~Rozdział 5~

13.8K 243 31
                                        

ASLI

Wróciłam do pokoju, usiadłam na łóżku i intensywnie myśląc, zadając sobie pytania, gdzie ja w ogóle jestem? Przerywa mi  pukanie  do drzwi, wow ktoś tu zna kulturę-pomyślałam.

-Proszę- Mówię ze spokojem.

- Dobry wieczór Pani Asli, Nazywam się Alfredo, przyniosłem pani rzeczy- oznajmia z uśmiechem.

- Moje rzeczy?!- pytam Zaskoczona. Podchodzę do pudeł,  niedowierzanie patrzę na nie, rzeczywiście to jest moje wszystko - Jak one się tu znalazły? Przecież one były w moim domu.

- Szef kazał je wszystkie przetransportować tutaj- oznajmia.
Następnie wyszedł z pokoju i zostawił mnie samą.
Kazał je tu wszystkie przywieźć, ale co to znaczy, co na to Oliwia? Czyli ja tu zostaje.. ? Ja oszaleje, nic nie wiem. Nikt mi nie chce nic powiedzieć. Jest już wieczór  , dobrze że mam zegar w pokoju to orientuje się która jest godzina. Biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka, od razu moje powieki zaczynają ciążyć, zapadam w sen.

Budzę się. Jest już po 8. Z jednej strony cieszę się że mam swoje rzeczy, będę mogła normalnie wyglądać. Podchodzę do lustra, robię codzienny makijaż, ubieram czarną obcisłą sukienkę i moje ulubione sandałki na koturnie, włosy lekko faluję . Kręcę się po pokoju, ciągła niewiedza mnie przytłacza. Postanawiam wyjść z pokoju, nie obawiając się konsekwencji idę w stronę biura. Nie pukając wchodzę, przystojny wysoki brunet patrzy na mnie za biurka ze zdziwieniem i złością.

- Co ty sobie wyobrażasz, kto Ci dał pozwolenie na opuszczenie  pokoju?! - Cedzi przez zęby.

- Ja.. już mam dość.. nic nie wiem.. co ze mną.. dlaczego kazałeś przywieźć moje rzeczy?!- Pytam ze złością, stojąc przed nim.

- Usiądź- mówi ze bez żadnych emocji.

Siadam na przeciwko niego. Brunet patrzy na mnie z zaciekawieniem.

-Pytaj co chcesz widzieć- mówi ze spokojem.

Jestem w szoku , tego się nie spodziewałam. W myśli mam milion pytań.

- A więc gdzie jestem?- pytam zaciekawiona.

- We Włoszech- odpowiada.

Kurwa, mogłam się domyślić.

- jak Długo byłam nieprzytomna ?- tydzień czasu- odpowiada.

- Jak masz na imię- to pytanie mi się wymsknęło.

- Vittorio- odpowiada z uśmiechem.

- A więc Vittorio co dalej ze mną będzie?- zapytałam podłamana z nadzieją.

-  Myślałem nad tym, dam Ci wybór- oznajmia beznamiętnie.

-Wybór ?- pytam, jestem w szoku.

- Albo zostaniesz moją własnością i dochowasz tajemnicy albo umrzesz , wybór należy do Ciebie- Rzuca patrząc prosto mi w oczy i obserwujący moją reakcje.

Wstaje z krzesła i opieram się rękoma o blat biurka.

-Co kurwa, ale.. dlaczego ja? Możesz mieć wiele lepszych, proszę daj mi odejść- mówię z nadzieją.

- Powiedziałem już- powtarzać się nie będę- Cedzi przez Zęby- nie pogrywaj ze mną.

- Twoją własnością, nie rozumiem ?

- Będziesz mi oddana- dodaje- przemyśl to czas masz do wieczora.

- Nie będę twoją dziwką- oznajmiam przerażona.

- Kto powiedział że nią będziesz? Dziwki bym nie trzymał w moim domu- mówi lekkim uśmiechem- teraz już idź, póki mam chwilę  dobroci.

Wstaje i szybkim krokiem wychodzę z biura idąc do pokoju. Teraz zdając sobie sprawę że mój głód daje o sobie znać.

Rapito Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz