~Rozdział 27~

10K 181 3
                                    

ASLI

Obudził mnie okropny kac, mój wzrok powędrował za jakimś napojem, sięgnęłam do szafki nocnej na której leżały leki przeciwbólowe i woda, od razu je zażyłam i zgarnęłam parę dużych łyków wody, tak jak bym przebiegła maraton i była spragniona. Moją uwagę zwróciła koszulka którą mam na sobie, przestraszona od razu odsłoniłam ją by sprawdzić czy bielizna leży na swoim miejscu, odparłam z ulgą na jej widok. Próbując przypomnieć sobie wydarzenia z poprzedniej nocy, zalała mnie fala wstydu. Jak ja mogłam na jego oczach zwymiotować? Zapewne ma wstręt do mnie, dalej już czarna dziura, nie pamiętam jak znalazłam się w łóżku. Ale zaraz jak to się stało że mam na sobie jego koszulkę? czy on mnie przebrał i widział mnie w pół nagą, świetnie! Dłońmi otarłam twarz, jestem tak wściekła. Nerwowo wstałam z łóżka w poszukiwaniach Vittorio, tu na pewno go nie ma, więc zapewne jest w swoim biurze.


Bez chwili namysłu wparowałam jak tornado do jego biura, siedział za biurkiem robiąc coś przy laptopie, od razu jego wzrok skupił się na mnie.

-Do cholery co ja mam na sobie ?!- Rzuciłam krzykiem, stojąc przed nim.

-Moją koszulkę- Wypowiedział spokojnie.

-A jak się na mnie znalazła ?!- skrzyżowałam ręce na piersi.

-Przebrałem Cię, bo twoje ubrania była całe w twoich wymiotach- W tym momencie doszło do mnie, że przyszłam do niego w koszulce która odkrywała moje uda, ledwo sięgając za pośladki, byłam tak zdenerwowana że nawet o tym zapomniałam.

-Ale..nie masz prawa oglądać mnie w samej bieliźnie!-Brnęłam w to dalej, mimo że byłam niesamowicie zawstydzona.

Vittorio wstał z krzesła, po czym stanął na przeciwko mnie, był blisko, by spojrzeć mu w oczy, musiałam podnieść głowę ku górze.

-Mam prawo, nie będę Ci przypominać na jakich warunkach tu jesteś-Wycedził przez zęby, jego postawa się zmieniła, widziałam u niego złość, którą już znam- Jedynie to moja dobra wola że, cię nie tknęłem- jego wzrok był taki że jeśli by mógł wypalił by we mnie dziurę.

-Tak? To zrób to, proszę.. może stracisz zainteresowanie i mnie wreszcie wypuścisz!- Sama się dziwiłam że to powiedziałam, sama siebie zaskakuję, skąd we mnie taka odwaga?

Mężczyzna był zdziwiony moją odpowiedzią, widziałam w nim chwilę zastanowienia, a ja już żałowałam swoich słów.

-Kotku, nie chce cię martwić, ale tobą nigdy nie stracę zainteresowania- Jego szyderczy uśmiech mnie zwalił z nóg, to jest potwór nie człowiek-Jak zacznę nie potrafię już skończyć, a twoja zgoda mi wystarcza i cofnąć jej nie możesz- Jego rząd równych i białych zębów coraz bardziej odsłonił w geście uśmiechu.

Silną dłonią złapał mnie w pasie i przysunął do siebie, próbowała wyrwać się z ucisku, nic z tego. Na jego dotyk, poczułam jak po między moimi nogami robi się wilgotno, jak on tak może na mnie działać? byłam zła na siebie, ja mogę udawać, ale mojego ciała nie oszukam.

-Zostaw..- Wypowiedziałam łamiącym się głosem.

Na co mężczyzna położył drugą rękę na mojej talii, po czym jednym ruchem posadził mnie na biurko, byłam szczerze przestraszona, bałam się zbliżenia, czy wstydziłam bardzo, pragnę go tak dawno nie czułam dotyku. Walka ze sobą nie jest prosta. Nasz wzrok się nie odrywał od siebie, Widziałam po nim jego podniecenie, wyglądał jak by był w amoku.

Szybkim ruchem wsadził mi rękę pod koszulkę, na co od razu zacisnęłam uda, zaczęłam opychać go rękoma. Jego ręka zdążyła się przedostać na moją kobiecość, przez materiał koronkowej bielizny zaczął gładzić okrężnymi ruchami. W tym momencie już wiedziałam że to nie są żarty.

