Przez kolejne 2 dni Rebeccy nie było w szkole. W pierwszej chwili pomyślałem, że to przeze mnie nie przyszła. Później jednak przyszło mi na myśl, że Bruno coś jej zrobił i może wylądowała w szpitalu. Po mojej głowie chodziły najróżniejsze przypuszczenia, każda gorsza od drugiej. Jedyną czynnością, która odciągała mój umysł od tej ślicznej osóbki były treningi rugby. W środę dołączyłem do szkolnej drużyny. Muszę przyznać, że chłopaki nieźle sobie radzą na boisku.
- Jeremy, jutro trening o 17. - powiedział do mnie Daniel, wysadzając mnie pod moim domem.
- Yhym, przyjdę.
Trzasnąłem drzwiczkami samochodu i ruszyłem do domu.
Przespałem dobre 12 godzin. Rano obudziłem się dziwnie zmęczony, więc wziąłem szybki, orzeźwiający prysznic. Razem z Ryanem zjedliśmy śniadanie, a później odprowadziłem go do szkoły. Gdy doszedłem do liceum akurat rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Mieliśmy historię, więc popędziłem przed siebie, żeby nie spóźnić się do Michigana. Miałem z nim lekcje 3 razy w tygodniu, i już po pierwszej lekcji wiedziałem, że nie warto się spóźniać na jego lekcje. W pośpiechu wpadłem do klasy i z ulgą stwierdziłem, że nauczyciela nie ma w klasie. Po klasie rozległ się głośny śmiech.
- Niezłe wejście White. - krzyknął Daniel, śmiejąc się ze mnie.
Nie chciało mi się odpowiadać, więc tylko pokazałem mu język i usiadłem na swoim miejscu. Mojej "współławkotorki" nie było. Siedzieliśmy tak dobre 5 minut, kiedy drzwi do klasy otworzyły się. Najpierw weszła Rebecca w jasnych rurkach, brązowej bokserce i czarnej kurtce, a za nią pan Michigan.
- Panno Jules, mam nadzieję, że nie będzie panna, więcej starać się zmieniać mojego zdania, bo go nie zmienię. Proszę usiąść! - powiedział belfer, podchodząc do biurka i patrząc jak Rebecca wolnym krokiem podchodzi do naszej ławki.
- Dzisiaj zajmiemy się... - mówił nauczyciel, ale jego słowa kompletnie mnie nie obchodziły.
Obserwowałem jak dziewczyna siada, wyciąga z plecaka zeszyt i długopis, a później seksownie przygryza jego końcówkę. Uparcie wpatrywała się w tablicę, ale miałem odczucie, że korciło ją, żeby na mnie spojrzeć. Odsunąłem się do tyłu na krześle, żeby kątem oka móc na nią patrzeć, jednocześnie nie narażając się na podejrzenia Michigana, że go nie słucham. Przez 40 minut lekcji dziewczyna nie odezwała się do mnie ani słowem, ba, nawet nie zaszczyciła mnie choćby jednym spojrzeniem. Kiedy historia się skończyła podszedłem do Daniela.
- Stary musimy pogadać.
Blondyn nie odezwał się słowem tylko kiwnął na mnie głową i wyszedł z sali, a ja za nim. Szedłem za nim do nieznanego mi jeszcze miejsca. Udaliśmy się na 1 piętro, gdzie weszliśmy do biblioteki. No tak nie dziwię się, że nie wiedziałem, gdzie idziemy, bo raczej nie czytam książek. Poszliśmy do najdalej oddalonego stolika, gdzie nie było żywej duszy. Chłopak usiadł na krześle i czekał, aż się odezwę. Teraz w sumie sam nie wiedziałem o czym chciałem z nim pogadać i w ogóle po jakiego chuja. Założyłem dłonie za głowę i wciągnąłem głośno powietrze.
- Opowiedz mi o Jules- wyrzuciłem z siebie na jednym wdechu.
Daniel uniósł lewą brew, po czym uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Nie znam jej za bardzo... jest bardzo skryta. Wiem tyle, że przeprowadziła się do Nowego Orleanu jakieś 3 lata temu. Nie ma rodzeństwa, a jej mama jest chora. Od jakiegoś roku jest z Andersonem, ale sam widziałeś jak to wygląda.
- On zawsze ją bije? - zapytałem ze złością w głosie.
- Na to wygląda... zawsze jest ubrana tak, żeby nie było widać jej ciała,to pewnie przez siniaki.

CZYTASZ
Save Me Now
RomanceCzasem tak jest, że osoba poznana przypadkiem staje się dla nas najważniejszym elementem życia. Ale co zrobić, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo? Lub co ważniejsze, czy ta druga osoba chce zostać uratowana? Jeremy White jest spokojnym nastolatkiem, k...