~Rozdział 44~

8.4K 184 23
                                    

VITTORIO

Ta kobieta mnie wykończy, wyprowadziła mnie z równowagi, to mój błąd. Pozwoliłem sobie na to, pozwoliłem sobie na cholerne uczucia. Ona jest moja i będzie, musi się z tym pogodzić. Jestem zły na siebie, że zawładnęły mną nerwy, nie chce by porównała mnie ze swoim byłym, nie jestem taki, nigdy w Życiu bym jej nie uderzył. Ale postanowiłem że pozwolę jej wyjechać,  niech odpocznie, dobrze zrobi nam przerwa, a raczej jej, będzie mi okropnie i to do mnie nie podobne, ale chce dla niej szczęścia.

- Chciałeś pogadać- wszedł Alessandro do mojego biura.

- tak, siadaj- zajął miejsce na przeciwko biurka.

- Asli wyjedzie na pare dni do Polski, chce abyś  jej pilnował  - powiedziałem spoglądając na niego.

- słucham ? Ochujałeś ? - zapytał zaskoczony

- Nie, zaufam jej.. jeśli będzie chciała wrócić to wróci jeśli nie.. - zatrzymałem się, bo szczerze nie wiem co jeśli .. - Będzie chciała i tyle.

- Co kurwa z tobą ? Od kiedy ty masz takie dobre serce ?

- Proszę nie zaczynaj..  masz jej piłować ale nie przeszkadzać.

- Dobra, niech Ci będzie. Ale nie zapominaj że ją porwaliśmy..- stwierdził.

- Nic nie zrobi, taką mam nadzieje.

Nie jestem pewien, czy to nie jej gierka. Ale dam jej szanse.

Postanowiłem że do czasu wyjazdu, nie zobaczę się z nią. Nie chce się jej narzucać po tej sytuacji, ani nie wiem jak się zachować. Niech załatwi swoje "sprawy" w Polsce, domyślam się że potrzebuje pogadać ze swoją przyjaciółka, odreagować. Po przeczytaniu jej pamiętnika, zmieniłem podejście do niej. Nerwowo zerkałem cały czas na zegarek na lewej ręce, dopadały mnie myśli, że być może źle robię. SMS od brata potwierdził, że są już w samolocie, ufam mu, wiem że przy nim nie stanie jej się krzywda.

ASLI 

Po dwóch godzinach byłam już w Polsce, a Alessandro nawet przez cały lot się do mnie nie odzywał. Pod lotniskiem czekał na nas samochód, piękny biały mercedes, nie sądziłam że mają nawet tu znajomosci.

- Ty będziesz prowadził? - zapytałam Aleksandra.

- wsiadaj i nie zadawaj głupich pytań- na mojej twarzy malowało zaskoczenie, ale bez słowa wsiadłam na miejsce pasażera z przodu.

- Będę cię kierować, bo za pewne nie masz pojęcia gdzie mieszkam.

- Nie zapominaj że porwałem cię z Polski, bywałem wiele razy tu- zaśmiał się pod nosem- Zatrzymamy  w hotelu, tak nakazał Vittorio.

No tak, Prawie bym zapomniała, że porwał mnie właśnie on, mało wiem na temat ich pobytu w moim kraju, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Hotel.. dobre i to, chociaż nie ukrywam że wolałabym zostać u siebie w dodatku bez niego.

- Słuchaj, nie chce żadnych akcji z twojej strony, nie wiem co w ten blond główce sobie wymyśliłaś ale nie radzę ci, ja nie jestem Vittorio, nie będę się z tobą cackał, powierzył mi Ciebie, pod opiekę- powiedział surowo.

- Nic nie zrobię, spokojnie- odpowiedziałam, wiem że z nim nie ma żartów, nie zamierzam nic zrobić.

- Czy możesz mnie zawieść do domu? - zapytałam z nadzieją.

Nie odpowiedział mi, minęła godzina, wierciłam się w samochodzie, za oknami już ciemno ze względu na to że jest okres zimowy, co świadczy o tym pogoda. Ku mojemu zaskoczeniu podjechaliśmy pod mój dom, ucieszył mnie ten widok, tak pragnęłam uciec od Vittorio, ale czułam że tu w Polsce nie jest już moje miejsce. Właśnie.. Vittorio, w mojej głowie narodziły się pytania co robi? Z kim jest.. z dała od niego.. czuje pustkę.

Rapito Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz