~Rozdział 47~

8.9K 208 20
                                    

VITTORIO

Nie ukrywam, że ciężko mi w to uwierzyć, sam nie wiem czy to prawda. Waham się.. jest źle, co ona zrobiła ze mną, Alessandro miał racje, zmieniłem się, ludzie tacy jak ja nie mogą być dobrzy i mieć jakieś uczucia, one niszczą człowieka. Ale z drugiej strony zależy mi na niej, od samego początku gdy ją zobaczyłem, skrywa w sobie coś czego nie potrafię opisać. Ale jedno jest pewne, dla mnie zdrada czy kłamstwo jest niewybaczalne, tego nie toleruje, kończy się kulką w łeb.

Wyszedłem z pokoju i wraz z bratem udaliśmy się do znajomego który zarządza tym Hotelem. Po kilku godzinach spędzonych na dociekaniu całej sytuacji, okazało się że, Asli miała racje, jeden z pracowników hotelowych  był przekupiony  przez Olka, to on podał Asli śniadanie i uśpił Alessandra, potwierdziły to kamery i sam on, był tak wystraszony że wyśpiewał wszystko , opowiedział ze szczegółami o planie Olka, ze dał mu znać od razu jak Asli opuściła hotel. Odetchnąłem  z ulgą, ale i tak nic nie zmieni faktu, że Asli wiedziała że może go spotkać, o groźbach i nic mi nie powiedziała.

Była godzina siódma jak wróciłem do pokoju, blondwłosa spała, niestety musiałem ją obudzić, bo o ósmej mieliśmy lot.

- Asli- pogładziłem po policzku - wstawaj musimy jechać - delikatnie szturchnąłem jej ramie.

- Tak wcześnie ?- odpowiedziała zaspanym głosem, przecierając dłońmi oczy.

- Tak, masz dwadzieścia minut na ogarnięcie- powiedziałem beznamiętnie, po czym opuściłem pokój.

ASLI

Zdawałam się być taka zmęczona, niechętnie wstałam z łóżka, Vittorio nadal jest zły i taki obojętny. Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby, postawiłam dziś na welurowy dres w pudrowym różu i białe sneakersy sportowe, włosy spięłam w wysokiego koka wypuszczając kilka kosmyków z przodu. Spakowała rzeczy i opuściłam apartament, kierując się do windy.
Przy recepcji zauważyłam ciemnookiego i jego brata.

- A gdzie Oliwia? - zapytałam podchodząc do nich.

- Tu jestem kochana! - za mną wyłonił się wrzask zbliżającej się przyjaciółki.

- Oliwia poleci z nami na kilka dni, póki tu wszystko ucichnie - rzucił Alessandro.

- Na prawdę?! Bardzo się cieszę! - wtuliłam się do przyjaciółki.

Vittorio mi się przyglądał, ale nie odezwał się. Podróż na lotnisko odbyła się w ciszy, po kilku minutach byliśmy już w samolocie.

- To co drinka?! - Rzuciła Oliwia, spoglądając wyczekująco na naszą trójkę. Aj ona to zawsze umie rozbawić towarzystwo.

- A wiesz co?! bardzo chętnie! - postanowiłam się zrelaksować i odsapnąć, mino że wiem że alkohol źle się dla mnie kończy, ale czy może być gorzej?

Steward przyniósł kilka drinków, luksusowy prywatny samolot w jasno kremowych kolorach wyglądał świetnie, na każde zawołanie steward przynosił to o co prosiliśmy, siedziałam koło przyjaciółki a po drugiej stronie bracia La Duca.
Alessandro popijał wraz z nami ale Vittorio siedział i obserwował, często przyglądając się mi, nie ukrywam ze zawstydzał mnie jego wzrok, ale po kilku drinkach byłam już lekko wstawiona, z czego robiłam się odważniejsza. Gdy nasza podróż dobiegła końca, przenieśliśmy się do samochodu, po jakimś czasie byliśmy już na posesji.

- o matko! Jaki wypas! - rzuciła Oli na ten widok podekscytowana- Asli! Jak w raju!

Uśmiechnęłam się na jej słowa, gdyby wiedziała w jakich okolicznościach tu trafiłam, z tego wszystkiego szczerze nie zwróciłam uwagi, rzeczywiście robi wrażenie. Weszliśmy do willi, po czym udaliśmy się do salonu, ku mojemu zaskoczeniu Alessandro delikatnie przesadził z alkoholem i zrobił się zabawny i towarzyski, do tej pory sądziłam że jest mruk, a tu proszę mega zaskoczenie. Od razu podszedł do barku i wyjął alkohol po czym postawił na stół.

Rapito Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz