Epilog

6.5K 345 33
                                    

Ostatni raz rozejrzałem się po całkowicie pustym już mieszkaniu, w którym spędziłem niecałe 6 miesięcy swojego marnego życia. Czekała nas kolejna przeprowadzka, ale w sumie byłem do nich przyzwyczajony. Tym razem miało być inaczej. Nie ma z nami taty, który zawsze panował nad sytuacją. Jego śmierć zostawiła bolesną lukę w moim sercu, której nie mogłem niczym załatać.

- Jesteś pewien tej całej przeprowadzki? - zapytał Daniel kładąc dłoń na moim ramieniu.

- Nie jestem. - odparłem po chwili namysłu. - Ale muszę to zrobić nie tylko dla siebie, ale dla nich.

Wypowiadając ostatnie słowa spojrzałem przez otwarte drzwi na Rebeccę i Ryana, którzy upychali ostatnie walizki do mojego Jeepa.

- Mam nadzieję, że będziesz mnie odwiedzał? - blondyn posłał mi szczery uśmiech.

- Zastanowię się nad tym, stary. - poklepałem go po plecach.

- To już wszystko? - zapytała się Becky wchodząc do domu.

- Wydaje mi się, że tak. - odparłem przyciągając ją do siebie.

- Będę za Wami tęsknił gołąbeczki. - Daniel zrobił smutną minę, po czym rzucił się na nas i zamknął w niedźwiedzim uścisku.

- Ja też chcę! - krzyk Ryana doszedł do naszych uszu sekundę przed tym jak młody uwiesił się na plecach blondyna.

- Starczy tych czułości. - powiedziałem wyplątując się z objęć przyjaciela.

Sprawdziłem ostatni raz, czy wszystko zabraliśmy, po czym zamknąłem drzwi wejściowe na klucz, który oddałem Danielowi.

- Gdyby ktoś chciał go kupić to dzwoń do mnie, albo sam się tym zajmij. - powiedziałem patrząc na niego z powagą.

Chłopak kiwnął głową i ostatni raz mnie przytulił, klepiąc lekko po plecach. Później pożegnał się z Rebeccą i Ryanem.

- Widzimy się w wakacje. - rzuciłem mu chwilę przed wejściem do samochodu.

Blondyn pomachał nam, a po chwili ruszyłem z podjazdu. Od pogrzebu rodziców minęły zaledwie dwa tygodnie, a nasza trójka nawet w najmniejszym stopniu nie poradziła sobie z ich śmiercią. Loreen została zamknięta w zakładzie dla chorych psychicznie w drugiej części kontynentu oraz uznana winną za spowodowanie wypadku. Okazało się, że dzień wcześniej majstrowała przy układzie hamulcowym w samochodzie ojca, przez co auto rzeczywiście wpadło w poślizg. Co najdziwniejsze kobieta sama się do tego przyznała. Na samą myśl o niej zbiera mi się na wymioty, a ochota na ponowne przywalenie jej narasta we mnie coraz bardziej. Tydzień temu zostałem prawnym opiekunem Ryana. Decyzja o przeprowadzce wprawdzie nie wyszła ode mnie, ale to ja ostatecznie zdecydowałem, co zrobimy. Nie przeprowadzamy się daleko, bo jedynie 300 kilometrów od Nowego Orleanu. Żal mi zostawiać grób rodziców, ale wspomnienia związane z tym miejscem są zbyt bolesne. Nowe otoczenie dobrze nam zrobi. Wprawdzie nie skończymy z Rebeccą szkoły, ale to nie to w tej chwili jest dla nas najważniejsze. Najbardziej zależy nam na byciu razem i odciągnięciu się od ostatnich wydarzeń.  

- Jedź jeszcze na cmentarz. - powiedziała Rebecca, łapiąc moją dłoń spoczywającą na gałce do zmiany biegów.

Posłałem jej lekki uśmiech i skręciłem we wskazanym kierunku.


Save Me NowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz