Rozdział 15

7.4K 355 2
                                        

Przez zamknięte powieki widziałem ciemne plamy poruszające się nad moim ciałem. Z daleka dobiegały do mnie odgłosy rozmów zlewające się w jeden dźwięk. Nie potrafiłem odróżnić poszczególnych słów, ani rozpoznać do kogo należały głosy. Wydawało mi się, że jestem pogrążony w śnie, z którego nie mam siły się obudzić. Za wszelką cenę starałem otworzyć oczy, ale nie mogłem. Oprócz cieni i szmerów nie czułem nic innego, aż do momentu gdy na swojej dłoni poczułem delikatny ucisk chłodnych kościstych palców. Bardzo małych palców.

- Tato, co mu jest? - po raz pierwszy odkąd tak leżę poznałem głos mojego brata.

Z wielkim wysiłkiem uniosłem lewą powiekę, ale po chwili ją zamknąłem. Poranne światło padało prosto na moją twarz. Raziło mnie cholernie. Przekręciłem twarz tak, aby znajdowała się chociaż trochę w cieniu i ponownie otworzyłem oczy.

- Jeremy! - poczułem na sobie ciężar Ryana. - Myślałem, że już się nie obudzisz debilu!

- Niedoczekanie Twoje, a teraz złaź ze mnie mały grubasie. - powiedziałem lekko się uśmiechając.

Kiedy chłopiec się ode mnie odsunął rozejrzałem się po pokoju. Leżałem w swoim łóżku opatulony czarną kołdrą. Było mi strasznie gorąco. Obok łóżka stał tata i przyglądał mi się z czułością. Przez sen wydawało mi się, że słyszę kobiecy głos, więc mimowolnie spojrzałem w drugą część sypialni w poszukiwaniu źródła tego głosu. Moje zdziwienie sięgnęło chyba zenitu, gdy na fotelu po drugiej stronie pokoju ujrzałem Rebeccę. Włosy miała związane w koczka, a na sobie szare dresy i moją białą koszulkę. Miała zamknięte oczy, a jej klatka piersiowa falowała w równym rytmie. Chyba spała. Wróciłem spojrzeniem do taty i podniosłem w pytającym geście brwi do góry.

- Siedzi tutaj od wczoraj. Nie chciała Cię zostawić nawet na godzinę. - wyszeptał mój ojciec. - Carmen chciała ją zabrać do domu, ale nie chciała nawet o tym słyszeć.

Spojrzałem znowu na szatynkę. Śpiąca w dużym fotelu wyglądała na jeszcze mniejszą, niż w rzeczywistości. Pod zamkniętymi oczami widziałem ciemne kręgi. Wcale nie dziwiłem się widząc jej zmęczenie, bo spanie w niewygodnym fotelu na pewno nie należało do najfajniejszych rzeczy.

- Co się stało? - zapytałem ojca.

Niewiele pamiętałem z wczorajszego wieczoru. Wiem, że po wygranym meczu poszedłem się ogarnąć, a później Anderson zajebał mi jakimś prętem. Później już tylko przebłyski wspomnień. Daniel rzucający się na Bruna. Tyler podnoszący mnie z ławki. Rebecca. A na końcu przestraszona twarz taty.

- Nie wiem dokładnie. Rebecca przybiegła po nas i mówiła coś bez ładu i składu, że musimy Ci pomóc. Gdy przyszliśmy do szatni chłopaki już Cię wynosili. Zawieźliśmy Cię do szpitala. Lekarz stwierdził, że z powodu silnego uderzenia w tył głowy straciłeś przytomność i możesz mieć wstrząs mózgu. I jesteś nieźle poobijany. Mało brakowało, a miałbyś wybity bark. - w głosie taty słychać było nutkę wściekłości i gniewu. - Dobrze, że nic Ci się nie stało synu.

Mówiąc to uścisnął moją dłoń i zabrał z pokoju młodego. Gdy zostałem sam przypomniałem sobie o dziewczynie śpiącej po drugiej stronie pokoju. Gdy się na nią spojrzałem zauważyłem, że ma otwarte oczy i wpatruje się nimi we mnie.

- Wyspałaś się? - zagaiłem uśmiechając się do niej delikatnie.

- A jak myślisz? - zapytała sarkastycznie, ale także się uśmiechnęła.

- Zawsze mogłaś spać w moim łóżku. Jest wygodniejsze od fotela. - powiedziałem zabawnie poruszając brwiami.

Dziewczyna roześmiała się i przeciągnęła się jak kot, a później głośno ziewnęła.

Save Me NowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz