ASLIPo słowach w kuchni już sama nic nie rozumiem, był miły a potem nagła zmiana.
Weszłam do sypialni i położyłam się na łóżku, z tych nerwów zaczęło mi się chcieć nikotyny, mam dość siedzenia w tym pokoju, po prostu mi się nudzi.. po chwili z moich myśli wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi, wparował jak poparzony Alessandro, na jego widok aż mnie sparaliżowało, doskonale wiem o co chodzi.
-Coś ty mu suko nagadała?! - zbliżył się do mnie , mocno naparł na mnie na łóżko i złapał za szyje.
-Ja przysięgam , Nic mu nie powiedziałam-czuję napływające łzy pod powiekami.
Mężczyzna patrzył na mnie, widziałam że jest wkurzony i aż kipi od niego.
-Posłuchaj, przez Ciebie robi się z niego pizda, nie pozwolę na to- wzmocnił uścisk na mojej szyi - Nie rozumiem, nic nie robię- odpowiadam ledwo.
Nie rozumiem, przeze mnie? jaki ja mogę mieć wpływ na niego, cała ta zgraja to jakieś psychole.
-Nic nie robisz? ach tak? Udajesz niewiniątko, cnotkę, wielka pokrzywdzona pani. Gdybyś siedziała w domu jak na kobietę przystało nie było by cię tu. Nie wiem co w sobie masz, Vittorio nigdy nie był miły dla kobiet ani nie interesowały go jakie jak ty- wycedził ze złością, mało brakuje aby mnie pobił albo zastrzelił.
-Proszę puść, to boli-ledwo wydobywam z siebie, łzy ściekają po policzkach.
-Posłuchaj, chodź piśniesz mu na mój temat słówko, zabije cię i upozoruje to- kipi aż ze złości-ostrzegam Cię, już wiem co knujesz. Mój błąd że odrazu Cie nie zabiłem-Schodzi ze mnie , automatycznie łapie się szyje i próbuje przywrócić normalny oddech.
Co za skurwysyn.. mężczyzna wyszedł trzaskając drzwiami. Nie rozumiem, czyżby Vittorio coś do mnie poczuł? chyba oszalałam, tacy jak on nie potrafią kochać, on mnie tu przetrzymuje. Mam mętlik w głowie, mogłabym pomarzyć o tak przystojnym facecie, on mnie przetrzymuje żebym nikomu nic nie powiedziała o tym co widziałam, nawet mu się zapewne nie podobam.. pff.. on może mieć każdą.. a ja? jestem nikim.
Za oknami już się ściemnia, zerknęłam na zegarek, wow już 18. Słyszę pukanie do drzwi za nim zdążyłam coś powiedzieć , Wchodzi Alfredo.-Obiadokolacja- położył tace na stoliku nocnym który stał koło łóżka.
-Coś nowego, a skąd zmiana ?-odparłam zaskoczona.
-Niestety Pan Vittorio nie zgodził się żeby pani zeszła, a poza tym ma spotkanie. Wróci późno- Powiedział spokojnie- Smacznego-dopowiedział jak opuszczał pokój.
Pogubiłam się.. w kuchni mówi że będę sama przygotowywała posiłki, ale dobrze, skoro tak chce. Zabrałam się za jedzenie, tosty z jajecznicą, wyglądały smacznie ale i też tak smakują.
Już nie mogę, nie chce tu być, mam swoje marne Życie tu spędzić ? Pewnie Oliwia sie martwi. Jestem załamana, przytłacza mnie fakt, że tu mnie nikt nie znajdzie. Jak dalej moje Życie się potoczy?. Nawet nie wiem jaki jest dziś dzień.. ile tu jestem? bodjaże z tydzień czasu. Przez moją myśl przechodzi dziwny pomysł, a jeśli bym uciekła? Wiem że się zdeklarowałam i mogą być tego konsekwencję, ale i tak nie mam nic do stracenia. Wyszłam na balkon się przewietrzyć, ogród oświetlony o tej porze wygląda pięknie, delikatny powiew wiatru otulił moje ciało.
Nagle do mojego słuchu dobiegają odgłosy , dobrze że miałam widok na podjazd,odwróciłam ukradkiem wzrok i delikatnie schowałam się na murek. Z domu wyłaniają się dwie sylwetki, to Vittorio i Alessandro, wymienili z ochroniarzami kilka zdań, nic nie zrozumiałam , ponieważ mówili w języku włoskim. Wsiedli do czarnego samochodu, nie rozpoznaje marki , po czym odjechali.
W mojej głowie zapaliła się żarówka, to moja szansa, może mi się uda uciec. Cała mokra od stresu zaryzykuje, zakładam biegiem kurtkę ramoneskę , oraz sportowe adidasy. kieruję się w stronę drzwi. wychylam głowę, pusto.
Nie mam pojęcia gdzie są drzwi do wyjścia, ale analizując przypominam sobie widok z balkonu, muszą być koło kuchni gdzieś, bo od lewej strony wychodzili. Idę wolno żeby nie narobić hałasu, mijam korytarz, schodzę po schodach. Biuro znajduję się po prawej stronie jak się schodzi ze schodów , przypominam sobie że koło kuchni jest okno balkonowe, jest na parterze więc spróbuję tamtędy, na bank przy wejściowych drzwiach obstawiona jest ochrona. I tak się nikt nie spodziewa że będę próbowała uciec . Gdy docieram do kuchni na moje szczęście nikogo nie ma, łapie za klamkę od drzwi balkonowych Otwarte.. uf.
Opuszczam dom, jestem na zewnątrz, rozglądam się, dwóch ochroniarzy po lewo i prawo. Cofam się i obmyślam plan działania, nie dam rady, na przeciwko jest wysoki płot, nie wiem czy uda mi się przez niego przejść, ale i też nie wiem co się za nim znajduję.
-Raz się Żyje-stwierdzam w myślach.
Czekam aż się odwrócą, koło płotu są wysokie choinki, więc jak dojdę wejdę w nie, przejdę przez płot nie będzie mnie widać, tylko zostaje przebiec przez środek. Wyczuwam moment, ochroniarze chyba robili obchód, bo udali się w przeciwne strony.
-Dobra Asli, dasz radę, albo teraz albo nigdy- Cała drżę, adrenalina daje o sobie znaki.
Ruszyłam biegiem z drzwi i udało się, jestem przed płotem, wspięłam się przez płot, zeskoczyłam. -KURWA UDAŁO MI SIĘ! - Rozglądam się by zbadać otoczenie.
Lasy? boże nie, jest ciemno, słabo widać, ale coż lepszy las niż bycie tam, stwierdzam.
Idę powoli, patrząc pod nogi, oby tylko znaleźć drogę. nie mam pojęcia gdzie jestem, czy w ogóle jest tu gdzieś droga, nie wiem w jakiej części Włoch jestem, słyszałam szelest morza gdzieś blisko. Nie wiedziałam w którą stronę iść, najgorzej jak jestem nad jakimś odludziu.Do moich uszu dobiegały odgłosy ptaków, po moim ciele przeleciał lęk , idę przed siebie.

CZYTASZ
Rapito
Romance19-letnia Asli wracająca z imprezy była świadkiem czegoś czego nie powinna, zostaje porwana przez włoskiego szefa mafii Vittorio La Duca, dostaje wybór, albo umrzeć, albo zostać jego własnością i zachować tajemnice. Czy zimny, brutalny, bez serca Vi...