VITTORIO
Asli opuściła pomieszczenie, po czym kontynuowaliśmy ponownie rozmowę .
- synu, masz się zjawić sam, rozumiesz ?- Czułem pismo nosem, coś jest na rzeczy.
- Nie właśnie nie rozumiem-wstałem nerwowo, po czym podniosłem ton swojego głosu- O co chodzi? powiedz konkretnie!
- Ojciec chce byś poznał Adele, córkę człowieka z którym robi interesy, twierdzi ze wasza znajomość może dobrze wpłynąć na ich rozwój i pojednanie.
- Że co kurwa?!- pięścią uderzyłem w blat ławy- Słuchaj mamo, po pierwsze ojciec nie będzie mi
Wybierał kobiet, po drugie nie interesują mnie jego interesy, nie po to jestem w tej części Włoch, by znów być z nim związany.-Synu..- kobieta wstała z kanapy- ja rozumiem, ojciec chce dobrze, chce połączyć znów siły i wspólnie działać.
- Eh.. powiedziałem już co miałem powiedzieć, wyznaczył mnie głową rodziny, więc teraz niech on mnie słucha, mój błąd że pozwoliłem mu nadal w tym trwać-przeczesałem dłonią włosy nerwowo- Zajmie się tym i rozwiąże problem, a teraz przepraszam, mam swoje sprawy.
- Vittorio.. wiesz jaki jest ojciec, dlatego wysłał mnie, obaj jesteście nerwowi. Ale dobrze, na mnie już czas.
Opuściłem pokój, byłem tak zły. Co oni sobie wyobrażają ? Nie będą mi rządzić, muszę się pojawić na tym balu, pokaże ojcu że nie ma prawa mi mówić co mam robić.
- Już po rozmowie ?- złapała mnie Asli jak wychodziłem z salonu.
- Tak, najedzona pani? - zapytałem, próbowałem nie pokazać jej swojej złości.
- tak, bardzo- odpowiedziała z uśmiechem- Co będziemy robić?
-mam sprawy do załatwienia, wróć do pokoju, nie długo przyjdę- na jej twarzy malował się smutek, była zawiedzona.
-Yhym.. przyjęłam rozkaz - odpowiedziała z sarkazmem , Odwróciła się i odeszła, odprowadziłem ją wzrokiem.
Wszedłem do mojego biura, od razu chwyciłem szklankę i nalałem sobie bursztynowego trunku, rozsiadłem się wygodnie czekając na Alessandro.
-Vittorio, co to było?- wpadł jak poparzony mój brat.
-Chyba słyszałeś, jedziemy we dwójkę - Alessandro zajął miejsce na kanapie, która stała przeciwko mnie.
-Jak to we dwójkę, zabierasz ją ?
-Ją? Ona ma imię- Wycedziłem przez zęby.
-Zabierasz Asli?
-Nie, na razie to nie jest dobry pomysł-popiłem spory łyk trunku - Myślę, że Asli nie musi znać powodu wyjazdu, chciałem ją zabrać ale najpierw z tatkiem muszę sobie coś wyjaśnić-stwierdziłem twardo.
-Bracie, przez nią zawalisz nasz interesy...- nie pozwoliłem mu skończyć, przerywając mu- Kurwa, co ty pierdolisz?! co ona ma z tym wspólnego- Krzyknąłem.
-Dobra mniejsza z tym, po pół nocy jedziemy na akcje, Gregorio ma nam dostarczyć towar, musisz być ty.
-Kurwa, wypadło mi z głowy- Wypuściłem głośno powietrze.
-No bo myślisz o tym co nie trzeba.
-zejdź mi z oczu lepiej!
Alessandro opuścił pokój, widać ewidentnie że, nie przepada za Asli.
Pora zajrzeć do małej blondi, stwierdziłem. Po czym udałem się w kierunku sypialni.
Wszedłem do pokoju, Asli stała na balkonie, wpatrzona w widok tuż przed nią.
-Obiecałeś mi coś- Jej chrypki głosik przemówił, odwracając się do mnie.
-Tak, dotrzymuję obietnic- Wyjąłem jej komórkę z kieszeni, po czym ją włączyłem.
-Mój telefon!- Podbiegła do mnie i chciała chwycić za niego natomiast ja szybkim ruchem uniosłem go w ręku ku górze, była bez szans by go dosięgnąć.
-Jedno połączenie, niedługa rozmowa i żadnych numerów,rozumiemy się?
-dobrze, nic nie powiem- Potwierdziła z lekkim oburzeniem.

CZYTASZ
Rapito
Romance19-letnia Asli wracająca z imprezy była świadkiem czegoś czego nie powinna, zostaje porwana przez włoskiego szefa mafii Vittorio La Duca, dostaje wybór, albo umrzeć, albo zostać jego własnością i zachować tajemnice. Czy zimny, brutalny, bez serca Vi...