-Proszę Vittorio, nie rób tego- Pod  moimi powiekami poczułam napływające się łzy. Jego ciężki oddech i zaszklone oczy zdradzały że pragnie mnie i podniecenie narasta.

-Asli...- Wypuścił głośno powietrze- Pozwól mi dotknąć tylko, zaufaj mi..- Wypowiedział sapiąc,niemal błagając. Taki facet błaga mnie bym dała się dotknąć? Gdybym się siebie nie wstydziła oddałabym się, boję się że po prostu nie sprostam, że nie będę się mu podobać w całej okazałości, Nie chce po prostu by się zwiódł i nie chce czuć przykrości jeśli się rozczaruję.

-Nie, wstydzę się, nie ma czego dotykać..- wykrztusiłam z siebie ze smutkiem.

-Chyba żartujesz? jesteś cudowna- Na te słowa zalała mnie fala podniecenia, nie jestem pewna czy jest szczery, czy mówi tak bym mu pozwoliła, ale zrobiło mi się miło, na komplementy w dodatku od faceta tak przystojnego.

Mężczyzna nie przestał bawić się moją kobiecością, do póki miałam majtki na sobie byłam nieco spokojniejsza.

-Jest cała mokra, nie powstrzymuj się od tego, mała- Na jego słowa lekko rozszerzyłam uda, było mi tak przyjemnie, sam dotyk jego był dla mnie jak narkotyk, wstydziłam się nadal pokazać mu mojej rozkoszy, był wpatrzony we mnie jak w obrazek. Jego ruchy znacznie przyśpieszyły, gdy nagle poczułam , jak próbuję odsłonić skrawek bielizny.

-Nie!-Odruchowo ścisnęłam uda-na co mężczyzna wrócił do wcześniejszej pozycji dłoni, ponownie silnie zaczął, a mnie zalała potężna fala rozkoszy, Vittorio zaczął całować namiętnie moją szyje, moje ciało wygięło się w łuk, drżało jak szalone, oddałam się temu, pozwoliłam by zrobił to, teraz mi wstyd,co ja sobie myślałam?

-Chciałbym poczuć jak smakuję, a najbardziej w niej być- Powiedział mi szeptem do ucha- Widok twojej przyjemności mnie tak podnieca że, chyba oszaleję.

-Vittorio .. jest mi wstyd, ja taka nie.. jestem-zasłoniłam dłońmi twarz.

-Skarbie, nie masz powodu do wstydu, jesteś cudowną kobietą, tak młodą.. -Patrzył mi prosto w oczy.

-przepraszam, jeśli coś źle zrobiłam- zeskoczyłam z biurka, wymijając go.

-Asli? nic nie zrobiłaś źle, byłaś cudowna-Złapał mnie za rękę- Powiedz mi, dlaczego się wstydzisz? dlaczego mnie przepraszasz za swoją przyjemność?!- mężczyzna znów przejął postawę zezłoszczonego.

-Nie chce cię rozczarować, nie chce by mi również było przykro-Byłam szczera, niech się dzieję co ma się dziać.

-Słucham? - Mężczyzna był mocno zaskoczony moimi słowami- Dlaczego miałabyś mnie rozczarować?

- Nie mam takiego ciała jak twoje laleczki, już ci to wspominałam, przez ubrania nie możesz ocenić jakie jest-mówiąc to stałam w bezruchu i byłam wryta w podłogę.

-Co ty mówisz, skąd ty możesz wiedzieć jakie były inne? Masz racje, nie masz takiego, bo masz jeszcze lepsze, widziałem cie nagą, mimo że się zasłaniałaś- Nerwowo podszedł ponownie do mnie i objął mój policzek i skierował ku górze bym na niego spojrzała- Nie wiem dlaczego tak o sobie myślisz, ale nie wstydź się mnie, nie masz czego, uwierz mi- patrzyłam mu w oczy, był cudowny, z drugiej strony gdybym mu się nie podobała to by była tu inna.

-Jest dziś niedziela, idź do pokoju, ogarnij się, niedługo przyjdę- Widziałam że po moich wcześniejszych słowach że był zaniepokojony- Yhym- odpowiedziałam w geście zgodzenia się, po czym wolnym krokiem wyszłam.

Taki jak dziś był miły, kochany, czuły.. był ideałem, dlaczego nie może być taki cały czas? Sprawia czasem bym się go bała, dziś mu pozwoliłam, odważyłam się by mnie dotknął, w głebi duszy nie żałuję, był cudownie, pierwszy raz w życiu, miałam taki orgazm, takie podniecenie, chce więcej, ale jak przełamie to? tak boję się odrzucenia..

Rapito Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz