~Rozdział 25~

10.5K 200 2
                                        

ASLI

Czułam że byłam mocno wstawiona, dziś przesadziłam z alkoholem, gdy wyczułam moment że Vittorio spuścił mnie oka, od razu się oddaliłam na parkiet, tańczyłam gdy jakiś mężczyzna objął mnie od tylu, trochę się przestraszyłam, chciałam mu zwrócić uwagę, ale nie minęła nawet minuta a Mój wzrok zwrócił wściekły Vittorio, czułam że zaraz będzie nie miło, nie chciałam by mężczyźnie coś się stało, bo nic złego nie zrobił, nie chce by ktoś przeze mnie ucierpiał, tym bardziej ze wiem na co stać mojego oprawcę.


*

Gdy wyszłam z łazienki, spojrzałam na Vittorio który stał z jakąś brunetką, poczułam dobrze mi znaną zazdrość ? Czy ja jestem o niego zazdrosna? Co ja wyprawiam, pewność siebie pod wpływem alkoholu zawsze robiła mi problemy, nie wiele myśląc podeszłam do nich.

- Przeszkadzam?!- rzuciłam ze złością, patrząc na nich ze założonymi rękami na piersiach.

Gdy przyjrzałam się kobiecie, momentalnie otrzeźwiałam , jej twarz jest taka piękna, figura jak z okładki, ubrana w obcisłą mini sukienkę , jej brązowe oczy, mocne rysy i lekkie piegi na twarzy krótka tak zwana fryzura na boba, czułam się od niej gorsza. Zawsze jak zobaczyłam kobietę atrakcyjniejszą , czułam się fatalnie, jak nikt.

-Tak, przeszkadzasz ! Nie widzisz suko że, rozmawiam z narzeczonym? Wypieprzaj- Dziewczyna krzykiem odpowiedziała, oglądając mnie z góry w dół. Gdy chciałam odejść, Vittorio objął ręką mnie pasie.

- Martina!- wycedził przez zęby- Co ty kurwa sobie wyobrażasz, to jest moja kobieta, w tym momencie przeproś ją!- na jego twarzy Malowała się złość.

-Słucham?!- dziewczyna była mocno zaskoczona- Ona?! Ale..nie..- przerwał jej- kurwa, dwa razy powtarzać się nie będę! - złapał ją mocno za ramie.

- Przepraszam- rzuciła oschle ze złością, wyrwała się z ucisku i odeszła.

Stałam obok Vittorio wryta w nią gdy odchodziła.

-Asli.. przepraszam-stanął przede mną łapiąc mnie za  obie ręce.

- Nie masz mnie za co przepraszać, nie moja sprawa-W środku głowy miałam milion pytań, zazdrość mnie paliła- po za tym, idź do niej , jest bardzo atrakcyjna, spędzisz miły wieczór z modelką -odparłam z sarkazmem, podczas gdy jestem zazdrosna, nie panuje nad językiem, byłam bardzo zła na siebie za swoje zachowanie.

- Nie interesuje mnie ona, tylko ty Asli..- otarł mój policzek dłonią, a po moim ciele nawinął się dreszcz. Jestem zaszokowana, wybrał mnie, podobam mu się, pierwszy raz w życiu słyszę miłe słowa, w dodatku od faceta, który jest chodzącym ideałem.

-Chce do domu- wykrzywiłam kącik ust, doskonale zdaje sobie sprawę ze na mojej twarzy pojawił sie rumieniec.

- Dobrze, zawiadomię chłopaków że wychodzimy- zjechał po moich ramionach rękoma, po czym kierowaliśmy się w stronę wyjścia.

Gdy jechaliśmy już samochodem do domu, nagle poczułam odruchy wymiotne.

-Tylko nie to.. - powiedziałam cicho pod nosem, doskonale wiem ze zawsze gdy spożywam alkohol kończę głową w ubikacji.

-Coś się stało? - zapytał zmartwiony  Vittorio patrząc na mnie, kładąc dłoń na moim udzie.

- Yhym.. chyba będę wymiotować- było mi okropnie wstyd, ale wolałam powiedzieć niż jeszcze gorzej bym sie upokorzyła.

Vittorio szybkim ruchem zawiadomił kierowcę by się zatrzymał.

Wysiadałam z samochodu, a zaraz za mną on.
- Proszę, nie patrz na to- rzuciłam klęcząc , nie chciałam żeby widział to.

- nie wygłupiaj się- gdy zaczęłam wymiotować, on od razu złapał moje włosy. A ja myślałam ze spale się ze wstydu. Gdy skończyłam podał mi chusteczkę, po czym pomógł mi wstać.

- Już lepiej?- zapytał nie odzywając swojego zmartwionego wzroku.
Tak mogę to nazwać? Czy ja widzę zmartwienie ? On przecież nie ma serca.

- Taak.. boże ale wstyd- powiedziałam wsiadając do samochodu,
- Asli, nic się nie stało, zdarza sie, moja wina to jest, nie powinienem Ci dawać alkoholu- powiedział spokojnie, jego twarz była taka opanowana. Nawet nie wiem kiedy, położyłam głowę na jego ramieniu i zapadłam w sen.

Rapito Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz