Przez kolejny tydzień starałem przyzwyczaić się do nowej sytuacji w domu. Rebecca i jej mama wprowadziły się w poniedziałek. Carmen jest cudowna. Codziennie rano wita nas z uśmiechem na ustach i pysznie pachnącym śniadaniem na stole. Widzę jak bardzo szczęśliwy jest tata. Odkąd mama odeszła nie widziałem, żeby był tak zadowolony i promienny. Miłość odjęła mu co najmniej 5 lat. Ryan cieszył się jak głupi, bo bardzo polubił i Carmen i Rebeccę. Pani Jules była mądrą kobietą, a dzięki temu, że nie pracowała mogła poświęcić swój czas na dom, w którym było nadzwyczaj czysto oraz na pomaganie mojemu braciszkowi w odrabianiu zadań domowych. Dzięki całej tej sytuacji czułem się jakbym miał matkę i pełną najszczęśliwszą pod słońcem rodzinę. Co do Becky to miałem mieszane odczucia. Cieszyłem się, że mogę widywać się z nią codziennie. Widywałem ją w piżamie, bez makijażu, a najlepsze dla mnie jest to, że ona także wyglądała na radosną. Na jej ciele nie zauważyłem ani jednego najmniejszego nawet śladu pobicia. Mimo to nadal miałem złe przeczucia i bałem się, że Anderson coś wykombinuje, żeby odegrać się na dziewczynie. Bałem się, że jeśli nie będzie mnie w szkole przez cały tydzień to Bruno coś jej zrobi, jednak z tego o czym mówił mi Daniel wywnioskowałem, że Anderson serio został wywalony ze szkoły i nawet błagania jego ojca nic nie wskórały. Od feralnej soboty także nikt nie widział go w mieście, więc mogłem odetchnąć przez chwilę z ulgą. Jednak wiem, że zło zawsze wraca jak bumerang i to ze zdwojoną siłą. Całe szczęście z moją ręką już wszystko dobrze i od poniedziałku mogę wrócić do szkoły. Spojrzałem na zegarek. Było dokładnie piętnaście minut po siedemnastej, więc Rebecca na pewno wróciła już ze szkoły. Zsunąłem się z łóżka i ruszyłem do pokoju gościnnego, tzn. nowej sypialni Becky. Odkąd się wprowadziła jeszcze tam nie byłem. Raczej to ona przychodziła do mnie lub siedzieliśmy wszyscy razem w salonie. Delikatnie zapukałem w drzwi, ale odpowiedziała mi cisza. Postanowiłem sprawdzić, czy są zamknięte. Nacisnąłem klamkę, a one ustąpiły i uchyliły się zapraszając mnie do środka. Wsadziłem głowę do pokoju i oniemiałem. Ten pokój wcale nie przypominał wcześniejszego pokoju szatynki. Tamten był jasny i mały, ten natomiast był ciemny i calusieńki zastawiony meblami. Ściany były ciemno-fioletowe, naprzeciw drzwi stało łóżko - pozostałość starego pokoju, na całej szerokości po lewej stronie stała gigantyczna szafa z wielkim lustrem. Po mojej prawej stronie stało biurko z laptopem i małą lampką. Obok łóżka pod oknem stał mały szklany stolik z dwoma wiklinowymi fotelami. Jedyne światło jakie oświetlało pokój to to z lampki stojącej na biurku i trzy świeczki ustawione na stoliku. Dopiero teraz zauważyłem siedzącą na parapecie małą postać. Dziewczyna miała słuchawki na uszach, a w dłoni trzymała wielki zeszyt. Albo książkę. Trudno było mi ocenić z daleka. Nie dziwiłem się, że nie odpowiedziała na moje ciche pukanie. Pewnym siebie krokiem podszedłem do niej i wyrwałem z jej dłoni ten przedmiot. Dziewczyna, aż podskoczyła i przestraszona spojrzała na mnie. Szybkim ruchem zdjęła słuchawki. Słyszałem w nich głośne, gitarowe brzmienie.
- Oddawaj mi to! - warknęła na mnie.
Uśmiechnąłem się wrednie i odsunąłem na kilka kroków do tyłu. Spojrzałem na swoją zdobycz. To nie był żaden zeszyt, ani książka. Przedmiot trzymany przeze mnie w dłoni był szkicownikiem.
- Nie wiedziałem, że rysujesz. - powiedziałem zastanawiając się w myślach, czy spojrzeć na jego zawartość.
- Bo nie rysuję. Oddawaj mi to Jeremy! - była widocznie spanikowana, bo w sekundę znalazła się obok mnie i próbowała wyrwać mi z dłoni swoją własność.
- A co dostanę w zamian? - zapytałem obmyślając w głowie chytry plan.
- Nie wiem, ale jak mi nie oddasz to pożałujesz! - teraz była wściekła.
- Tak słodko się denerwujesz. - powiedziałem z uśmiechem i zrobiłem unik, gdy podskoczyła, żeby dosięgnąć do mojej wyciągniętej wysoko dłoni. - Musisz urosnąć, maleńka.
![](https://img.wattpad.com/cover/34940290-288-k844255.jpg)
CZYTASZ
Save Me Now
RomansaCzasem tak jest, że osoba poznana przypadkiem staje się dla nas najważniejszym elementem życia. Ale co zrobić, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo? Lub co ważniejsze, czy ta druga osoba chce zostać uratowana? Jeremy White jest spokojnym nastolatkiem, k...