciłem głowę, żeby spojrzeć na dziewczynę i nie mogłem się nie zaśmiać. Siedziała tam cała skulona i mega wystraszona. Miała zamknięte oczy, ale gdy usłyszała mój śmiech gwałtownie je otworzyła.
- Z czego się śmiejesz, głupku? - wybełkotała i pewnie miało to brzmieć groźnie, ale z jej wystraszonymi oczami zabrzmiało wręcz przeciwnie.
Roześmiałem się jeszcze mocniej, aż zaczął boleć mnie brzuch. Dziewczyna zrobiła groźna minę i uderzyła mnie pięścią w ramię. Tak jak przypuszczałem taki chuderlak nie ma za grosz siły, więc prawie nie poczułem, że mnie uderzyła. Zła zeszła z motocykla i stanęła do mnie tyłem. Powstrzymałem w końcu śmiech i z poważną miną wjechałem do garażu, zostawiając dziewczynę w kasku na podjeździe. Zaparkowałem i wszedłem do domu po kluczyki. W wejściu do kuchni dopadli mnie domownicy.
CZYTASZ
Save Me Now
RomanceCzasem tak jest, że osoba poznana przypadkiem staje się dla nas najważniejszym elementem życia. Ale co zrobić, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo? Lub co ważniejsze, czy ta druga osoba chce zostać uratowana? Jeremy White jest spokojnym nastolatkiem, k...